poniedziałek, 16 marca 2015

Usuwam/Przenoszę bloga.

Postanowiłam go zacząć pisać od początku. Niedługo dodam adres na który znajdziecie rozdziały.
Chcę zacząć pisać to od początku to opowiadanie, ponieważ wszystko poszło w złym kierunku. 
Ehh. Jak by to ująć... Nie będę wskrzeszać czegoś co już umarło. Pomysł na to opowiadanie mi się ulotnił, za to mam o wiele lepszy (a przynajmniej ja tak uważam). 

                    Za około tydzień lub dwa wszystko stąd usunę. Zostawię tylko nowy adres. Mam 
           nadzieję, że tym razem moje opowiadanie się spodoba. 
                      



 Do zobaczenia xoxo

środa, 28 stycznia 2015

Uwaga!

Chcę was przeprosić za:

  • że przez tak długi czas nic nie dodawałam, 
  • i ze ostatni rozdział to kompletna klapa. 
Miej więcej wiem jak będzie wyglądał następny rozdział i od razu mówię, że ROZDZIAŁ 23 PRZEJDZIE GWAŁTOWNĄ ZMIANĘ, Czyli: coś dopisze, coś zmienię, coś usunę :*
Kompletnie nie wiem czemu napisałam, że Louis, JEJ KUZYN Z KRWI I KOŚCI, ją pocałował. Miałam chyba gorszy dzień.
Co do rozdziałów (tym razem na poważnie) będą dodawane nieregularnie.
Więc do napisania. Pozdrawiam

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 23. Coś mi się zdaję, że Liam złamał ten zakaz.

***  Isabella ***

Po wyjściu chłopaków dokończyłam porządkować wszystkie prace jakie mam zamiar przenieść. Gdy tak sobie przekopywałam biurko natrafiłam również na kilka moich własnych piosenek. Nie było ich dużo, bo zaledwie 3-4. Nie były one jakieś tam doskonałe, ale moje. Pamiętam jak je pisałam niektóre były jeszcze z dawnych lat. Kiedy byłam jeszcze "normalna", to znaczy nie piłam, nie paliłam i nie ćpałam. Czyli jeszcze za czasów podstawówki. To były piękne czasy, ale teraz  bardziej upodabniam się do tej "starej" mnie.
Gy już wszystko było jako tako uporządkowane udałam się do salonu. Nikt mnie nie zauważył. Na szczęście. Zazwyczaj nie lubię podsłuchiwać, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać, bowiem rozmawiali na mój temat. Czasem lubię posłuchać co myślą o mnie inni. Nawet gdyby mnie wyzywali od najgorszych szmat. Możliwe, że uznacie mnie za dziwną, ale taka jest prawda. Wolę usłyszeć najgorszą prawdę, niż najlepsze kłamstwo. Szczerze to ja mam w dupie co myślą o mnie inni.
- Dobra muszę się o to was spytać, bo inaczej zwariuję. Czy wy myślicie, że Bella była by zdolna wyjeść mi wszystkie marchewki? - nie trudno zgadnąć, że to nasz kochany Mr. Carrot zadał to pytanie.
Cudem zdołałam powstrzymać śmiech. Inni nie mieli tyle szczęścia i nie udało im się powstrzymać. Śmiali się i nie mogli przestać. Ale to nic w porównaniu z tym co się po chwili wydarzyło. Harry, Niall i Zayn tak się śmiali, że przewrócili kanapę. Nie wiem jakim cudem im to się udało ale to prawda. Liam nie był lepszy. Tylko że on spadł z krzesła. Biedny Louis mówił to na poważnie, a oni tak go potraktowali. Smutne. Tak bardzo, że aż śmieszne. I nagle nastąpiła przełomowa chwila. Wszyscy nie uspokoili i zrobili tacy poważni, że się przestraszyłam.
- Tak. - powiedzieli to tak... tak nie dziwnie, że aż strasznie.
Cisza długo nie potrwała, bo znowu zaczęli się śmiać. Rozmawiali cały czas o mnie. Dużo rzeczy się dowiedziałam o sobie, np. że nie jestem jak typowe dziewczyny, czyli noszę normalne ubrania, nie nakładam kilka ton tapety, itp.
- Ej, ej, ej. Spokój. Mam nadzieję, że pamiętacie o mojej przestrodze. - Niall uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową na znak, że kuma o co chodzi. Reszta spojrzała na niego z minami niewiniątka. Ho ho no to teraz będzie grubo.
- Co?? Ja nie wiem o czym ty mówisz. - powiedzieli to tak wysokim głosikiem, że musiałam zatkać uszy. Z resztą nie tylko ja, bo Lou i Niall również.
- No jak nie wiecie, przecież codziennie nam, a szczególnie WAM o tym przypomina. Mi dał spokój. - Na twarzy Horanka pojawił się wielki banan. Patrze się na nich z miną WTF*. Jak dobrze, że oni mnie nie widzą.
- No przynajmniej jeden mądry, aż mnie dziw bierze, że mówię to o Niall'u, naszym głodomorku. - Hehe i znowu wszyscy w śmiech. No może oprócz Horanka. Ooo widzę, że ktoś tu się fochnął. Jak to się mówi FOCH FOREVER NA 5 MINUT
- Dobra ale teraz już na poważnie. Pamiętajcie, że łapy precz od mojej kuzynki. - Aaa to o to chodzi.
Coś mi się zdaję, że Liam złamał ten zakaz. Hehe. Coś mi się zdaje, że to chyba pora żeby się ujawnić. Wiem nawet w jaki sposób. Stanęłam za Louisem, który tłumaczy wszystko chłopcom żywo gestykulując. Zaczęłam go naśladować. Wszyscy się spojrzeli na mnie z nie małym przerażeniem. Louis się tylko lekko uśmiechnął, bo chyba myślał, że chłopcy się jego przestraszyli. Nie wiem który już raz dzisiaj chłopcy wpadli w niezłą głupawkę. Louis biedny nie wiedział o co kaman. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam się śmiać razem z chłopcami. Nasza kochana marchewka przerażona szybko obejrzała się do tyłu. Na jego nieszczęście zbyt gwałtownie, czego skutkiem było spadnięcie z fotela. My jak to my, zamiast pomóc rechotaliśmy się jeszcze bardziej. Kiedy już jako tako się ogarnęliśmy spojrzeliśmy na Louisa. On tylko przelatywał po nas wzrokiem. Jako dobra kuzynka podałam mu rękę, żeby wstał. Gdy już stał spojrzał na mnie surowy ale i lekko wystraszonym wzrokiem. Ciekawe dlaczego.
- Jak długo tu byłaś? - spytał niepewnie.
 Nagle wszyscy spojrzeli po sobie speszonym wzrokiem A kiedy ich wzrok skupił się na mojej osobie mieli lekko przerażone miny.
- Od kiedy zaczęliście rozmawiać o mnie. - powiedziałam z wielkim bananem.
Spojrzeli po sobie speszeni. Ja zaczęłam cichutki chichotać. Nie wytrzymałam, po prostu nie mogłam się powstrzymać.
- Umm skończyłaś już? - próbował zmienić niezauważalnie temat rozmowy Zaza.
- Tak skończyłam - odparłam uśmiechając się lekko.
I nagle wszyscy dostali jakiegoś przyśpieszenia. Jak torpeda ruszyli w kierunku schodów. Dogoniłam szybko Louisa i odciągnęłam go na bok. Przytuliłam się do niego z całej siły. Ten tylko zarechotał lekko.
- Bella spokojnie, bo mnie udusisz.
- Dziękuję za to, co im powiedziałeś. Nikt się jeszcze tak o mnie nie martwił. - uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie rodziców.
Obiecałam sobie, że już nie będę płakać. Spojrzałam Lou głęboko w oczy. On nie był mi dłużny. I nagle stało się coś nie spodziewanego. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Gdy nasze wargi lekko się dotknęły usłyszeliśmy krzyki z góry. Odsunęliśmy się od siebie tak gwałtownie, że ja wpadłam boleśnie na ścianę, a on przewrócił wazon z kwiatkami. Biedne kwiatki.
- Umm ja przepraszam, ja .... - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Zaczęliśmy chichotać.
Podszedł do mnie i przytulił. Szepnął mi na uch, że bardzo przeprasza, i że mam miękkie wargi. Ja w odpowiedzi spuściłam głowę, żeby nie widział moich rumieńców. On natomiast podniósł ją delikatnie do góry i powiedział szeptem, że ślicznie mi z rumieńcami. Ja się tylko jeszcze bardziej zarumieniałam. Znowu usłyszeliśmy wołanie chłopców. Zaśmialiśmy się cicho i ruszyliśmy na górę. Przed drzwiami do mojego gabinetu zauważyliśmy chłopców. Nie mogli wejść, bo zamknęłam drzwi na klucz. Hehe to se poczekali. 
- No nareszcie jesteście! Co wy tam tak długo robiliście. - spojrzeliśmy po sobie speszeni. 
- Nie twoja sprawa Harry. - warknęłam na niego z udawaną złością. 
- No dobra, przecież tylko pytam. I tak się dowiem. - ostatnie zdanie wyszeptał ledwie słyszalnie. 
Szkoda, że nie wie, że ja mam dobry słuch. 
- Dobra to kto chce wejść do mojego królestwa? - wszyscy jak na zawołanie podnieśli ręce do góry. Jacy oni zgrani. 
Otworzyłam drzwi. Nie mogli wydusić z siebie ani słowa. 
 - Wow, to jest.. great - wydusił Niall rozglądając się dookoła. 








WTF* - Where The Food.     Gdzie jedzenie.

Przepraszam za: 

  • to że nie dodałam wczoraj rozdziału

Do zobaczenia :)


poniedziałek, 17 listopada 2014

Spóźnienie.

Komputer mi się wczoraj zbuntował, chociaż nie tyle komputer co moja przeglądarka. Nie chciał się połączyć z internetem :( Tak więc jutro będzie nowy rozdział. Dzisiaj go kończę, ale chcę by był dłuższy to jutro będzie gotowy. Mam do was pytanie. Mam pisać krótkie rozdziały, które będą pojawiając się 1-2 razy w tyg. Czy dłuższe co tydzień albo dwa? Bo mi to tam obojętnie.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Wyjaśnienia.

Przepraszam, że nie dodawałam tak długo rozdziałów. Nie miałam weny i życia poza szkolnego. :( Rozdziały będą pojawiać się nie regularnie. Chociaż nie wiem czy w ogóle ktoś czyta mojego bloga jak na razie zauważyłam z 5 osób. No ale cóż :) Takie życie. Następny rozdział możliwe że pojawi się w następnym tygodniu. Ale nie w 100% Zaczęłam pisać również kolejnego bloga. Ale na razie chcę napisać całą 1 część i dopiero podam linka :D No to co? Pappa? Ahh no tak zapomniałabym. Jak podoba wam się nowy wygląd bloga? Cudo to jakieś nie jest ale meinen :D

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nowe terminy dodawania rozdziałów.


Witajcie moje zacne człowieki ;3 Jak wiecie rozpoczął się rok szkolny -,- życzcie mi powodzenia. Dobra teraz rozdizły będą dodawane nieregularnie, czyli jak będę miała wenę na nexta lub jak nie będę miała aż tak wiele nauki ;( Przepraszam was miśki ale chyba mnie rozumiecie. Okej to do zobaczenia :)


Teletubisie mówią papa ;P

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 22. Gdzie te łapska panowie?!

Tak wiem rozdział miał być w poniedziałek, ale nie wpadłam na żaden pomysł. I to też dla tego rozdział jest taki krótki. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 

Mam takie małe pytanko, bo wiecie ja nie mam Twittera i nie wiem czy tam są komentarze czy to jakoś inaczej się nazywa, więc jeżeli mogłybyście napisać w komentarzu byłabym bardzo wdzięczna. ;3




*** Louis ***

Nie no, ja nie wierze ona mi groziła i to jeszcze w tak okropny sposób. Dobrze, że to były tylko niewinne żarty. Co nie? Nie no na pewno tak xD Trochę mnie zdziwiło jej pytanie, bo nie wiedziałem zbytnio o co chodzi. W pewnym momencie no tak jakby wyłączyłem się i zacząłem myśleć nad tym czy ona na serio byłaby do tego zdolna. Niestety albo raczej stety nic nie wymyśliłem. Gdy w końcu się ,,obudziłem'' do moich uszu doszła końcówka rozmowy. Nie mogłem w to uwierzyć, że ona się na to zgodziła. No może nie do końca z własnej woli, bo to można było porównać do takiego malutkiego szantażyku. Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć jak dzieci. Skakaliśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy, że szok. Nawet ten jak to mówią ,,najrozsądniejszy z zespołu'' (czyt. Liam) również się przyłączył. Jak już się troszeczkę bardziej uspokoiliśmy usłyszeliśmy przecudowny śmiech mojej kuzyneczki. Ale to co powiedziała później mega mnie zaciekawiło i zbiło z tropu. 
- Ej, ej musicie sprawdzić koniecznie Twittera. Ha ha ha nie sądziłam, że w kilka sekund będzie, aż tyle komentarzy*. Szok. - i dalej się z czegoś śmiała. My czym prędzej pobiegliśmy do swoich pokoi, żeby dowiedzieć o co chodziło. Gdy tylko obejrzałem filmik i przeczytałem kilka komentarzy. Normalnie sikałem ze śmiechu i nie mogłem przestać.

*** 5 minut później ***

Nareszcie się trochę ogarnąłem. Postanowiłem zobaczyć co u reszty. Coś mi się zdaje, że wpadli na ten sam pomysł co ja, bowiem ujrzałem ich na korytarzu. Byli cali czerwoni i trzymali się za brzuchy. Ja też pewnie nie wyglądam lepiej, ale ciul z tym.
- EJ! CHŁOPAKI! ŻYJECIE? HAHAHAHAHAHAHAHA - Bella też nie mogła powstrzymać śmiechu.
Weszliśmy po chwili do jej pokoju już nieco bardziej spokojni niż przed chwilą. Zauważyliśmy tylko stertę kartonów wypchanych po brzegi.
- Emm, Bello czy możesz nam wytłumaczyć co to jest i skąd do cholery to się tu znalazło. - spytał zdezorientowany Zayn.
- No przecież chcieliście żebym pokazała wam WSZYSTKIE rysunki. Oto one. - wskazała ręką na 1,2,3...5  tak na pięć pudeł. Wow myślałem, że miała tylko tą jedną teczką,  a tu BUM ! Aż pięć pudeł.
- Al... ale skąd ich aż tak dużo. Ostatnio miałaś tylko jedną, powtarzam JEDNĄ teczkę. - odezwałem się.
Ona tylko na nas dziwnie spojrzała.
- No wiecie, ostatnio miałam jakoś tak przypływ weny. Codziennie wieczorem, przed pójściem spać, rysuję. I takim oto sposobem liczba moich prac się powiększyła.
My w odpowiedzi tylko pokiwaliśmy głowami na znak, że rozumiemy. Harry z Niall'em jak na skrzydłach podlecieli szybko do pudeł, a za nimi ja i Zayn z Liam'em. Bella uderzyła nas mocno w ręce. No może nie wszystkich, bo oszczędziła Nialla, a Liama tak mocno jak reszty z nas nie walnęła.
- Gdzie te łapska panowie?! Zobaczycie prace dopiero jak wszystko uporządkują w mojej pracowni. - Powiedziała z chytrym uśmiechem. - No więc, wypad stąd.
Po wyjściu zrezygnowani skierowaliśmy się od razu do salonu. Kiedy siedzieliśmy już wygodnie na swoich miejscach zaczęliśmy rozmawiać. Jak zwykle po kilku minutach nasz temat zszedł na jedyną dziewczynę w tym domu. Nie zauważyliśmy nawet owej dziewczyny, która się do nas przysiadła i słuchała uważnie co o niej mówimy.