sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 15. Przestań!!


Nudził mnie horror, w którym krew lała się i lała. Boże! Już nawet porządnego, strasznego horroru stworzyć nie potrafią! Zrezygnowana poszłam do kuchni.
Nie wiecie nawet, jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam paczkę fajek leżącą na stole. O kurde, jak ja dawno nie paliłam! Ręce zaczęły mi się trząść. Rozejrzałam się czy nie ma żadnego z chłopaków. Ostrożnie wyjęłam jedną fajkę z paczki. Jak Zayn się dowie to… no nie będzie za zabawnie.
Wyszłam na taras i odpaliłam jojnt’a. Zaciągnęłam się gęstym, ciemnym dymem. Błogi spokój wypełnił umysł i ciało. Przymknęłam oczy i delektowałam się cudowną chwilą.
- Co ty robisz?! – Za mną stał Harry. Patrzył na mnie nie dowierzając w to co widzi. Rozchylił lekko usta i wybałuszył oczy.
- Palę – powiedziałam cicho. Poszedł  do mnie i wyrwał mi z ręki papierosa.
- Oszalałaś! Wszystko powiem Louisowi! Rozumiem, że masz teraz sporo stresu, ale nie upoważnia cię to do tego, by jarać faje na baloknie!
- Tarasie – poprawiłam go.
- Nie pyskuj! Jestem starszy! – Jaaa! On jest starszy!
- Co z tego że starszy, skoro jesteś głupszy!
- Masz szczęście, że jesteś dziewczyną, bo kiepsko by się to dla ciebie skończyło! – warknął przez zaciśnięte zęby. – Co się z tobą dzieje?
- Jestem po prostu sobą! – krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Sobą? A może osobą, która upodobniła się do znajomych by tuszować swój ból! – wysyczał, a ja poczułam jak łzy zbierają się w kącikach oczu. – Chcesz, żeby wszyscy myśleli, że jesteś twardzielką. Swój strach chcesz przenieść na innych!
- Przestań – jęknęłam cicho chowając twarz w dłoniach.
- Cierpisz, bo twoi rodzice nigdy nie mieli dla ciebie czasu, a teraz nie żyją i już więcej ich nie zobaczysz, nie przytulisz. Zamykasz się w sobie, a tak być nie powinno.
- Przestań! – wrzasnęłam do niego. To zaskakujące, jak prawda potrafi ranić. Poczułam, jak Harry obejmuje mnie silnymi rękoma i przyciska do swojego torsu. Odwzajemniłam ten pocieszający gest.
- Przestań z nami walczyć, błagam. Pozwól sobie pomóc – szepnął mi do ucha.
Pomoczyłam jego koszulkę słonymi łzami. Właśnie prawdy się bałam.

***Oczami Harrego***

Bella płakała przeze mnie. Czasem jednak terapia szokowa się przydaje. Może pozwoli mi pomóc sobie. Nich mi tylko zaufa.
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Na początku chciałem ją zaprowadzić do jej siedziby, ale zaprotestowała.
- Źle się tam czuję – powiedziała.
Nie dziwiłem jej się. Po tym co się stało to było logiczne. Położyła się na moim łóżku i wtuliła się w poduszkę. Chyba nie miała ochoty na rozmowę. Usiadłem cicho przy biurku i patrzyłem na jej jasne włosy. Teoretycznie wolę brunetki, ale Bella nie mogła mi się nie podobać. Długie włosy, zielone oczy, lekko zadarty nosek. Szczupłe ciało, spore piersi… no co?! W końcu facet jestem!
Wstałem i położyłem się koło niej. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Nie chciałem, żeby pomyślała sobie, że chcę ją wykorzystać czy coś. To ona przysunęła się do mnie i wtuliła się we mnie. Nie powiem, spodobało mi się to. Zanurzyłem twarz w jej włosach i wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Zasnęła.
Gładziłem ją po włosach mając nadzieję, że nie zbudzę śpiącej. Miałem ochotę ją pocałować, ale się bałem. Nawet nie samej Bella. Bardziej bałem się chłopaków. A najbardziej Zayna. Widziałem, jak na nią patrzy. Liamowi też podoba się Bella. Niall… on jest jakby obojętny. Znaczy bardzo ją lubi, ale raczej jak siostrę.
Drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz