sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 14. W policzek.

***Oczami Niall'a***

Siedziała skulona na kanapie szarpiąc za frędzelki małej poduszki. Wyglądała, jak mała dziewczynka, której zginął ulubiony pluszak. Słone stróżki łez płynęły po jej rumianych policzkach.
Siedziałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem co zrobić. Jak pocieszyć dziewczynę, która przeszła tak wiele?! Byłem bezradny. Dopiero co zaczęło się układać, a już się wszystko spieprzyło. Ona znowu płacze. Louis biegał z telefonem w ręku i chciał dzwonić na policję. Zayn i Liam starali się go powstrzymać. Bella wyraźnie powiedziała, że nie chce glin. Wszyscy uszanowaliśmy jej decyzję… no może nie wszyscy. Louis nadal obstawał przy swoim.
Harry przeszukiwał podwórko. Bawił się CSI, ale rozumiem go. Czuje się bezradnie więc robi co może. A przyznajmy się – nie wiele może.
- Na co niby mamy czekać?! – krzyczał Louis
- Ona nie chce! – Liam też był po denerwowany.
- Louis uspokój się! Krzykiem niczego nie wskórasz! Idź do Belli, ona potrzebuje wsparcia – Zayn po raz pierwszy gadał do rzeczy. Zazwyczaj olewał poważne sprawy i żartował z nich. Tym razem wziął wszystko na poważnie.
- Ja… nie mam już siły
- Rozumiemy to – pocieszał Liam Louisa.
- Podjąłem decyzję. Zabieram Isabellę do Polski. W Londynie spotkały ją same złe rzeczy. Nie pozwolę by dalej cierpiała – powiedział cicho Louis.
- A co z zespołem?! – zapytał Zayn.
- To koniec. Jak mam być w zespole, skoro będzie nas dzielić morze?
- Może jeszcze się wszystko ułoży – Liam był po denerwowany.
- Co się ułoży?

***Oczami Liam'a***

On chciał ją zabrać. Już pieprzyć ten cholerny zespół! Nie pozwolę zabrać sobie Belle. Zrozumiałem, że ja kocham. Chyba od początku tak było. Pomimo tego, że się nie dogadaliśmy czułem, że jest mi bliska.
Wiem, że Zayn czuje podobnie. To widać i nie podoba mi się to. Nie dam się spławić. Zrobię wszystko, żeby została. Jeśli się nie uda, wyjeżdżam z nią.
- Nie możesz tak po prostu wyjechać! Zostawisz nas?! – zapytał Harry stając w drzwiach kuchennych.
- Ona jest najważniejsza.
- Skoro jestem najważniejsza, to powinieneś spytać mnie o zdanie – za Harrym stała Bella. Była blada. Oczy miała podkrążone. Nialler był tak samo zmartwiony, jak my.
Bella! Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać, a ja cię do tego zmusiłem… - Zaczął Lou, ale nie pozwoliła mu skończyć.
- A teraz ja nie chcę stąd wyjeżdżać! – powiedziała zaskakując nas wszystkich.  – Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Nie chce przyzwyczajać się od nowa, w której szufladzie są widelce i w której szafce jest mąka.
Łza spłynęła po jej gładkim policzku zostawiaj mokry ślad. Niall przytulił ją, a ona odwzajemniła gest. Coś zakuło mnie w okolicy serca. Przytulił ją i to niby nic nie znaczy, ale… nie ważne.
- Idę spać – oznajmiła cicho – Jestem zmęczona.
- Odprowadzę cię – powiedział Niall.
Odeszli.
Ja również poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dzisiaj tak wiele się wydarzyło. Miałem dość, padałem na pysk.
Zadzwonił telefon. Niechętnie odebrałem.
- Cześć Liam – Bożee, akurat w takiej chwili musiała dzwonić Daniell.
- No… - na żadną inną odpowiedź nie było mnie stać.
- Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć…
- Czekam…
- To koniec – może gdyby sytuacja była inna to bym się przejął. Niestety ja już też miałem dość tego związku. Dan mnie olewała.
- Ok. Spoko. To wszystko? – powiedziałem zmęczony kładąc się i wciskając głowę w poduszkę.
- Nie przejąłeś się?! – krzyknęła do słuchawki.
- Nie dziś, powodzenia w dalszym życiu – rozłączyłem się.                        
Jakoś nie miałem ochoty na dalszą rozmowę. Kochałem ją, ale to już przeszłość. Od dawna wszystko się psuło. W końcu musiało się skończyć.
Wstałem nie spiesznie i wyszedłem na balkon. Siedziała tam Bella. Usiadłem obok niej.
- Nie śpisz? – zapytałem. Pokiwała przecząco głową.
- Jakoś nie mogę. A ty? Wyglądasz na przemęczonego
- Dziewczyna ze mną zerwała – powiedziałem obojętnie.
- Przykro mi
- A mi nie. Czułem, że już długo razem nie będziemy. Daniell zaczęła mnie ignorować. – czułem, że mogę jej powiedzieć wszystko. Ona mnie wysłucha i nie wyśmieje. Bella była inna niż wszystkie. – Nasze kontakty ochłodziły się.
- Czasem tak jest. Para myśli, że to miłość na zawsze, a tak naprawdę – spojrzała na mnie zielonymi oczyma – powinni się cieszyć, że wytrzymali aż tak długo.
Między nami zapanowała cisza. Nie była krępująca, przynosiła ukojenie. Siedziałem patrząc na jej spokojną twarz.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do Polski?
- Bo nie chce kończyć Louisa kariery. Bądźmy szczerzy – on nie chce stąd wyjeżdżać.
- Ale chce twojego dobra …
- Wiem – przytuliła się do mnie, głowę przyciskając do mojego torsu. – Ale ja nie będę szczęśliwa, kiedy on będzie się smucił.
- Jesteś taka inteligenta. – powiedziałem z podziwem.
- Dzięki za komplement. Czasem myślę, że nikt nie widzi tego jaka jestem, tylko to jak wyglądam. Nawet nie wiesz, jak to denerwuje – powiedziała cicho – To, że jestem blondynką nie znaczy, że jestem głupia. Nienawidzę stereotypów. One potrafią zrujnować życie.
- Zgadzam się z tobą. Też mnie denerwuje, gdy ludzie patrzą na to, że jestem sławny. Dziewczyny lecą na moją kasę. – westchnąłem – Z Daniell nie martwiłem się o to, że jest łakoma na pieniądze. Jej ich nie brakowało.
- Jesteś porządnym chłopakiem, znajdziesz kogoś, kto to doceni. – uśmiechnęła się do mnie blado.
- Mam nadzieję.
Lekki wiatr delikatnie owiewał nasze twarze. Czułem błogi spokój. Zasnąłem.

*** Oczami Belli ***

Obudziłam się o brzasku przytulona do Liama. Wstałam po cichutku i zostawiłam go samego na balkonie. Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam wziąć prysznic. Odkręciłam wodę i weszłam pod natrysk. Namoczyłam włosy i namydliłam ciało kokosowym płynem. Uwielbiam kokos i cynamon.
Drzwi do łazienki otworzyły się. Stanął w nich zaspany Harry.
- Aa aa! – krzyknęłam.
- Sorry! – wrzasnął Harry potykając się i upadając na płytki. Prędko wyczołgał się z łazienki i zatrzasnął drzwi. Po chwili zaczęłam się śmiać.
Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Ubrałam się w to.
Zeszłam na dół. Przy stole siedział Harry. Spojrzał na mnie i zarumienił się.
- Cześć Harry. Coś ty taki czerwoniutki? – zapytałam rozbawiona.
- Sorry, że wlazłem ci do łazienki, jak się kąpałaś…
- E tam! – machnęłam ręką – Bardzo boli dupa po upadku?
- A jeśli powiem, że bardzo to dostanę buziaczka?! – zapytał rozbawiony.
- W dupę?! – zapytałam zdziwiona.
- Nieee! W policzek – nastawił policzek.
- No dobra. – cmoknęłam go delikatnie i poszłam do salonu oglądać nudny film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz