środa, 19 listopada 2014

Rozdział 23. Coś mi się zdaję, że Liam złamał ten zakaz.

***  Isabella ***

Po wyjściu chłopaków dokończyłam porządkować wszystkie prace jakie mam zamiar przenieść. Gdy tak sobie przekopywałam biurko natrafiłam również na kilka moich własnych piosenek. Nie było ich dużo, bo zaledwie 3-4. Nie były one jakieś tam doskonałe, ale moje. Pamiętam jak je pisałam niektóre były jeszcze z dawnych lat. Kiedy byłam jeszcze "normalna", to znaczy nie piłam, nie paliłam i nie ćpałam. Czyli jeszcze za czasów podstawówki. To były piękne czasy, ale teraz  bardziej upodabniam się do tej "starej" mnie.
Gy już wszystko było jako tako uporządkowane udałam się do salonu. Nikt mnie nie zauważył. Na szczęście. Zazwyczaj nie lubię podsłuchiwać, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać, bowiem rozmawiali na mój temat. Czasem lubię posłuchać co myślą o mnie inni. Nawet gdyby mnie wyzywali od najgorszych szmat. Możliwe, że uznacie mnie za dziwną, ale taka jest prawda. Wolę usłyszeć najgorszą prawdę, niż najlepsze kłamstwo. Szczerze to ja mam w dupie co myślą o mnie inni.
- Dobra muszę się o to was spytać, bo inaczej zwariuję. Czy wy myślicie, że Bella była by zdolna wyjeść mi wszystkie marchewki? - nie trudno zgadnąć, że to nasz kochany Mr. Carrot zadał to pytanie.
Cudem zdołałam powstrzymać śmiech. Inni nie mieli tyle szczęścia i nie udało im się powstrzymać. Śmiali się i nie mogli przestać. Ale to nic w porównaniu z tym co się po chwili wydarzyło. Harry, Niall i Zayn tak się śmiali, że przewrócili kanapę. Nie wiem jakim cudem im to się udało ale to prawda. Liam nie był lepszy. Tylko że on spadł z krzesła. Biedny Louis mówił to na poważnie, a oni tak go potraktowali. Smutne. Tak bardzo, że aż śmieszne. I nagle nastąpiła przełomowa chwila. Wszyscy nie uspokoili i zrobili tacy poważni, że się przestraszyłam.
- Tak. - powiedzieli to tak... tak nie dziwnie, że aż strasznie.
Cisza długo nie potrwała, bo znowu zaczęli się śmiać. Rozmawiali cały czas o mnie. Dużo rzeczy się dowiedziałam o sobie, np. że nie jestem jak typowe dziewczyny, czyli noszę normalne ubrania, nie nakładam kilka ton tapety, itp.
- Ej, ej, ej. Spokój. Mam nadzieję, że pamiętacie o mojej przestrodze. - Niall uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową na znak, że kuma o co chodzi. Reszta spojrzała na niego z minami niewiniątka. Ho ho no to teraz będzie grubo.
- Co?? Ja nie wiem o czym ty mówisz. - powiedzieli to tak wysokim głosikiem, że musiałam zatkać uszy. Z resztą nie tylko ja, bo Lou i Niall również.
- No jak nie wiecie, przecież codziennie nam, a szczególnie WAM o tym przypomina. Mi dał spokój. - Na twarzy Horanka pojawił się wielki banan. Patrze się na nich z miną WTF*. Jak dobrze, że oni mnie nie widzą.
- No przynajmniej jeden mądry, aż mnie dziw bierze, że mówię to o Niall'u, naszym głodomorku. - Hehe i znowu wszyscy w śmiech. No może oprócz Horanka. Ooo widzę, że ktoś tu się fochnął. Jak to się mówi FOCH FOREVER NA 5 MINUT
- Dobra ale teraz już na poważnie. Pamiętajcie, że łapy precz od mojej kuzynki. - Aaa to o to chodzi.
Coś mi się zdaję, że Liam złamał ten zakaz. Hehe. Coś mi się zdaje, że to chyba pora żeby się ujawnić. Wiem nawet w jaki sposób. Stanęłam za Louisem, który tłumaczy wszystko chłopcom żywo gestykulując. Zaczęłam go naśladować. Wszyscy się spojrzeli na mnie z nie małym przerażeniem. Louis się tylko lekko uśmiechnął, bo chyba myślał, że chłopcy się jego przestraszyli. Nie wiem który już raz dzisiaj chłopcy wpadli w niezłą głupawkę. Louis biedny nie wiedział o co kaman. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam się śmiać razem z chłopcami. Nasza kochana marchewka przerażona szybko obejrzała się do tyłu. Na jego nieszczęście zbyt gwałtownie, czego skutkiem było spadnięcie z fotela. My jak to my, zamiast pomóc rechotaliśmy się jeszcze bardziej. Kiedy już jako tako się ogarnęliśmy spojrzeliśmy na Louisa. On tylko przelatywał po nas wzrokiem. Jako dobra kuzynka podałam mu rękę, żeby wstał. Gdy już stał spojrzał na mnie surowy ale i lekko wystraszonym wzrokiem. Ciekawe dlaczego.
- Jak długo tu byłaś? - spytał niepewnie.
 Nagle wszyscy spojrzeli po sobie speszonym wzrokiem A kiedy ich wzrok skupił się na mojej osobie mieli lekko przerażone miny.
- Od kiedy zaczęliście rozmawiać o mnie. - powiedziałam z wielkim bananem.
Spojrzeli po sobie speszeni. Ja zaczęłam cichutki chichotać. Nie wytrzymałam, po prostu nie mogłam się powstrzymać.
- Umm skończyłaś już? - próbował zmienić niezauważalnie temat rozmowy Zaza.
- Tak skończyłam - odparłam uśmiechając się lekko.
I nagle wszyscy dostali jakiegoś przyśpieszenia. Jak torpeda ruszyli w kierunku schodów. Dogoniłam szybko Louisa i odciągnęłam go na bok. Przytuliłam się do niego z całej siły. Ten tylko zarechotał lekko.
- Bella spokojnie, bo mnie udusisz.
- Dziękuję za to, co im powiedziałeś. Nikt się jeszcze tak o mnie nie martwił. - uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie rodziców.
Obiecałam sobie, że już nie będę płakać. Spojrzałam Lou głęboko w oczy. On nie był mi dłużny. I nagle stało się coś nie spodziewanego. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Gdy nasze wargi lekko się dotknęły usłyszeliśmy krzyki z góry. Odsunęliśmy się od siebie tak gwałtownie, że ja wpadłam boleśnie na ścianę, a on przewrócił wazon z kwiatkami. Biedne kwiatki.
- Umm ja przepraszam, ja .... - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Zaczęliśmy chichotać.
Podszedł do mnie i przytulił. Szepnął mi na uch, że bardzo przeprasza, i że mam miękkie wargi. Ja w odpowiedzi spuściłam głowę, żeby nie widział moich rumieńców. On natomiast podniósł ją delikatnie do góry i powiedział szeptem, że ślicznie mi z rumieńcami. Ja się tylko jeszcze bardziej zarumieniałam. Znowu usłyszeliśmy wołanie chłopców. Zaśmialiśmy się cicho i ruszyliśmy na górę. Przed drzwiami do mojego gabinetu zauważyliśmy chłopców. Nie mogli wejść, bo zamknęłam drzwi na klucz. Hehe to se poczekali. 
- No nareszcie jesteście! Co wy tam tak długo robiliście. - spojrzeliśmy po sobie speszeni. 
- Nie twoja sprawa Harry. - warknęłam na niego z udawaną złością. 
- No dobra, przecież tylko pytam. I tak się dowiem. - ostatnie zdanie wyszeptał ledwie słyszalnie. 
Szkoda, że nie wie, że ja mam dobry słuch. 
- Dobra to kto chce wejść do mojego królestwa? - wszyscy jak na zawołanie podnieśli ręce do góry. Jacy oni zgrani. 
Otworzyłam drzwi. Nie mogli wydusić z siebie ani słowa. 
 - Wow, to jest.. great - wydusił Niall rozglądając się dookoła. 








WTF* - Where The Food.     Gdzie jedzenie.

Przepraszam za: 

  • to że nie dodałam wczoraj rozdziału

Do zobaczenia :)


poniedziałek, 17 listopada 2014

Spóźnienie.

Komputer mi się wczoraj zbuntował, chociaż nie tyle komputer co moja przeglądarka. Nie chciał się połączyć z internetem :( Tak więc jutro będzie nowy rozdział. Dzisiaj go kończę, ale chcę by był dłuższy to jutro będzie gotowy. Mam do was pytanie. Mam pisać krótkie rozdziały, które będą pojawiając się 1-2 razy w tyg. Czy dłuższe co tydzień albo dwa? Bo mi to tam obojętnie.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Wyjaśnienia.

Przepraszam, że nie dodawałam tak długo rozdziałów. Nie miałam weny i życia poza szkolnego. :( Rozdziały będą pojawiać się nie regularnie. Chociaż nie wiem czy w ogóle ktoś czyta mojego bloga jak na razie zauważyłam z 5 osób. No ale cóż :) Takie życie. Następny rozdział możliwe że pojawi się w następnym tygodniu. Ale nie w 100% Zaczęłam pisać również kolejnego bloga. Ale na razie chcę napisać całą 1 część i dopiero podam linka :D No to co? Pappa? Ahh no tak zapomniałabym. Jak podoba wam się nowy wygląd bloga? Cudo to jakieś nie jest ale meinen :D

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nowe terminy dodawania rozdziałów.


Witajcie moje zacne człowieki ;3 Jak wiecie rozpoczął się rok szkolny -,- życzcie mi powodzenia. Dobra teraz rozdizły będą dodawane nieregularnie, czyli jak będę miała wenę na nexta lub jak nie będę miała aż tak wiele nauki ;( Przepraszam was miśki ale chyba mnie rozumiecie. Okej to do zobaczenia :)


Teletubisie mówią papa ;P

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 22. Gdzie te łapska panowie?!

Tak wiem rozdział miał być w poniedziałek, ale nie wpadłam na żaden pomysł. I to też dla tego rozdział jest taki krótki. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 

Mam takie małe pytanko, bo wiecie ja nie mam Twittera i nie wiem czy tam są komentarze czy to jakoś inaczej się nazywa, więc jeżeli mogłybyście napisać w komentarzu byłabym bardzo wdzięczna. ;3




*** Louis ***

Nie no, ja nie wierze ona mi groziła i to jeszcze w tak okropny sposób. Dobrze, że to były tylko niewinne żarty. Co nie? Nie no na pewno tak xD Trochę mnie zdziwiło jej pytanie, bo nie wiedziałem zbytnio o co chodzi. W pewnym momencie no tak jakby wyłączyłem się i zacząłem myśleć nad tym czy ona na serio byłaby do tego zdolna. Niestety albo raczej stety nic nie wymyśliłem. Gdy w końcu się ,,obudziłem'' do moich uszu doszła końcówka rozmowy. Nie mogłem w to uwierzyć, że ona się na to zgodziła. No może nie do końca z własnej woli, bo to można było porównać do takiego malutkiego szantażyku. Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć jak dzieci. Skakaliśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy, że szok. Nawet ten jak to mówią ,,najrozsądniejszy z zespołu'' (czyt. Liam) również się przyłączył. Jak już się troszeczkę bardziej uspokoiliśmy usłyszeliśmy przecudowny śmiech mojej kuzyneczki. Ale to co powiedziała później mega mnie zaciekawiło i zbiło z tropu. 
- Ej, ej musicie sprawdzić koniecznie Twittera. Ha ha ha nie sądziłam, że w kilka sekund będzie, aż tyle komentarzy*. Szok. - i dalej się z czegoś śmiała. My czym prędzej pobiegliśmy do swoich pokoi, żeby dowiedzieć o co chodziło. Gdy tylko obejrzałem filmik i przeczytałem kilka komentarzy. Normalnie sikałem ze śmiechu i nie mogłem przestać.

*** 5 minut później ***

Nareszcie się trochę ogarnąłem. Postanowiłem zobaczyć co u reszty. Coś mi się zdaje, że wpadli na ten sam pomysł co ja, bowiem ujrzałem ich na korytarzu. Byli cali czerwoni i trzymali się za brzuchy. Ja też pewnie nie wyglądam lepiej, ale ciul z tym.
- EJ! CHŁOPAKI! ŻYJECIE? HAHAHAHAHAHAHAHA - Bella też nie mogła powstrzymać śmiechu.
Weszliśmy po chwili do jej pokoju już nieco bardziej spokojni niż przed chwilą. Zauważyliśmy tylko stertę kartonów wypchanych po brzegi.
- Emm, Bello czy możesz nam wytłumaczyć co to jest i skąd do cholery to się tu znalazło. - spytał zdezorientowany Zayn.
- No przecież chcieliście żebym pokazała wam WSZYSTKIE rysunki. Oto one. - wskazała ręką na 1,2,3...5  tak na pięć pudeł. Wow myślałem, że miała tylko tą jedną teczką,  a tu BUM ! Aż pięć pudeł.
- Al... ale skąd ich aż tak dużo. Ostatnio miałaś tylko jedną, powtarzam JEDNĄ teczkę. - odezwałem się.
Ona tylko na nas dziwnie spojrzała.
- No wiecie, ostatnio miałam jakoś tak przypływ weny. Codziennie wieczorem, przed pójściem spać, rysuję. I takim oto sposobem liczba moich prac się powiększyła.
My w odpowiedzi tylko pokiwaliśmy głowami na znak, że rozumiemy. Harry z Niall'em jak na skrzydłach podlecieli szybko do pudeł, a za nimi ja i Zayn z Liam'em. Bella uderzyła nas mocno w ręce. No może nie wszystkich, bo oszczędziła Nialla, a Liama tak mocno jak reszty z nas nie walnęła.
- Gdzie te łapska panowie?! Zobaczycie prace dopiero jak wszystko uporządkują w mojej pracowni. - Powiedziała z chytrym uśmiechem. - No więc, wypad stąd.
Po wyjściu zrezygnowani skierowaliśmy się od razu do salonu. Kiedy siedzieliśmy już wygodnie na swoich miejscach zaczęliśmy rozmawiać. Jak zwykle po kilku minutach nasz temat zszedł na jedyną dziewczynę w tym domu. Nie zauważyliśmy nawet owej dziewczyny, która się do nas przysiadła i słuchała uważnie co o niej mówimy. 

sobota, 16 sierpnia 2014

Liebster Award 2. o.O

Jak mam być szczera to nie spodziewałam się DRUGIEJ NOMINACJI.  Bardzo dziękuję bloggerce (czyt. Karolina Szczepaniak) za nominacje. Bla bla bla... xD


Pytania do mnie:2.Co cię zainspirowało do pisania bloga?Inne blogi. Wiem trochę naciągane ale taka jest prawda. Nie zainspirowało mnie (jak to niektórych) życie. Mnie zainspirowały inne blogi3.Jakie cechy lubisz w ludziach?Na pewno szczerość. Bezinteresowność. xD 4.Masz zwierzę?(można zaliczyć rodzeństwo)Mam 2 pieski. Kocham je nad życie. I siostrę, która wabi się, znaczy nazywa się Natalia xD 5.Ile masz lat ? Mam 13 lat. 6.Co chcesz robić w przyszłości?Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym. Najpierw chce skończyć jakieś tam dobre studia, a dalej się zobaczy. xD 7.Masz jakąś fobię?Tak mam lęk wysokości, BRR. No i lęk przed topieniem się. (do wody wejdę , ale tylko do szyi, no może trochę dalej xD)8.Kochasz to co robisz?Tak i to bardzo.9.Ulubiony kolor?Czarny no i neonowe kolory. :D Ale bardziej czarny xD 10.Potrafisz śpiewać? No nie za bardzo :( A tak bym chciała. Ehh xD 11.Wierzysz w miłość? Pewnie. xD



Moje pytania:


1. Ulubiony sport. 
2. Ulubione żarełko.
3. Ulubiony przedmiot.
4. Twój BFF ( BEST FRIENDS FOREVER )  i BF ( BEST FRIENDS)
5. Masz chłopaka/dziewczynę?
6. Twoja najlepsza średnia.
7. Twoja najgorsza średnia? 
8. Czy według ciebie geje mogą adoptować dzieci? xD
9. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
10. Jakie masz talenty?
11. Ulubiony blog.
12. Ulubiona piosenkarz lub piosenkarka?


Nominuję:


czwartek, 14 sierpnia 2014

Informacja na temat rozdziału.


Bardzo ale to bardzo przepraszam ale rozdział ukarze się dopiero w poniedziałek. :( A to wszystko z braku weny. Przepraszam  :c

niedziela, 10 sierpnia 2014

Sorry ;( Opóźnienie.

Bardzo was przepraszam ale dodawanie rozdziału trochę się poóźni. Zamiast w poniedziałąek będzie albo we wtorek jak zdążę albo w środę. Pponieweż dzisiaj w poniedziałek jadę do Szczecina. Pprzepraszam ;(

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 21. Nici z mojego planu.

Tak wiem, rozdział miał być wczoraj ale obrazki nie chciały się załadować -,-

Obudziłam się, a raczej ktoś mnie obudził. Te niewdzięczne człowieki zaczęły mi wyć jaką piosenkę o przeprosinach nad uchem. Nie dadzą pospać. Poszłam spać po siódmej(?), a oni budzą mnie o... o. Nosz kurwa nie wiem, która godzina. Dopiero teraz dotarło do mnie, że musi być grubo po 12, ponieważ słońce mocno grzeje moją twarz. A zwłaszcza oczy. Otworzyłam ospale oczy co nie było mądrym posunięciem. Szybko zamknęłam je z powrotem, ponieważ te cholerne promienie słońca oślepiły mnie. Postanowiłam z wielką niechęcią otworzyć oczy. Zmotywował mnie do tego przepiękny zapach naleśników. Tym razem udało mi się. Rozglądnęłam się po ICH twarzach. Wszyscy smutno się uśmiechali. Nie mogę sobie tego wybaczyć. To przeze mnie są smutni. Bardzo długo myślałam nad tym czy powiedzieć im czy jednak nie. Chciałam, żeby dowiedzieli się w moje urodziny. Ale chyba nici z mojego planu. Powoli podnosiłam się do pionu.
-Co wy tu robicie? Nawet się nie dacie wyspać człowiekowi. - powiedziałam, a raczej wychrypiałam w ich stronę. Nie wiem dlaczego ale w ,,nocy'' było mi strasznie zimno. Teraz zresztą nie jest lepiej. Opatuliłam się szybko i szczelnie kołdrą.
- No my ten... no wiesz za wczoraj... no my... no chcieliśmy cię... no wiesz... wczoraj... nie tak miało to tak... no wyglądać... i my ten tego... chcieliśmy cię... no wiesz... - plątał się w swojej wypowiedzi Zayn. Jak słodko chciał mnie chyba przeprosić? Możliwie.
- Chcieliście mnie... Co? - spytałam żeby się upewnić.
Nie wiem dlaczego ale boli mnie gardło i głowa. I mam zatkane zatoki. Po prostu świetnie. Mam gorączkę. Będę musiała iść później do apteki. O zgrozo. Nienawidzę tego miejsca. Brr na samą myśl o nim przeszły mnie dreszcze.
- Ej czy ona w ogóle nas słucha? To nie fair! - wydarł się Loui.
- Człowieku nie drzyj się.. się... A psik!... tak - nienawidzę kichać! To chyba najgorsza rzecz na świecie.
- Uuuuuu ktoś tu jest chory. - powiedzieli jednocześnie.
- Gadać po co tu przyszliście, a nie! - dobra szczerze mówiąc byłam lekko wkurzona ich zachowanie.
- ... - odpowiedziała mi głucha cisza.
- Liaś może ty mi to wytłumaczysz jako jedyny normalny? - spytałam słodko.
- Ej... Dobra masz racje. - powiedziała reszta.
- Hehe powodzenia stary. - rzekł rozbawiony Louis.
- Zamknij się, albo powyżeram ci wszystkie marchewki. - warknęłam
A on przestraszony na mnie spojrzał.
- Nie zrobisz tego! - krzyknął
-Jak będziesz się nadal drzeć zrobię to, ponieważ nawet bez ciebie głowa mnie boli, jakby przejechał po niej pociąg towarowy. - warknęłam trzymając się za czoło.
- No dobra.. My przyszliśmy przeprosić cię za wczoraj. Głupio wyszło i teraz nam wstyd. - powiedział uroczo Liam.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nic się nie stało. Ja też jestem wam winna przeprosiny za moje zachowanie. I mam małe pytanko. - skoro już sobie wybaczyliśmy wszystko muszę się spytać o ten pokój obok mnie.
- O co chodzi?
- No bo wiecie wczoraj nie mogłam zasnąć i tak krzątałam się po domu zwiedzając wszystkie pomieszczenia. I natknęłam się na pusty pokój obok mojego. I chciałam się zapytać czy mogłabym go zająć. - spuściłam głowę zmieszana lekko.
- Oczywiście. Jeśli można wiedzieć do czego ci on potrzebny. - spytał jak dotąd milczący Harreh.
- Chciałam urządzić w nim moją własną pracownię.
- Okej, ale pod jednym warunkiem. - powiedział Zazza z cwanym uśmieszkiem. Muszę przyznać, że wyglądał bardzo seksownie. Czekaj co? On normalnie wyglądał. Żadne seksownie po prostu... po prostu ładnie!
- Nooo.
- Pokarzesz nam WSZYSTKIE twoje prace.
Nie on nie mówiłam. Zgodzić się czy nie? Chyba nie mam innego wyjścia. Ehh westchnęłam głośno.
- Okej.
- Jej! - wrzasnęli wszyscy i zaczęli tańczyć jakieś durnowate tańce. Wzięłam szybko telefon i zaczęłam ich nagrywać. Boże po prostu dzieci xD. Wyglądali mniej więcej tak :
























Kiedy skończyłam ich nagrywać wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Wtedy nawet nie myślałam o napierdalającej mnie głowie. Gdy już się uspokoiłam weszłam szybko na Twittera i wrzuciłam filmik. Z podpisem: ,, I niech mi teraz ktoś powie, że oni są normalni xD "  

poniedziałek, 28 lipca 2014

Komentarze.

Baldzo plosę o komentazie. To zajmie wam tylko chwilećkę, a mnie tak baldzo to uciesi. 






Nie lubcie tego dla mnie, zlubcie to dla tej małej dziewcinki, której w ogóle nie zniam. :D Kocham was :)

Rozdział 20.

*** Niall ***
Zayn nie powinien się na nią tak wydzierać, ale rozumiem go. Sam nic nie mówiłem, żeby przypadkiem nie wybuchnąć. Kiedy Bella wybiegła Liam chciał za nią iść, ale zatrzymałem go i sam za nią pobiegłem. Nie wiedziałem kompletnie gdzie iść. Izabella mogła iść wszędzie. Zdecydowałem najpierw poszukać jej w parku. Tak była tam. Ale nie sama. Przestraszyłem się nie na żarty. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się stało mojej małej siostrzyczce. Cały czas podchodziłem do niej i nieznajomego. Siedzieli tyłem do mnie, więc mnie nie zauważyli. Gdy byłem wystarczająco blisko rozpoznałem po głosie osobę, z którą rozmawiała Bella. To był...

*** Nathan ***

Wracałem akurat z próby, gdy nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Była cała zapłakana. Wymamrotała tylko ciche przepraszam i pobiegła dalej. Mimo tego, że nie znam tej dziewczyny ruszyłem za nią. Dogoniłem ją w parku. Muszę przyznać szybka jest. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem, w wyniku czego wpadła na mnie. Nie wiedziałem co zrobić, gdy się do mnie przytuliła. Za wiele nie myśląc zrobiłem to samo. Gdy się trochę uspokoiła i odsunęła wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do najbliższej ławki. Przyjrzałem się jej się uważnie. Skądś ją kojarzę. Ale nie wiem skąd.
-Co się stało? - spytałem jak najdelikatniej potrafiłem. - A tak przy okazji jestem Nathan. A ty...
-Ehh... Jestem Isabella, dla przyjaciół Bella. - uśmiechnęła się słodko. A no tak, przecież to przyjaciółka One Direction. - Nie jestem pewna czy chcesz tego słuchać. - powiedziała
- Gdybym nie chciał to bym nie spytał, prawda? - odpowiedziałem.
- Oj no dobra. A więc tak. Wszystko zaczęło się... - opowiedziała mi całą historię. Muszę przyznać, że jak na swój wiek przeżyła bardzo dużo. Gdy tylko ujrzałem jej spochmurniałą minę zacząłem ją rozśmieszać. Udało mi się. Po chwili śmialiśmy się oboje opowiadając śmieszne historyjki z naszego dzieciństwa. Powoli się uspokajaliśmy. Nagle podszedł do nas Niall.
- Bella zbieraj się wracamy do domu. - powiedział wściekły.
- Jak chcesz to wracaj, ale ja się stąd nigdzie nie idę. - powiedziała najspokojniejszym tonem jakim chyba umiała.
- Nie dyskutuj ze mną! Wracamy! - warknął już nieźle wkurzony. W jej oczach widać było strach.
- Ehh okej już idę. No to do zobaczenia? - uśmiechnęła się do mnie.
- Tak, do zobaczenia. Aha masz tu mój numer, jakby co. - puściłem jej oczko, a ona zachichotała.
Pomachałem do niej jak już odchodziła i sam skierowałem się do swojego domu. Gdy byłem już w łóżku ostatnie co pamiętam, że mruknąłem, że to był wspaniały dzień.


*** Bella ***

Z Nathanem świetnie mi się rozmawiało. Szkoda tylko, że Niall przyszedł. Tak wiem, martwi się o mnie, ale nie do przesady. No przecież wróciłabym do domu. Prędzej czy później. Szczerze to się trochę go przestraszyłam. Pierwszy raz widzę go od takiej strony. Gdy byliśmy już w domu nikogo w salonie nie zastaliśmy. Spojrzałam pytająco na Nialla.
- Poszli spoć. - burknął od niechcenia.
Ja w odpowiedzi tylko westchnęłam. Udałam się na górę do mojego pokoju. Wzięłam za dużą męską koszulką sięgającą do połowy ud i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Ale jak na złość nie mogłam zasnąć. I tak mijały godziny. Chyba o około 3 w nocy poddałam się. Wiedziałam, że już nie zasnę. Wstałam i podeszłam do biurka. Z szuflady wyjęłam teczkę z moimi rysunkami. Zaczęłam przeglądać. Od zawsze lubiłam rysować. Pamiętam jak narysowałam mój pierwszy rysunek. Nawet go gdzieś chyba mam. O jest.



Może nie jest idealny, no ale przecież miałam ledwo 4 latka. Kontury poprawiłam jak byłam już większa miałam około 10 lat. Gwiazdki narysowała mi mama. Pamiętam tamte czasy. Były naprawdę super. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Zeszłam na dół z latarką w dłoni, bo nie chciałam nikogo obudzić. Od razu po wejściu do kuchni skierowałam się do lodówki. Wyciągnęłam jogurt truskawkowy. Z szuflady wzięłam jeszcze łyżkę i zaczęłam jeść. Puste opakowanie wyrzuciłam do śmieci, a łyżkę do zmywarki. Nie chciało mi się spać, a to dziwne. Jest dopiero 4:30, a ja nie chcę spać. Zastanowiłam się chwilkę, ale wpadł mi do głowy najgorszy pomysł ever. Ale wiedziałam, że na innego nie wymyślę. Postanowiłam go więc zrealizować. To dziwne, że jestem już tu tyle czasu, a nie widziałam jeszcze całego domu. Zaczęłam od dołu.  Aktualnie byłam w kuchni.  Z niej przeszłam do salonu minęłam schody i drzwi na taras. Dalej były tajemnicze drzwi. Jak się okazało była to ich mini siłownia. Na przeciwko też były jakieś drzwi. Po wejściu zobaczyłam lustra i wiele wolnej przestrzeni. Sala taneczna. Coś czuję, że będę tu częściej zaglądać. I ostatnie drzwi prowadziły do jeszcze jednego basenu?! Po co im dwa baseny?! Heh kto wie co siedzi w ich pięknych główkach. Co? Czekaj, stop. Jakich pięknych. Zwykłych. Dobra kogo ja oszukuję. Są naprawdę przystojni. Yyy po co ja tu przyszłam? A już pamiętam. Miałam "zwiedzać". Dobra to teraz na górę. Tutaj są sypialnie chłopaków, a tu moja, więc muszę przejść przez te ciężkie, wielkie drzwi. Nie było łatwo ale jednak się udało. Gdy tylko weszłam stanęłam jak wryta. Oni mieli własne mini studio nagraniowe. Gdybym tylko wiedziała wcześniej, że zaledwie na drugim końcu korytarza mogę śpiewać, grać i znowu zacząć komponować to byłabym tu codziennie. Dobra koniec. Trzeba iść dalej. Następne drzwi prowadzą do mini sali kinowej. Bosz oni mają tu chyba wszystko. A jeśli mają jeszcze tak zwany POKÓJ CISZY ja tu zwariuję. Następne drzwi z napisem SPOKÓJ! prowadziły do... Oniemiałam. Czy ja zawsze muszę wykrakać?! Drzwi prowadzą do całego białego pokoju. Nosz kuźwa mać. Ehe spokojnie Bello, spokojnie. Ja już na serio zwariowałam? Po jakiego grzyba ja gadam sama do siebie?! Następne drzwi, Które są obok moich ( jak one się tu w ogóle znalazły, ja się pytam! ) prowadzą do pustego dość obszernego pokoju. Rozmarzona rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Tutaj byłoby idealne miejsce na moją pracownię. Mogłabym się spytać o pozwolenie chłopaków, ale i tak by mi pewnie nie pozwolili. Bo przecież "ja ich niedługo opuszczę i wyjadę na zawsze". Zaśmiałam się cichutko. I w taki oto sposób skończyłam zwiedzanie. Poszłam do pokoju zerknęłam na zegarek, który wskazywał 6:50. Oj coś długo mi to zwiedzanie zeszło. Położyłam się wygodzie na łóżku i próbowałam zasnąć. Udało się po półgodzinie.

niedziela, 27 lipca 2014

Przeczytajcie ;'(

Dziewczyna rzuciła wyzwanie swojemu chłopakowi aby przeżył jeden dzień bez niej. Powiedziała by się z nią nie komunikował, a jeśli nie zawali to będzie go kochać już na zawsze. Chłopak zgodził się przyjąć to wyzwanie. Nie napisał do dziewczyny ani jednego sms-a, nie wykonał ani jednego połączenia tak jakby nigdy się nie znali. Dziewczynie pozostało 24 godziny życia ponieważ umierała na raka. Następnego dnia poszedł do dziewczyny i chciał powiedzieć zrobiłem to kochanie, zamiast tego łzy spłynęły mu po policzkach ponieważ zobaczył swoja dziewczynę leżącą w trumnie z kartką na której było napisane: Zrobiłeś to skarbie. Teraz rób to codziennie. Kocham Cię.

Beczę ;'( I to jest miłość. 

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 19. Wyjedziesz? Opuścisz nas?

*** Liam ***

Po wyjściu z pokoju Belli poczułem, jak do moich oczu napływają łzy. Wszedłem szybko do mojego pokoju, aby nikt nie zobaczył, że płaczę. Położyłem się na łóżku i dałem upust emocją. Rozpłakałem się jak małe dziecko. To nie do wiary, jak ta siedemnastoletnia dziewczyna namieszała mi w głowie. Z resztą nie tylko mi. Harr'emu i Zaynie też. U Nialla trudno stwierdzić. Ich relacje wyglądają bardziej na przyjacielskie. Gdy się już w miarę ogarnąłem wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni. Była tam reszta zespołu. Isabella pewnie jest u siebie. Moje nogi bez mojej wiedzy skierowały się do lodówki. Otworzyłem ją i zabrałem podstawowe produkty do zrobienia kanapek. Po chwili kanapki leżały na talerzyku, a produkty schowanie w lodówce. Dosiadłem się do reszty włączając się do rozmowy o tym, że powinniśmy założyć plantacje marchewek. Ahh ten Louis, znowu zaczyna. Gy chłopakowi skończyły się argumenty, nasz temat zszedł na jedyną osobę "płci pięknej" w tym domu, jak to Harry mówi. Co do tego nie mam żadnych uwag.
- A tak z innej beczki, Louis kiedy Bella ma urodziny? - zapytałem się. Spojrzała na mnie zmieszany.
- N...nie wiem. - odpowiedział. - Boże co ze mnie za kuzyn. Nie wiem nawet kiedy Bella ma osiemnaste urodziny.
- Osiemnaste urodziny. Czyi będzie pełnoletnia i będzie mogła zrobić co zechce. A w tym wrócić do Polski. - powiedział smutny Niall.
Wszyscy się z nią tak bardzo zżyliśmy, że nie wyobrażamy sobie życia bez niej.
- Może chodźmy się jej zapytać. Przygotujemy dla niej nie zapomniane urodziny. - powiedział Zazza.
Jak na komende wszyscy skierowaliśmy się do jej pokoju. Drzwi były uchylone, więc weszliśmy nie pukają. To co tam zobaczyliśmy wbiło nas w podłogę. A dokładnie zobaczyliśmy Bellę, rysującą nasze podobizny i śpiewającą pod nosem piosenkę w innym języku. Spojrzałem na twarze przyjaciół. Wszyscy stali gapiąc się na Bellę. No nie powiem nie sądziłem, że umie tak dobrze śpiewać. Kiedy skończyła podniosła wyżej swoje dzieło. Wstrzymałem oddech. Boże jak ona pięknie rysuje. Nasze twarze są takie realistyczne. No ale i tak ja wyszłem naj łądniej. Ah ta moja skromność. Czujecie ten sarkazm? Wyjęłą teczkę, która była cała w naklejki z podobizną Justina Biebera! Nie no to są jakieś żarty. Fanka tego kryminalisty. Okazało się, że w owej teczce trzyma swoje wszystkie rysunki. I muszę przyznać, że jest lepsza od Malika. A to nie lada wyczyn. Tylko dlaczego nikomu z nas nie chciała pokazać żadnego. Ostatnio to Harry przyniósł nam jej rysunek. Gdy tylko wstała z zamiarem schowania teczki potknęła się o nóżkę krzesła i wylądowała na podłodze. Wszystkie rysunki, które były w teczce rozsypały się po pokoju. Kiedy nieudolnie próbowała wstać zorientowałą się, że nie jest sama w pokoju.
- Co tak stoicie?! Pomóżcie! - warknęłą w naszą stronę. Szybko ruszył jej na pomoc Zayn, a my chcieliśmy pozbierać jej rysunki.
- Jeżeli jeszcze wam życie miłe nie ruszycie tego. - jak na zawołanie wróciliśmy na miejsca.
Kiedy już bezpiecznie spojrzała na nas. W jej oczach można było zobaczyć złość.
- My prze... przepraszamy. Nie chcie... chcieliśmy tak bez pukania. Ale były uchylone. Więc no... no... wieszliśmy. - Niall zaczął się jąkać. Spojrzała na niego rozbawiona.
- Zawiodłam się na was. A w szczególności na tobie Niallu, Louisie i  tobie. - wskazała na mnie palcem. - A na waszej dwójce już nie tak bardzo, bo to było do przewidzenia, że wejdziecie do mojego pokoju bez pukania. - wzruszyła ramionami i zaczęła zbierać rysunki.
- Może pomóc? - spytałem
- Poradzę sobie. - bąknęła.
Po wyjściu z jej pokoju udaliśmy się do salonu.
- Troche głupio wyszło. - powiedzieł Harry. - Mieliśmy iść się jej spytać, a nie podsłuchiwać.
- Ale muszę przyznać, że głos ma rewelacyny.
- No, pięknie śpiewa. - przyznał Niall
- Pięknie śpiewa, świetnie rysuje i ponoć tańczy, a do tego ma boskie ciało. Normalnie ideał nie dziewczyna.- powiedział Zayn. Lou spojrzał się na niego z mordem w oczach. - No co?! Prawde mówię. -Zayn podniósł ręce w geście obronnym. Do tej jakże inteligentnej wymiany zdań wtrącił się nasz kochany loczek.
- Louis dobrze wies, że to co powiedział Zazza jest prawdą. - Louis tylko głośno westchnął i spuścił wzrok. Rozmawialibyśmy jeszcze dłużej, ale przeszkodziły nam czyjeś koroki. Już po chwili w salonie znajdowała się Bella. Miała poważną minę.
- Dobra przeznawać się. Dlaczego weszliście do mojego pokoju i to bez pukania?! - popatrzyliśmy się na siebie z przerażeniem. Wiem, to głupie, ale jak na taką małą osóbkę jest straszna. - Ehh. - westchnęła. - Dobra, to inaczej. Ile czasu tam spędziliście gapiąc się na mnie?! - cisza. Znowu nikt nie odpowiada. - Jak z dziećmi.- bąknęła. - A w jakiej sprawie chcieliście do mnie przyjść? Louis, gadaj. - biedak.
- Ehh. NOMYCHCIELIŚMYSIĘCIEBIEOCOŚSPYTAĆ. - powiedział na jednym wydechu.
- Jeszcze raz. Tylko woolniej. - powiedziała  jak do małego dziecka.
- Noo my chcieliśmy się ciebie o coś spytać. - powiedział.
- W takim razie o co chcieliście się mnie spytać? - zapytała.
- Nooo to kiedy masz urodziny. - powiedział Niall.
- Urodziny mam 26 lipca. - uśmiechnęła się do nas uroczo. Nam nie było jednak do śmiechu. - A wy czemu tacy przybici? Osiemnastka to nie koniec świata! - próbowała nas rozweselić, ale marnie jej to wychodziło.
- A co będzie kiedy będziesz miała te osiemnaście lat? Będziesz już dorosła, niezależna. Będziesz sama o sobie decydować. - Niall był bliski płaczu. Zresztą my też.
- Wyjedziesz? Opuścisz nas? - Spytał Louis. Ona spojrzała na nas z bólem.
- Nie... nie wiem. - powiedziała.
- Ale jak to nie wiesz?! - podniósł głos Zayn.
- Nie zastanawiałam się nad tym. Przepraszam. - dodała i wybiegła zapłakana z domu.
- Zayn coś ty zrobił?! Idioto! - Harry zaczął wrzeszczeć. Louis dołączył do loczka. Teraz obaj wrzeszczeli na Zayna. Miałem zamiar pobiec za Bellą, ale zatrzymał mnie Niall.
- Stary, ja pójdę jej poszukać, a ty zajmij się nimi. - powiedział i już go nie było. Sporo czasu minęło zanim się uspokoili. Po Niallu i Belli nie było ani śladu. Postanowiliśmy wszyscy, że położymy się wcześniej. Gdy byłem już w łóżku wszystko dokładnie przemyślałem . Nie zorientowałem się kiedy odpłynąłem do krainy Morfeusza.

Liebster Award.

Siemka!
Zostałam nominowana do Liebster Awards, a dokładniej nominowała mnie natasza
Bardzo ci za to dziękuje! <3

1. Umiesz grać na jakimś instrumencie?Flet się liczy? :P Po za fletem umiem trochę na Keyboardzie.       

2. Jakie jest twoje ulubione danie?Moje ulubieone danie to... hmm. O już wiem moje ulubione danie to schabowy :D

3. Chciałabyś coś zmienić w swoim życiu?Dobre pytanie. Sądzę, że powinnam być milsza. No cóż ostatnio mój kolega powiedział, że jestem straszna! Rozumiecie to?! Pff... Może troche prawde w tym było ale nie do przesady.

4. Skąd bierzesz wenę na pisanie?Ehh. Trudno powiedzieć. Zawszę kiedy leżę w łóżku zamykam oczy i wyobrażam sobie co może być w następnym rozdziale. Pomaga :)

5. Jak masz na drugie i trzecie imię? Jeśli nie masz trzeciego to jakie chciałabyś mieć?Na drugie mam Natalia, a na trzecie chciałabym mieć Magdalena.

6. Jaka była twoja ulubiona zabawka z dzieciństwa?
Moją zabawką z dzieciństwa jest mój pluszak. Pan Misio. Hehe no co byłam mała :P

7. Czemu piszesz bloga?Kilka mniesięcy temu znalazłam pierwszego bloga, którego zaczęłam czytać. I później znalazłam następny, i tak dalej. W końcu pomyślałam, że co mi szkodzi? Sama zacznę pisać bloga. 

8. Jaki jest twój ulubiony kwiatek?Mój ulubiony kwiat to czerwona róża :D

9. Jak ma na imię twoja najlepsza przyjaciółka/ przyjaciel?Arleta to maja BFF :)

10. Jakie masz plany na wakacje?Pisanie bloga i lenistwo :D 

11. Lubisz mnie? xDA czy ciebie nie da się nie lubić ?! A tak serio to cię nie lubię :( Ja cię kocham dziewczyno!


Moje pytania:

1. Ile masz lat?
2. Jakie jest twoje hobby?
3. Lubisz szkołę?
4. Co będziesz robił/a podczas wakacji?
5. Jaki lubisz kolor?
6. Ile blogów przeczytałeś/aś? (nie muszi być dokładna liczba)
7. Masz jakieś zwierze?
8. Ulubiony film?
9. Czemu piszesz?
10. Jakie jest twoje motto?
11. Jakiej muzyki słuchasz?

Nominuję :

1. 
http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/
2.
http://angels-love-1d.blogspot.com/
3.
http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/
4.
http://onedirection-loveadventure.blogspot.com/
5.
http://put-forehead-world.blogspot.com/
6.
http://bad-memories-by-perfect-love.blogspot.com/

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Przepraszam :(

Teraz gdy jest lato mam więcej czasu wolnego, więc postaram dodawać rozdziały co tydzień lub dwa. Na lato jestem jeszcze bardziej leniwa niż normalnie więc jeszcze raz przepraszam.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział. 18. Widzę, że jest coś nie tak.

Obudziłam się przez koszmary.. Byłam cała obolała. Nie wyspałam się. Co ja mam teraz zrobić z Liam'em i resztą. Czy w moim życiu wszystko musi się chrzanić?! Mam dość. Obróciłam głowę w bok i ujrzałam czarną czuprynę. Zayn. A no tak, wczoraj przyszedł do mnie żądając wyjaśnień co się ze mną stało. Uśmiechnęłam się na jego widok. Położyłam się z powrotem i próbowałam zasnąć. Udało się.

***

Obudziłam się prze straszona i... całą mokra. Krzyknęłam na całe gardło i spojrzałam na szkodnika, który wybudził mnie z zimowego snu. A był nim...
- Ona żyje! - krzykną na całe gardło Zayn.
Wszyscy zaprzestali swojego myszkowania po moim pokoju. Spojrzałam na nich zdezorientowana.
- O co chodzi? I jakim prawem budzisz mnie w tak okrutny sposób?!
- Ja... yyy... no... - jąkał się murzynek.
- Nie dało się ciebie obudzić ze więc Zayn zawołał każdego po kolei. Próbowaliśmy cię obudzić na każdy możliwy sposób. Tylko wodą dało radę cię obudzić. - odpowiedział za niego Liam.
Przeszły po moim ciele ciarki na dźwięk jego głosu. Wszystko powróciło. Potrząsnęłam delikatnie głową i spytałam.
- Możecie wyjść, bo chcę się przebrać?
Wszyscy opuścili moje królestwo. Wszyscy z wyjątkiem Liama. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem.
- Przecież widziałem cię już beż ubrania, to po co mam wychodzić.
Znowu przeszły mnie ciarki. Zmroziło mnie. Nie mogłam nic zrobić.
- A tak na serio, chciałem spytać się czy wszystko w porządku. Wczoraj uciekłaś ode mnie. Chciałem się spytać dlaczego.
Opanowałam się i usiadłam na łóżku. Spuściłam wzrok. Podszedł do mnie i uklęknął przede mną. Podniósł mój podbródek tak bym mogła spojrzeć w jego oczy. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Kilkakrotnie otwierałam i zamykałam usta.
- Bella wszystko w porządku?
Pokiwałam twierdząco głową. Nie uwierzył.
- Kochanie możesz nie kłamać? Widzę, że coś jest nie tak.
Przełknęłam głośno ślinę i nabrałam powietrza.
- Nie nazywaj mnie tak... proszę. - wydusiłam w końcu.
Spojrzał na mnie dezorientowany. Nie wiedział co ma mi odpowiedzieć.
- Ale... dlaczego?
- My nie jesteśmy razem. - powiedziałam cicho. - To był błąd ja... ty.... my... nie powinnyśmy.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlaczego? Żałujesz tego co się stało?
Nic nie odpowiedziałam, nic nie zrobiłam.
- Aha. Ale dlaczego?
- Ja nie jestem pewna co do ciebie czuję. A to co się wtedy stało było wspaniałe. - uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie powinno mieć miejsca. Ja cię lubię i to bardzo, ale nie wiem czy to miłość. - powiedziałam smutna.
Czułam łzy w moich oczach.
- Proszę cię nie płacz. Rozumiem cię. To jak? Przyjaciele?
Pokiwałam energicznie głową. Zaśmiał się ale i tak widać było, że nie cieszy go to.

***Liam***

Co prawda nie ucieszyła mnie ta wiadomość. Ale wolę żebyśmy byli przyjaciółmi niż nikim. Może kiedyś przekona się do mnie. Przytuliliśmy się i musiałem już iść do pokoju, bo Bella musiała się przebrać.

*** Bella ***

Ubrałam to i zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było. Skierowałam się do kuchni. Bingo. Byli tam. No może nie wszyscy, bo brakowało Liama. Ale byli. Nikt mnie nie zauważył. Ale gdy tylko otworzyłam lodówkę wszystkie pary oczu skierowały się na moją osobę. Uśmiechnęłam się do nich promiennie. Od razu odwzajemnili. Wyciągnęłam jogurt truskawkowy. Z szuflady łyżkę i  zaczęłam jeść. Zapatrzyłam się w martwy punkt na ścianie. Myślałam o niebieskich migdałach. Przeniosłam wzrok ze ściany na kalendarz. 27 czerwiec. Koniec roku szkolnego w Nysie. Z jednej strony cieszę się, że nie muszę kończyć roku szkolnego. Ale z drugiej okropnie brakuje mi moich przyjaciół. Ile ja bym dała za to żeby ich zobaczyć. Szybko starłam łzę, która wydostała się spod moich powiek. Po zjedzeniu udałam się do pokoju i zaczęłam coś bazgrolić.


Wow. Nie sądziłam, że aż tak ładnie wyjdzie. Dobra, przyznaje się bez bicia, że nie wiedziałam, że w ogóle będzie można ich rozróżnić.

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział. 17. Co ja zrobiłam.

Stałam na schodach patrząc Liamowi w oczy. Poczułam, jak czerwienieją mi policzki. Nie powinnam była tego robić. Co mną kierowało? Nie wiem.
- Przepraszam… - zaczęłam cicho, odsuwając się od niego.  Nie wiedziałam co powiedzieć . Poczułam się podle. Zrobiłam w tył zwrot i uciekłam do swojego pokoju. Nie zwracałam uwagi na nawoływania chłopaka.


******


Leżałam na łóżku wciskając twarz w poduszkę. No i szczerze to nie wiedziałam co robić.  Całowałam się Liamem, któremu jeszcze wczoraj miałam ochotę wydrapać oczy. Mam dziwne zmiany nastroju. Trzeba coś z tym zrobić.
Rozległo się nieśmiałe pukanie. Drzwi otworzyły się nim zdążyłam powiedzieć proszę. Stanął w nich Liam.
- Musimy porozmawiać! – powiedział stanowczo – Po prostu musimy!
- Ja przepraszam! Nie powinnam… - wstałam z łóżka. Podszedł do mnie szybko i zamknął usta pocałunkiem. Byłam tak zaskoczona, że odwzajemniłam. Jego dłoń wsunęła się pod koszulkę i gładziła rozgrzane plecy. Nie umiałam, a nawet nie chciałam się sprzeciwić.
- Liam…
- Cicho, kocham cię… - pocałował mnie znowu kładąc na miękkie posłanie. Byłam tak spragniona czyjejś bliskości.
Liam zdejmował ze mnie powoli bluzkę. Patrzył mi w oczy z taką czułością… od tego wzroku przeszył mnie zimny dreszcz. Obsypywał mnie pocałunkami. Czułam się tak cudownie.
Kolorowa bluzka wylądowała w kącie pokoju.
Całowaliśmy się tak zachłannie ze zwierzęcym pożądaniem. Nim się obejrzałam, byłam już bez ubrania. Liam zdjął z siebie bokserki.
Było bosko! No bo, jak mogło być inaczej?! Czułam się taka kochana. Płytki oddech, przyśpieszone bicie serca. Dawno w moim sercu nie gościły takie uczucia. Było prawie jak… prawie jak…. Było prawie, jak z Maćkiem. Ehh, tak, przed wyjazdem byłam z Maćkiem w łóżku. Jednak to nie było to samo.
Zasnęłam przytulona do Liama.

***Zayn***

Stałem w otwartej lodówce szukając tego zasranego piwa. Nie mogło przecież uciec! Sprawdzałem za sałatą, nawet w szufladzie z kiełbasą sprawdzałem! No nie ma!!!
- Widział ktoś moje piwo?! – krzyknąłem w stronę otwartych drzwi. Tak jak się spodziewałem. Nikt nie odpowiedział! Trudno. Złożą się na nowe. Pewnie Bella je wychlała. Jak ja ją dorwę!

Wszedłem do salonu i rozłożyłem się na fotelu. Włączyłem telewizor, ale żaden z programów mnie nie satysfakcjonował. Talk show, serial, serial, talk show… CZY JEST COŚ KONKRETNEGO W TYM PUDLE?! Nie ma piwa, nie ma co oglądać! Co ja mam ze sobą zrobić?
Do pokoju weszła Bella. Opatuliła się szczelnie kocem. Policzki miała rumiane, oczy zmęczone. Wyglądała dziwnie, jak nie ona. Coś mi nie grało, poczułem się nieswojo.
- Coś ci jest? – zapytałem prostują się w fotelu. Pokręciła głową zaprzeczając. Jej ruchy były spowolnione, melancholijne. Nie patrzyła na mnie. Co jej się, do jasnej cholery, stało?! – Bella – Brak odpowiedzi, nawet na mnie nie spojrzała. – Bella!
Popatrzyła na mnie pustym wzrokiem. Co jej się stało?
Liam wszedł do salonu pogwizdując radośnie. Objął Bella i starał się cmoknąć ją w policzek. Odwróciła głowę. Liam zmarszczył brwi. O co chodziło?! Z jakiej racji on sobie na to pozwala?
- Liam, nie pozwalaj sobie! – warknąłem.
- Nic nie wiesz – burknął. Bella wyrwała się z jego objęć. Biegiem ruszyła ku schodom. Liam złapał ją za ramię.
- Zostaw! – krzyknęła wyrywając się.

***Bella***

Dopiero rano zdałam sobie sprawę z błędu jaki popełniłam. Poszłam do łóżka z Liamem. Nawet nie wiem co do niego czuję! Miałam mentlik w głowie. Harry prał się z Li o mnie. Ja się przespałam z Liamem… szkoda gadać. Gorzej już być nie może!
Wbiegłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka. Z furią rzuciłam się na nie i zaczęłam wrzeszczeć słowa, których nie można powtórzyć nawet w najbardziej nieprzyzwoitym towarzystwie. Wściekłość zaczęła ustępować rozgoryczeniu. Znów jestem sama.
Drzwi stęknęły. Podniosłam głowę ponad poduszkę. Spod ciężkich powiek obserwowałam ciemny kształt stojący w drzwiach.
- Bella… - Zayn. Czego on chce?! – Co się dzieje?
Co mam odpowiedzieć. „ No wiesz Zayn, wskoczyłam do łóżka z Paynem, było ostro, ale teraz wiem, że to był błąd”?! Super. Nie wiem co by było gorsze. To, że Zayn pomyślałby, że jestem dziwką, czy to że poleciałby, jak na skrzydłach pegaza, żeby obić Liamowi mordę.
- Nic, zostaw mnie – To była chyba najbardziej neutralna odpowiedz jaką znalazłam. Niestety nie prawdziwa. Coś mi było, a nie „NIC”. A tym bardziej nie chciałam, żeby odszedł. Nie chciałam zostać znowu sam.
- Nie odejdę – O Boże! Dobrze, że mnie nie posłuchał. – Widzę, że coś się dzieje. Mam zawołać Louisa?
- NIE! – krzyknęłam
- Spokojnie! Nie zawołam go jeśli nie chcesz. – Usiadł koło mnie. Ręką przygładził włosy, a mi zachciało się płakać. – Nie płacz. Nic nie musisz mówić.
Wślizgnął się pod kołdrę. Zmroziło mnie. Objął mnie i mruczał kołysankę pod nosem. Zasnęłam

***Zayn***

Zatłukę, powyrzynam, poćwiartuję! Nie wiem co jeszcze zrobię, ale coś mu zrobię. Niech no ja się dowiem co on jej zrobił. Może to do mnie nie pasuje, ale nie dam krzywdzić dziewczyny! Zmieniła się tak diametralnie, coś się musiało stać, a ja się dowiem co.

Rozdział 16. Widocznie tak miało być.


Do pokoju wszedł Liam.
-Ej, Harry wiesz gdzie są moje.....  - Chłopak zrobił wielkie oczy! - Harry co ty jej robisz? Nie zauważyłeś, że ona się mi podoba?
-A ty, że mi też? - Poczułem jak dziewczyna powoli sie budzi. - Chodźmy na dół, bo zaraz ją obudzimy.
Zeszliśmy na dół. Liam poszedł do kuchni, wyjął z lodówki piwo.
-Liam, piwo?
-Zabronione?
-Przecież jesteś chory.
-To nie znaczy, że nie mogę pić. A poza tym co Cię moje zdrowie interesuje? - Czułem w jego głosie wrogość. Te okropne spojrzenia. Wierciło w mnie dziurę.
-Liam, dlaczego taki jesteś?
-Jaki? – zapytał szorstko robiąc łyk piwa, które należało do Zayna. Będzie się chłopak potem pieklił.
-Szorstki! Kurwa, wkurwiasz mnie! Myślisz, że jak się zakochałeś w dziewczynie to będziesz ją miał bez przeszkód?  Dzisiaj paliła, a ja ją przyłapałem i powiedziałem całą prawdę. Nie wiem czy ją kocham, ale wiem, że każdemu ona się podoba.
-Harry  - Liam już się uspokoił - Wszyscy wiemy, że Isabella jest piękna, ale także wredna. Ona tylko taką udaje, a ja wiem, że w głębi serca jest miłą dziewczyną. Ja chce jej dobra. Chce, aby przy mnie odzyskała to swoje ciepło. Jak ją zobaczyłem to się zakochałem. Poczułem coś innego, nigdy takiego czegoś nie czułem. To co ją smuci to mnie też smuci, ale dwa razy mocniej. Nawet jak ktoś mi ją odbierze to będę o Nią walczył! Kocham ją, a jak ją stracę to się zabije.
-Liam, ale ona jest piękna…
-To co, że piękna, ale czujesz się przy niej jak w niebie?
-Ja...  - Nie wiedziałem co powiedzieć. Może Liam ma rację. Czy ja ją kocham? Ma piękne ciało, ale czy to miłość? Wiele dziewczyn mi się podoba. Ale ten jej błysk w oczach. Te iskierki radości.
Staliśmy w długiej ciszy, którą przerwał Liam.
-Musisz przyznać, że ja jej nie skrzywdzę. Bo ja to nie ty!
-Ahh tak... Ja?! Dlaczego?!
-Nie może mieć chłopaka, który codziennie bzyka się z inną.
-Zamknij się?! - wrknąłem
-Co prawda boli? Ale to prawda! - Poczułem się tak, jak dzisiaj Bella. Osaczony i zraniony. Ja nigdy bym jej nie skrzywdził.
-Zamknij się.
-Bo co? Bo chcę jej dobra? Bo ją kocham?
Nie wytrzymałem i zacząłem bójkę. Wszechogarniająca wściekłość dodała mi sił. Liam nie miał szans. Uderzył o ścianę, później dostał pięścią w brzuch. Zakaszlał głośno i złapał się za obolałą część ciała. Nie miał już sił. Wziąłem go za koszulkę i rzuciłem nim o komodę, która się rozpadła i narobiła dużo chałasu.
Zbliżyłem sie do lekko zakrwawionej twarzy mojego "przyjaciela" i z pięści przywaliłem mu. Z nosa pociekła mu krew.
-Możesz mnie pobić, ale ja i tak będę kochał Belle.
Nic nie powiedziałem tylko zamachnąłem się i już miałem zostawić kolejne blizny na jego twarzy gdy usłyszałem ją.
-Idioto! Zostaw go! - Bella szybko do nas podbiegła i odepchnęła mnie od Liam'a. Odpuściłem już sobie.
Stałem i patrzyłem na nich. Oni naprawdę do siebie pasują. Teraz mi głupio.
-Harry co ty sobie myślałeś? Dlaczego to zrobiłeś?
Nic nie powiedziałem tylko poszedłem do swojego pokoju. Piekły mnie oczy. Pasują do siebie… Jasna kurwa!
Obok drzwi Bella spotkałem Louisa.
-Harry ty też to słyszałeś?
-Chodzi Ci o te hałasy z dołu?
-Tak.
-To tylko ja szklankę zbiłem.
-Aha.
Co innego miałem powiedzieć? Lou wrócił do siebie, a ja wreszcie położyłem się na swoim łóżku.

*Oczami Belli*

- Liam, nic Ci nie jest?
- Nie, wszystko okey.
- Nie kłam! Możesz się ruszyć?
-Tak. Chyba tak - jęknął
Pomogłam Liam'owi dotrzeć do krzesła. Usiadł na nim, a ja poszłam  po apteczkę.
-O co w ogóle się pobiliście? - Zapytałam wycierając zaschniętą krew z jego twarzy. Chłopaka to chyba zabolało, bo lekko syknął. -No to o co?
-O … ciebie. - Liam powiedział niepewnie. Bardzo mnie to zdziwiło. Dlaczego o mnie?
-Jak to?! O mnie? – zapytałam odsuwając się o krok
-Tak. Bo Harry chciałby się z tobą przespać, a ja...
-A ty? - Przerwałam dezynfekować jego twarz, bo ta rozmowa robiła się coraz dziwniejsza i coraz bardziej krępująca.
-Ja Cię kocham. Kocham Cie Bella. Chciałbym abyś była szczęśliwa. – powiedział cicho patrząc na umazane krwią kafelki.
Jego słowa mnie zatkały. Chłopak coś jeszcze mówił o balkonie itd. Ale go nie słuchałam. Wolałam to sobie przemyśleć.
Bo co ja takiego czuję do Liam'a.
Czy go kocham, chyba..... Chyba??? Nie wiem! A Zayn???? Czy Zayn wyznał mi miłość?
-Bella, czyli nie? - Nie wiedziałam o co mu chodzi, bo się zamyśliłam.
-Liam przepraszam, ale po twoich KOCHAM CIĘ przestałam słuchać.
-Czy zostaniesz moją dziewczyną.
I super! Co mam mu powiedzieć.
-Liam... Muszę to przemyśleć.
Liam wstał od stołu i poszedł, zapewne do swojego pokoju.
Co ja narobiłam?
-Liam czekaj! - Krzyknęłam. Chłopak zatrzymał się na schodach i obrócił w moją stronę.
Szybko do niego podbiegłam i zawisłam na jego szyji. Popatrzyłam w jego piękne, brązowe oczy i namiętnie Go pocałowałam.
Nie wiem co mną kierowało. Widocznie tak miało być.

Rozdział 15. Przestań!!


Nudził mnie horror, w którym krew lała się i lała. Boże! Już nawet porządnego, strasznego horroru stworzyć nie potrafią! Zrezygnowana poszłam do kuchni.
Nie wiecie nawet, jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam paczkę fajek leżącą na stole. O kurde, jak ja dawno nie paliłam! Ręce zaczęły mi się trząść. Rozejrzałam się czy nie ma żadnego z chłopaków. Ostrożnie wyjęłam jedną fajkę z paczki. Jak Zayn się dowie to… no nie będzie za zabawnie.
Wyszłam na taras i odpaliłam jojnt’a. Zaciągnęłam się gęstym, ciemnym dymem. Błogi spokój wypełnił umysł i ciało. Przymknęłam oczy i delektowałam się cudowną chwilą.
- Co ty robisz?! – Za mną stał Harry. Patrzył na mnie nie dowierzając w to co widzi. Rozchylił lekko usta i wybałuszył oczy.
- Palę – powiedziałam cicho. Poszedł  do mnie i wyrwał mi z ręki papierosa.
- Oszalałaś! Wszystko powiem Louisowi! Rozumiem, że masz teraz sporo stresu, ale nie upoważnia cię to do tego, by jarać faje na baloknie!
- Tarasie – poprawiłam go.
- Nie pyskuj! Jestem starszy! – Jaaa! On jest starszy!
- Co z tego że starszy, skoro jesteś głupszy!
- Masz szczęście, że jesteś dziewczyną, bo kiepsko by się to dla ciebie skończyło! – warknął przez zaciśnięte zęby. – Co się z tobą dzieje?
- Jestem po prostu sobą! – krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Sobą? A może osobą, która upodobniła się do znajomych by tuszować swój ból! – wysyczał, a ja poczułam jak łzy zbierają się w kącikach oczu. – Chcesz, żeby wszyscy myśleli, że jesteś twardzielką. Swój strach chcesz przenieść na innych!
- Przestań – jęknęłam cicho chowając twarz w dłoniach.
- Cierpisz, bo twoi rodzice nigdy nie mieli dla ciebie czasu, a teraz nie żyją i już więcej ich nie zobaczysz, nie przytulisz. Zamykasz się w sobie, a tak być nie powinno.
- Przestań! – wrzasnęłam do niego. To zaskakujące, jak prawda potrafi ranić. Poczułam, jak Harry obejmuje mnie silnymi rękoma i przyciska do swojego torsu. Odwzajemniłam ten pocieszający gest.
- Przestań z nami walczyć, błagam. Pozwól sobie pomóc – szepnął mi do ucha.
Pomoczyłam jego koszulkę słonymi łzami. Właśnie prawdy się bałam.

***Oczami Harrego***

Bella płakała przeze mnie. Czasem jednak terapia szokowa się przydaje. Może pozwoli mi pomóc sobie. Nich mi tylko zaufa.
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Na początku chciałem ją zaprowadzić do jej siedziby, ale zaprotestowała.
- Źle się tam czuję – powiedziała.
Nie dziwiłem jej się. Po tym co się stało to było logiczne. Położyła się na moim łóżku i wtuliła się w poduszkę. Chyba nie miała ochoty na rozmowę. Usiadłem cicho przy biurku i patrzyłem na jej jasne włosy. Teoretycznie wolę brunetki, ale Bella nie mogła mi się nie podobać. Długie włosy, zielone oczy, lekko zadarty nosek. Szczupłe ciało, spore piersi… no co?! W końcu facet jestem!
Wstałem i położyłem się koło niej. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Nie chciałem, żeby pomyślała sobie, że chcę ją wykorzystać czy coś. To ona przysunęła się do mnie i wtuliła się we mnie. Nie powiem, spodobało mi się to. Zanurzyłem twarz w jej włosach i wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Zasnęła.
Gładziłem ją po włosach mając nadzieję, że nie zbudzę śpiącej. Miałem ochotę ją pocałować, ale się bałem. Nawet nie samej Bella. Bardziej bałem się chłopaków. A najbardziej Zayna. Widziałem, jak na nią patrzy. Liamowi też podoba się Bella. Niall… on jest jakby obojętny. Znaczy bardzo ją lubi, ale raczej jak siostrę.
Drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł…

Rozdział 14. W policzek.

***Oczami Niall'a***

Siedziała skulona na kanapie szarpiąc za frędzelki małej poduszki. Wyglądała, jak mała dziewczynka, której zginął ulubiony pluszak. Słone stróżki łez płynęły po jej rumianych policzkach.
Siedziałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem co zrobić. Jak pocieszyć dziewczynę, która przeszła tak wiele?! Byłem bezradny. Dopiero co zaczęło się układać, a już się wszystko spieprzyło. Ona znowu płacze. Louis biegał z telefonem w ręku i chciał dzwonić na policję. Zayn i Liam starali się go powstrzymać. Bella wyraźnie powiedziała, że nie chce glin. Wszyscy uszanowaliśmy jej decyzję… no może nie wszyscy. Louis nadal obstawał przy swoim.
Harry przeszukiwał podwórko. Bawił się CSI, ale rozumiem go. Czuje się bezradnie więc robi co może. A przyznajmy się – nie wiele może.
- Na co niby mamy czekać?! – krzyczał Louis
- Ona nie chce! – Liam też był po denerwowany.
- Louis uspokój się! Krzykiem niczego nie wskórasz! Idź do Belli, ona potrzebuje wsparcia – Zayn po raz pierwszy gadał do rzeczy. Zazwyczaj olewał poważne sprawy i żartował z nich. Tym razem wziął wszystko na poważnie.
- Ja… nie mam już siły
- Rozumiemy to – pocieszał Liam Louisa.
- Podjąłem decyzję. Zabieram Isabellę do Polski. W Londynie spotkały ją same złe rzeczy. Nie pozwolę by dalej cierpiała – powiedział cicho Louis.
- A co z zespołem?! – zapytał Zayn.
- To koniec. Jak mam być w zespole, skoro będzie nas dzielić morze?
- Może jeszcze się wszystko ułoży – Liam był po denerwowany.
- Co się ułoży?

***Oczami Liam'a***

On chciał ją zabrać. Już pieprzyć ten cholerny zespół! Nie pozwolę zabrać sobie Belle. Zrozumiałem, że ja kocham. Chyba od początku tak było. Pomimo tego, że się nie dogadaliśmy czułem, że jest mi bliska.
Wiem, że Zayn czuje podobnie. To widać i nie podoba mi się to. Nie dam się spławić. Zrobię wszystko, żeby została. Jeśli się nie uda, wyjeżdżam z nią.
- Nie możesz tak po prostu wyjechać! Zostawisz nas?! – zapytał Harry stając w drzwiach kuchennych.
- Ona jest najważniejsza.
- Skoro jestem najważniejsza, to powinieneś spytać mnie o zdanie – za Harrym stała Bella. Była blada. Oczy miała podkrążone. Nialler był tak samo zmartwiony, jak my.
Bella! Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać, a ja cię do tego zmusiłem… - Zaczął Lou, ale nie pozwoliła mu skończyć.
- A teraz ja nie chcę stąd wyjeżdżać! – powiedziała zaskakując nas wszystkich.  – Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Nie chce przyzwyczajać się od nowa, w której szufladzie są widelce i w której szafce jest mąka.
Łza spłynęła po jej gładkim policzku zostawiaj mokry ślad. Niall przytulił ją, a ona odwzajemniła gest. Coś zakuło mnie w okolicy serca. Przytulił ją i to niby nic nie znaczy, ale… nie ważne.
- Idę spać – oznajmiła cicho – Jestem zmęczona.
- Odprowadzę cię – powiedział Niall.
Odeszli.
Ja również poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dzisiaj tak wiele się wydarzyło. Miałem dość, padałem na pysk.
Zadzwonił telefon. Niechętnie odebrałem.
- Cześć Liam – Bożee, akurat w takiej chwili musiała dzwonić Daniell.
- No… - na żadną inną odpowiedź nie było mnie stać.
- Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć…
- Czekam…
- To koniec – może gdyby sytuacja była inna to bym się przejął. Niestety ja już też miałem dość tego związku. Dan mnie olewała.
- Ok. Spoko. To wszystko? – powiedziałem zmęczony kładąc się i wciskając głowę w poduszkę.
- Nie przejąłeś się?! – krzyknęła do słuchawki.
- Nie dziś, powodzenia w dalszym życiu – rozłączyłem się.                        
Jakoś nie miałem ochoty na dalszą rozmowę. Kochałem ją, ale to już przeszłość. Od dawna wszystko się psuło. W końcu musiało się skończyć.
Wstałem nie spiesznie i wyszedłem na balkon. Siedziała tam Bella. Usiadłem obok niej.
- Nie śpisz? – zapytałem. Pokiwała przecząco głową.
- Jakoś nie mogę. A ty? Wyglądasz na przemęczonego
- Dziewczyna ze mną zerwała – powiedziałem obojętnie.
- Przykro mi
- A mi nie. Czułem, że już długo razem nie będziemy. Daniell zaczęła mnie ignorować. – czułem, że mogę jej powiedzieć wszystko. Ona mnie wysłucha i nie wyśmieje. Bella była inna niż wszystkie. – Nasze kontakty ochłodziły się.
- Czasem tak jest. Para myśli, że to miłość na zawsze, a tak naprawdę – spojrzała na mnie zielonymi oczyma – powinni się cieszyć, że wytrzymali aż tak długo.
Między nami zapanowała cisza. Nie była krępująca, przynosiła ukojenie. Siedziałem patrząc na jej spokojną twarz.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do Polski?
- Bo nie chce kończyć Louisa kariery. Bądźmy szczerzy – on nie chce stąd wyjeżdżać.
- Ale chce twojego dobra …
- Wiem – przytuliła się do mnie, głowę przyciskając do mojego torsu. – Ale ja nie będę szczęśliwa, kiedy on będzie się smucił.
- Jesteś taka inteligenta. – powiedziałem z podziwem.
- Dzięki za komplement. Czasem myślę, że nikt nie widzi tego jaka jestem, tylko to jak wyglądam. Nawet nie wiesz, jak to denerwuje – powiedziała cicho – To, że jestem blondynką nie znaczy, że jestem głupia. Nienawidzę stereotypów. One potrafią zrujnować życie.
- Zgadzam się z tobą. Też mnie denerwuje, gdy ludzie patrzą na to, że jestem sławny. Dziewczyny lecą na moją kasę. – westchnąłem – Z Daniell nie martwiłem się o to, że jest łakoma na pieniądze. Jej ich nie brakowało.
- Jesteś porządnym chłopakiem, znajdziesz kogoś, kto to doceni. – uśmiechnęła się do mnie blado.
- Mam nadzieję.
Lekki wiatr delikatnie owiewał nasze twarze. Czułem błogi spokój. Zasnąłem.

*** Oczami Belli ***

Obudziłam się o brzasku przytulona do Liama. Wstałam po cichutku i zostawiłam go samego na balkonie. Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam wziąć prysznic. Odkręciłam wodę i weszłam pod natrysk. Namoczyłam włosy i namydliłam ciało kokosowym płynem. Uwielbiam kokos i cynamon.
Drzwi do łazienki otworzyły się. Stanął w nich zaspany Harry.
- Aa aa! – krzyknęłam.
- Sorry! – wrzasnął Harry potykając się i upadając na płytki. Prędko wyczołgał się z łazienki i zatrzasnął drzwi. Po chwili zaczęłam się śmiać.
Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Ubrałam się w to.
Zeszłam na dół. Przy stole siedział Harry. Spojrzał na mnie i zarumienił się.
- Cześć Harry. Coś ty taki czerwoniutki? – zapytałam rozbawiona.
- Sorry, że wlazłem ci do łazienki, jak się kąpałaś…
- E tam! – machnęłam ręką – Bardzo boli dupa po upadku?
- A jeśli powiem, że bardzo to dostanę buziaczka?! – zapytał rozbawiony.
- W dupę?! – zapytałam zdziwiona.
- Nieee! W policzek – nastawił policzek.
- No dobra. – cmoknęłam go delikatnie i poszłam do salonu oglądać nudny film.

Rozdział 13. Oskalpuje gnoja.

*** Bella ***

Wstałam z łóżka. Od razu poszłam do łazienki. Musiałam się ogarnąć, bo nie wyglądałam dobrze. Podkrążone oczy, blada skóra. Nie wyspałam się. Ubrałam się w to i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się Niall. Hmmm… po kuchni to za wiele powiedziane. Tylko dupka wystawała mu z lodówki.
- Niall… - powiedziałam stając obok niego. Przestraszony podniósł się i uderzył głową o przeszkloną półkę w lodówce. Jajko poturlało się o niej i wylądowało na nodze chłopaka. Zaczęłam się śmiać. Niall popatrzył na mnie złowrogo.
Wyjęłam z szafki miseczkę i nasypałam płatków czekoladowych. Zalałam je zimnym mlekiem i usiadłam do stołu. Przeglądając gazetę łyżka machinalnie kursowała od miski do moich ust.
Zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Z biurka wyjęłam kartkę i zaczęłam bazgrolić. I tak, nie miałam nic innego do roboty.
Zarysowałam dwadzieścia kartek. Dwadzieścia! Sama nie wierzyłam, że jestem do tego zdolna. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje dookoła. I to był mój błąd.
- Masz wielki talent! – Harry oparł podbródek o moją głowę. Wziął do ręki jeden z obrazków i zaczął go oglądać.
- Wcale, że nie! – Próbowałam wyrwać mu z dłoni kawałek papieru, ale jednak był silniejszy, szybszy i… wyższy. Mruczałam przekleństwa pod nosem.
Zarzuciłam mu ręce na szyję. Zdziwił się, ale nie zareagował. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam mówić słodkim głosikiem.
- Harry… oddaj
- Co ja z tego będę miał – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No wi…
Nie zdążyłam dokończyć. Wpił się w moje usta wpychając język między wargi. Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co robić. Tak nie miało być, ale przyznam – przyjemnie. Całował nieziemsko. Nogi się pode mną ugięły. Stałam się wiotka i uległa.
- Masz może jeszcze… u lala… - gwizdnął Zayn. Odskoczyłam od Hazzy. Poczułam, jak fala gorąca zalewa moje policzki. Zayn patrzył raz na mnie, raz na Stylsa. – To ja może nie będę przeszkadzał.
Wycofał się z pokoju. Usiadłam przy biurku i wbiłam wzrok w ostatnią, pusta kartkę papieru. Harry wyszedł z pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą.

***Zayn***

Ale miałem nerwa! Jeśli ktoś się mnie zapyta, jak to jest zobaczyć swoją miłość całującą się z najlepszym przyjecielem, to opisze mu to całą gamą przymiotników. Poszedłem do swojego do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Bella podoba się nie tylko mi, ale też Liamowi, Harremu i Niallowi.
Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa. Zacząłem przeglądać serwisy plotkarskie. Miałem ochotę rozwalić ten przeklęty komputer.
„ Nowa dziewczyna Harrego Stylsa?! Czyżby, piękna blondynka była wybranką jego serca?!”
Zdjęcia przyprawiły mnie o ból głowy. Nie miałem ochoty ich oglądać! Nie chodziło mi wyłącznie o zdjęcia.
Ubrałem się i wyszedłem z domu. Po ci miałem tam siedzieć?! Żeby ciągle o niej myśleć?! Nie dziękuję!
Poszedłem do parku. Niby oklepany scenariusz, ale gdzie miałem iść. Usiadłem na ławce przy fontannie i patrzyłem, jak krystalicznie czysta woda wytryskuje z rzeźby syreny. Uspokoiłem się nieco, ale nadal nie mogłem zapomnieć.
Siedziałem w tym parku dopóki ciemność nie ogarnęła wszechobecnej zieleni. Ruszyłem w drogę powrotną do domu. Nie miałem ochoty na spotkanie z fankami. Nie teraz!

***W domu***

- Ja chcę Harrego Pottera! – wrzeszczał Hazza.
- Oglądamy „Zieloną Milę”! – sprzeczał się z nim Louis.
Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Gdzie ty byłeś?! – krzyknął Liam – Martwiliśmy się!
- No i co w związku?! – zapytałem.
- Mogłeś chociaż powiedzieć dokąd idziesz! – krzyknął Harry.
- Akurat ciebie nie powinno to obchodzić! Masz Bellę?! Nią się zajmij! Ode mnie wara!
- Zaraz! Jak to ma Bellę?! – krzyknął Louis – Jeśli tknąłeś ją jednym palcem, to urwę ci łeb przy samej dupie! – odgrażał się Stylsowi.
- Spokojnie! – Hazza chciał załagodzić sytuację, ale kiepsko mu to szło.
- No tak! A to, że się z nią całowałeś, to nic nie znaczyło?! – zapytałem.
- Dajcie spokój! Nie jest małą dziewczynką, a ja nie zrobiłem jej krzywdy!
- Zabiję! Uduszę! Urwę przyrodzenie! – wściekał się Lou
- Tylko ją pocałowałem! Nie poszedłem z nią do łóżka!
- DOŚĆ! – zakończył nasz spór Liam – Jeśli Bella się na to zgodziła, to nie macie o co się wściekać! Dajcie spokój. Harry ma racje – nie jest dzieckiem i może decydować o sobie.
Zadudniły kroki na schodach. Do salony wpadła rozwścieczona Jess.
- Rozumiem, że źli jesteście za moje kawały, ale żeby mi takie cos robić – warknęła.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Nie wiem, który to, ale mnie to nie bawi!
- No powiedz wreszcie! – ponaglił ją Niall.
- O to! – rzuciła nam pod nogi czerwony gorset i pończochy samonośne. Myślałem, że udławię się własną śliną. Zagotowało się we mnie. – Rozumiem, że to taki wiek. Same zboczone myśli, ale żeby takie coś?!
- Bella, to nie my. – powiedział poważnie Liam. Mina jej na chwilę zrzedła. Po chwili ciszy wybuchła śmiechem.
- Prawie się wam udało mnie nabrać! – powiedziała rozbawiona.
- My nie żartujemy – powiedziałem.
- Jaki nie wy to kto? – zapytała przerażona – Nikogo więcej tutaj nie było!
- Skąd to masz?! – zapytał Liam z nie mniejszym przerażeniem
- Było… w paczce… na moim łóżku – rozpłakała się – Razem z czerwoną karteczką.
Louis pobiegł na górę. Ruszyłem za nim potykając się o własne stopy. Serce waliło mi, jak oszalałe. Ktoś był u nas w domu. Chce czegoś od Belli.
Louis wpadł do pokoju i czekoladowych ścianach. Na łóżku leżało pudło. Białe z czerwoną kokardą. Obok niego leżała karteczka. Louis rozejrzał się po pokoju. Nic nie wzbudzało większych podejrzeń. Podszedłem do łóżka i przeczytałem napis na karteczce.
„Ubierz to dla mnie!” Ścisnęło mi gardło. Myślałem, że się uduszę.
- Balkon – powiedział cicho Louis. Oszklone drzwi były otwarte. Śnieżno biała firanka powiewała niesiona podmuchami letniego wiatru.
- Myślisz, że ktoś wszedł tu przez balkon – Spojrzałem na ślady błota przy wejściu.
- Jakiś zboczeniec pcha się do mojej kuzynki – jęknął Tomilson – Oskalpuje gnoja!

Rozdział 12. Dobranoc.


Szliśmy w ciszy. Obcasy stukały o Londyński bruk. Co chwilę zerkałam na Liama, który szedł zamyślony. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Cisza stawała się krępująca, a ja nie umiałam jej przerwać.  Właściwie nie wiem, czemu poszliśmy na ten spacer.
- Piękna pogoda – zaczął patrząc w niebo.
- Serio?! – zaśmiałam się – Będziemy o pogodzie rozmawiać! – zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- O czym mam z tobą rozmawiać, skoro nawet mnie nie lubisz?
- Liam, może nasza znajomość zaczęła się burzliwie, ale nie jest tak, że cię nie lubię. – powiedziałam zażenowana – Zdenerwowały mnie twoje wywody. Palę i nie przestanę palić.
- Ale dlaczego? – zapytał.
- Bo palenie mnie odpręża. Palę od dobrych paru lat. Nie potrafiłabym przestać. A tak w ogóle – zrobiłam maślane oczka – Kupisz mi fajki?
- Pojebało cię! – burknął.
- O jaaa! – krzyknęłam – Liam… Liam… jak ty masz na nazwisko?
Przystanął i uderzył się z otwartej dłoni w czoło.
- No co?! Nie mam pamięci do nazwisk!
- Payne! – krzyknął śmiejąc się.
- No właśnie! – zaśmiałam się.
Szliśmy śmiejąc się i rozmawiając. Zapomniałam o tym, że nie darzyłam go sympatią. Jak się wyluzował, to przypominał po części Kubsona. Był zabawny, ale patrzył dorośle na świat.
Spacerowaliśmy ulicami miasta. Spojrzałam na London Eye. Wyglądało tak majestatycznie, że na samą myśl o nim zrobiło mi się niedobrze. Liam to zauważył.
- Boisz się? Masz lęk wysokości?
- Mam – powiedziałam wpatrując w kapsuły.
- Idziemy. Zobaczysz Londyn z góry.
Nie zdążyłam zaprotestować, a już siedziałam w jednej z kapsuł. Liam stał na krawędzi patrzył przez szybę. Wbijałam paznokcie w plastikowe siedzenie pozostawiając na nim ślady czerwonego lakieru.
- No podejdź – zachęcił mnie gestem Payne. Pokiwałam przecząco głową. – No chodź – Odsunęłam się od niego.
Podszedł do mnie i siłą podprowadził do szyby. Plecami przywarłam do jego torsu. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie spojrzałam w dół. Za bardzo się bałam.
- Liam, puść mnie! – prosiłam.
- Spójrz tylko! Ja cię trzymam. Nigdy cię nie puszczę!
Po jego słowach poczułam się jakby… bezpieczniejsza. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Spojrzałam na cudownie miasto. Zaparło mi dech w piersiach. Tym razem jednak nie ze strachu, a z zachwytu. Polska też jest piękna. Kocham Nysę. Ten rynek i skatepark, ale to nie jest to samo co Londyn. Patrzyłam na Big Ben. Zegar na wieży wskazywał 16:30.  Popatrzyłam na Liama. Wyglądał na smutnego.
- Cos się stało? – zapytałam
- Nie układa mi się z dziewczyną – zwierzył się. Westchnął ciężko. Obróciłam się przodem do niego, a on wtulił się we mnie. Dziwnie się poczułam. Tak nieswojo, a jednak przyjemnie. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Nie potrafię doradzać! Kiepska w tym jestem. Trwaliśmy tak chwilę. W końcu kapsuła znalazła się na dole. Wysiedliśmy z niej.
- Wracamy już? – zapytałam biorąc go pod rękę. Często tak chodziłam z Kubą po mieście. Liamowi widać to nie przeszkadzało.
- Tak, wracamy – uśmiechnął się.

***Zayn****

-Gdzie oni są? – zdenerwowałem się.
- No powili! Zaraz wrócą! – powiedział Niall. Ja nie mogłem czekać. Byłem cholernie ciekaw co oni robią. Jeśli Liam sprzątnie mi ją z przed nosa, to urwę mu jaj… ucho! Tak, UCHO!
Siedziałem w salonie i oglądałem, jaką durną komedię. Harry cieszył się jak głupi. Nie lubię komedii.  Horrory lepsze.
- Haha… Wcale, że się nie boję! – Usłyszałem śmiech Isabelli.
- No to dzięki mnie! – Liam śmiał się równie głośno.
Do salonu weszła Bella. Usiadła koło mnie. Wzięła do ręki gazetę.
- Co tam czytasz? – zapytałem.
- Artykuł o zdrowych włosach – powiedziała uśmiechając się.
- Nauczysz mnie czegoś po polsku? – zapytałem.
- Polski jest nie przydatnym językiem. I bardzo trudnym.
- Ale bardzo ciekawym.
- No dobrze może na oczątek powiedz: KUKUŁKA!
- KU…Ku..Kukclka! – o mało nie połamałem sobie języka! Wredna! – A coś łatwiejszego?
- No to może: Mam na imię Zayn.
- Mam na imiel Zayn – powtórzyłem najdokładniej jak umiałem. Domyśliłem się co to zdanie oznacza.
- Ładnie – pochwaliła mnie uśmiechając się – Mieszkam w Londynie!
- Mieśkam…. Miskam… fuck! – zakląłem. Ona roześmiała się i odłożyła gazetę na stolik. Obróciła się do mnie przodem i powtórzyła powoli.
- Mie- szkam
- Mie-szkam? – powiedziałem nie pewnie.
- Dobrze.
- Mieszkam w Londyni
- No prawie idealnie – zaśmiała się – trochę poćwiczysz i może dogadasz się kiedyś z polakiem.
- Mam wspaniałą i piękną nauczycielkę – puściłem do niej oczko.
Uśmiechnęła się i wyszła. Ja zostałem i zacząłem powtarzać pod nosem dwa zdania, których się nauczyłem. Polski jest trudnym językiem, ale bardzo ładnym. Słowa są takie dźwięczne. Wziąłem laptopa i wyszukałem, jakieś polskie piosenki. Nikt chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem nazwisko Belli pod jednym utworów. Miała śliczny głos. Grała na gitarze i śpiewała. Nie rozumiałem słów, ale czułem, że to piosenka o miłości. Takiej nie spełnionej.
- Co słuchasz? – zapytał Niall z gębą wypełnioną żelkami.
- Belli – powiedziałem obojętnie.
Niall wypluł żelki i zaczął kasłać. Poklepałem go po plecach.
- Pokaż!
Wspólnie wysłuchaliśmy piosenki raz, drugi i trzeci.
Przerwał nam telefon. Poszedłem odebrać.
- Halo
- Witaj Zayn – w słuchawce rozbrzmiał głos Paula. To wróżyło kłopoty, albo robotę.
- Cześć Paul. Czy coś się stało? – zapytałem się niepewnie. Bałem się, że potwierdzi.
- Ależ skąd! Macie galę. Wypadało by, żebyście wyglądali, jak ludzie.
- Idzie z nami kuzynka Lou – powiedziałem i szybko dodałem – nie przyjmujemy odmowy! Pójdzie z nami, albo nie idziemy w ogóle!
- Niech idzie! Ale ma się ładnie ubrać! Jeszcze tylko plotek o jakimś ochlaptusie nam potrzeba!
- Nie mów tak o niej! – warknąłem. Rzuciłem słuchawką i poszedłem się przebrać.
Po godzinie wszyscy byli gotowi, tylko Bella miała opory, żeby iść. Próbowała się wykręcić na miliony różnych sposobów. Na szczęście Niall użył jakiś genialnych argumentów. Zgodziła się!
Majestatycznym krokiem zeszła na dół! Wybałuszyłem oczy! Wyglądała nieziemsko! Harry otworzył usta. Liam podrapał się po głowie patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Nie gapcie się tak, bo się rozmyślę. – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Wyglądasz, jak bogini – wyrwało się Harr'emu. Podzielałem jego zdanie. Na policzkach Belli pojawiły się słodkie rumieńce. Wbiła wzrok w podłogę.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do limuzyny. Bella siadła naprzeciwko mnie. Wstyd się przyznać, ale co chwilę zapuszczałem żurawia w dekolt dziewczyny, a nawet pod rąbek sukienki.
- Przestań! – upomniał mnie Louis.
Limuzyna stanęła. Pierwszy z samochodu wyszedł Niall, za nim Liam. Louis wyszedł tuż za nim. W limuzynie zostałem z zestresowaną Isabellą. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z limuzyny. Stanąłem przed drzwiami i wyciągnąłem rękę w stronę przerażonej dziewczyny.
- Pani pozwoli – podałem jej rękę. Niepewnie wysiała z pojazdu i stanęła obok mnie. Nastawiłem ramię, a ona wzięła mnie pod rękę. Szliśmy powoli. Dziennikarze fotografowali nas i zadawali masę pytań. Ignorowałem to, ale Bella cały czas rozglądała się z przestraszoną miną. Podeszliśmy do Harrego.
Ktoś odciągnął mnie na bok. Jakaś mała dziewczynka poprosiła mnie o autograf. Podpisałem się na kartce. Gdy spojrzałem w stronę Belli zobaczyłem ją z Harry. Stali razem i pozowali do zdjęć. Nie powiem, zdenerwowałem się, ale starałem się tego nie okazywać.
Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Bella była już zrelaksowana. Rozmawiała z nami swobodnie. Weszliśmy do domu. Byliśmy zmęczeni.
- Idę spać! Dobranoc! – krzyknąłem.

Pomieszane rozdziały!

Uwaga rozdział 11 i 10 są na odwrót. Sory ale mój komputer jest taki stary, że ho ho. :(

Rozdział 10. Reakcji...


-Może przejdziemy się gdzieś? - spytał z tym jego typowym blaskiem w oczach
-Wiesz wolę tu jakoś zostać, nie mam ochoty nigdzie wychodzić - powiedziałam korzystając ze słońca
-Okey - powiedział rozczarowany, ale nie zamierzał się poddać. Po tej jego minie można było wyczytać ,że podoba mu się moja niedostępność ale jakoś się tym nie przejmowałam wolałam cieszyć się pogodą i pogrążyć się w marzeniach, nie myśleć o niczym innym ale, niestety to nie koncert życzeń. Po chwili Zayn się odezwał.
-Pamiętasz ten obrazek który narysowałaś?
-Pamiętam ,takie tam bazgroły. Do czego zmierzasz?
-Uważam, że po prostu powinnaś rozwinąć ten talent.
-Proszę Cię, zapomnij - powiedziałam równocześnie zamykając oczy i opalając się nadal nie zmieniając pozycji, w której byłam cały czas odkąd Zayn nasmarował mnie olejkiem
-Dobra, ja idę zapalić – powiedział, a mi automatycznie otworzyły się oczy i moje ciało samo zsunęło się z leżaka, a Zayn wybuchł śmiechem patrząc się na mnie leżącą na ziemi.
-Z czego się rechoczesz pacanie - powiedziałam lekko wkurzona podnosząc się z ziemi.
-Spokojnie idę tylko zapalić. Nie wiedziałem, że aż tak będziesz tęsknić - powiedział
robiąc ta seksowną minę i splatając ręce na piersi
-Debil, oczywiście ,że nie. Idę z tobą zapalić
-Słucham !? - powiedział zdziwiony, krztusząc się własną śliną a ja nie myśląc zaśmiałam się. Kolejny?!
-To słuchaj dalej, rusz dupę, idziemy! Jarać mi się chce!
-Przecież Louis Cię zabiję a co gorsza odetnie mi jaja łyżką!
-Nie przesadzaj, nie będzie tak źle, zresztą się nie dowie. Przecież ja nie powiem, ty też. To co, idziemy? Zrobiłam najsłodszą i zarazem najseksowniejszą minkę jaką potrafiłam.
-Nie, nie ma mowy – pokręcił przecząco głową, krzyżując ręce na piersi.
-Frajer!
-Jak mnie nazwałaś?! – krzyknął z łobuzerskim uśmieszkiem podchodząc do mnie coraz bliżej
-Słyszałeś, bałwanie - podszedł jeszcze bliżej - Trzymaj dystans napaleńcu! - w tym samym momencie Zayn złapał mnie za biodra i podniósł do góry przybliżył się do basenu i wystawił swoje ręce, na których się znajdywałam nad basenem
-Przeproś albo będzie nurkować - zagroził
-Haha frajer, puszczaj bo nauczę Louisa posługiwać się kijem – zaśmiał się, a ja nadal trzymałam się swojej poważnej postawy
-Daje Ci ostatnią szanse! Przepraszasz, czy nurkujesz?
-Pojebało Cię chłopczyku już do reszty puszczaj albo będę krzyczeć. I to ty będziesz się tłumaczył Louisowi, a ja mogę pokręcić coś w swojej wypowiedzi! Wiesz zdarza się - uśmiechnęłam się triumfalnie. Gdy miał mnie puszczać pojawili się nagle Niall , Harry i Liam. Biegli rozpędzeni w naszą stronę by wskoczyć do basenu i nie zważając na nas wskoczyli do basenu. Tym samym potrącając Zayna. Skoro on wpadł to ja też. Postanowiłam trochę ich wystraszyć
-Nie umiem pływać! - zaczęłam krzyczeć i udając, że się topie, miałam niezły ubaw z ich min.
Niall - wyglądał jak by był sparaliżowany
Zayn - podpływał do mnie z tak przerażoną miną jak nigdy, naprawdę nikogo nie widziałam, aż tak rozdygotanego.
Harry - wyglądał podobnie do Zayna
Liam - a on nie wiedział co ma zrobić czy ma się śmiać czy mi pomóc po krótkiej chwili cała czwórka zaczęła do mnie płynąc i usiłując ratować. W tedy postanowiłam, że za chwilę się ujawnię.
Zayn próbował mnie wyciągnąć i ku jego zdziwieniu on wylądował pod wodą, a reszta zaczęła się śmiać lecz im też się nie upiekło. Zaczęłam chlapać ich wodą, ale co to było, w porównaniu z moją prawdziwą zemstą. Nie wiedziałam czy ich ostrzec czy nie. Postanowiłam ich ostrzec. Dam im się bronićZastanawiałam się nad tym, czy mam ich ostrzec przed moją zemstą, czy to a być niespodzianka. Ale co tam będzie zabawa, dam im się bronić!
-Powiem tak, to nie była zemsta. Ona was dopiero czeka, każdego po kolei. Trzymajcie się na baczność bo żaden z was nigdy jeszcze nie widział mnie, jak ja się mszczę, a jak chcecie się dowiedzieć to podam wam namiary, do tych którzy spotkali się z moją zemstą - spojrzałam na nich, a oni zaczęli się śmiać oprócz Niall'a, który ciężko przełknął ślinę. Nie tylko ja to zauważyłam, chłopcy też.
-Horan, co ty boisz się jej. Przecież to baba?! –zaśmiał się Zayn
-Wiesz Zayn zobaczymy co powiesz jak moja zemsta Cię spotka i wiesz, ty
będziesz pierwszy, który się o tym przekona! - uśmiechnęłam się złowieszczo po czym zorientowałam się, że nadal jestem w wodzie, cała mokra! Na szczęście miałam kostium kąpielowy.
Poszłam do pokoju nie zwracając na uwagi chłopaków, którzy zachwycali się tym, że jestem w stroju dwu-częściowym.
- Bo wam gały wypadną! – rzuciłam na odchodne, patrząc na rozanielone miny chłopaków
Poszłam do pokoju, tylko po to by wymyślić plan na nich na początku nie udawało mi się to ale potem już
miałam plan w głowie na Zayna uwezmę się najbardziej, a pozostałym trochę odpuszczę i będę łagodniejsza. Nie traciłam na czasie. Postanowiłam, że się przebiorę i zacznę wprowadzać w życie mój plan .
Najpierw poszłam do pokoju Zayna i zabrałam mu fajki. Przy sobie miałam farbę do włosów, kolor jaskrawo różowy, ehh czasem takie rzeczy się przydają! Podmieniłam jego szampon z odżywką i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni. Postanowiłam zemścić się teraz na Niall'u, bo to będzie
najprostsze. Wzięłam wszystkie paczki chipsów, żelków i  jedzenia które, lubi i poszłam do jego pokoju. Wyszukałam u niego jeszcze więcej jedzenia. Nie dziwiło mnie, że je miał WSZĘDZIE nawet w szufladzie z BIELIZNĄ! Tak właśnie, Horan ma jedzenie w szufladzie z bielizną. Przysięgam, że znajdę mu dobrego psychologa. Postanowiłam, że całe jedzenie dam do worka i zaniosę do piwnicy. Jak myślałam, tak zrobiłam! Była już godzina 23:00 tak szybko czas leci no ale cóż ,takie życie
Teraz przyszedł czas na Harr'ego. Jemu zamierzałam wyprostować włosy. Poszłam do jego pokoju i o dziwo spał jak niemowlak. Wzięłam nagrzaną prostownice i delikatnie zaczęłam prostować mu włosy
 -Ale będzie się działo - powiedziałam szeptem sama do siebie. Trudno było powstrzymać mi się od śmiechu, naprawdę. Po chwili skończyłam wyglądał tak śmiesznie, aż zrobiłam zdjęcie swoim telefonem no więc tak:
Zayn - prawie skończony jeszcze mam taki jeden pomysł na niego
Harry - zrobione
Niall - zrobione
-Aha czyli jeszcze tylko Liam. Myśl, myśl co on lubi a czego nie - powiedziałam do samej siebie
-no tak ale ty głupia jesteś! – skarciłam się w myślach
On często płacze na filmach obejrzę z nim jakiś film lub bajkę, zrobię zdjęcie i ponabijam się z niego... hmmm chociaż nie
Jemu odpuszczę w końcu on mi nic takiego nie zrobił no to świetnie ostatni cel to dokończyć zemstę dla Zayna, no ale to już nie dzisiaj, bo jest już północ. Nie mogę doczekać się ich reakcji...