piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 9. Oni spadali.


Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez otwarte drzwi balkonowe. Uniosłem głowę z poduszki i rozejrzałem się po pokoju. Czyli to nie był sen. Ona naprawdę w nocy płakała, a ja zostałem z nią i utuliłem do snu jak małą dziewczynkę . Tylko… gdzie ona teraz do jasnej cholery jest? Miejsce obok mnie było puste. Materac był zimny, więc już długo jej nie ma. Nerwowo rozejrzałem się po pokoju. Nie było jej. Wstałem z materaca zrzucając kołdrę na podłogę.
Wyszedłem na balkon. Siedziała tam. Skulona pod ścianą, kolanami dotykała brody i patrzyłam się w panoramę rozciągniętą przed nią. Wyglądała tak... niewinnie, bezbronnie i... uroczo. Stary o czym ty myślisz?! Masz dziewczynę.
- Hej – zacząłem niepewnie. Spojrzała na mnie oczyma pozbawionymi blasku. Wyglądałam na zmęczoną. Zmęczoną życiem.
- Krzyczeli – jej głos był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Wyglądała okropnie. Tak bardzo chciałem ją pocieszyć, ale jak? – Samolot spadał, oni wszyscy wiedzieli, że zginą. Ci posrani piloci się poddali, nie walczyli o życie moich rodziców.
- Bella posłuchaj…
- Ja nie mogłam nic zrobić! Wołali mnie! – łzy ciekły po jej rumianych policzkach zostawiając ślady. Usiadłem koło niej i przytuliłem Bella mocno. Nie potrzebowała słów, one nie przyniosły by jej ukojenia. Potrzebowała czuć, że nie jest sama.
Długo nie mogła się uspokoić. Dziwiło mnie, że jeszcze nie sięgnęła po papierosa. Pewnie wypaliła wszystkie i nie wie, gdzie pójść, żeby jej je sprzedali.
- Liam, kupisz mi fajki? – o mało nie udławiłem się własną śliną. Nadal płakała, ale zaczynała myśleć o używkach.
- Nigdy w życiu, zapomnij. Koniec z paleniem – powiedziałem stanowczo.
- Nie zabronisz mi – odparła spokojnie ocierając łzy.
- Nie, ale wszystko powiem Louisowi. Jesteś niepełnoletnia…
- Ale nie jestem już dzieckiem i mogę decydować o sobie! – warknęła odsuwając się ode mnie.
Wstała i weszła do pokoju. Ja siedziałem nadal delektując się przyjemnymi promieniami słońca.

***Harry***

Wstałem z łóżka prawą nogą i wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do łazienki. Pech chciał, że Zayn był szybszy.
- Zayn wyłaź stamtąd! – wrzeszczałem tłukąc pięściami w drzwi.
- Kochaniutki, jeszcze chwilę! Jeden kosmyk nie chce się ułożyć!
Wściekły zszedłem piętro niżej i wszedłem do drugiej łazienki. Ubrałem spodnie i koszulkę. Właśnie czesałem włosy, gdy drzwi od łazienki otworzyły się na oścież. Zaskoczony obróciłem się przodem do nich. Bella z dużą prędkością weszła w mnie. Dla zachowania równowagi zarzuciła mi ręce naszyję, pociągając przy tym delikatnie za włosy. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Przepraszam – bąknęła zawstydzona. Uśmiechnąłem się tylko na widok jej rumianych policzków.
- Nie ma sprawy – wyrwała się z mojego uścisku i wyszła z łazienki zostawiając swoje rzeczy porozrzucane na podłodze.
Szybko pozbierałem się do kupy i szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Krzyknąłem tylko, że łazienka wolna i zszedłem na dół. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu wystawiając nogi na stół.
- Harry zabierz te nogi ze stołu! – warknął Niall.
- No dobra! – powiedziałem markotnie.
- Co robimy? – zapytał.
- Wydawało mi się, że siedzimy. Wiesz, mogę się mylić – powiedziałem uszczypliwie. Horan popatrzył na mnie z pod byka.
Wziąłem jakiś magazyn leżący na stoliku. Otworzyłem go na przypadkowej stronie. Ze zdziwieniem patrzyłem na dziwnie poukładane litery. Z dziwną miną przyglądałem się literce „o” z kreseczką u góry. Polski jest dziwnym językiem. Jedyne do z niego zrozumiałem to… Rihanna! No to by było na tyle. Przeglądałem kolorowe zdjęcia. Nic nie rozumiałem z treści, ale pooglądać nie zaszkodzi. Nawet nie zauważyłem, że Bella usiadła koło mnie.
- Po co to oglądasz? Przecież i tak nic nie rozumiesz – wyrwała mnie z czytania. Nie, to złe słowo. Wyrwała mnie z oglądania obrazków.
- Jak się czyta tą literę – wskazałem na śmieszne „ó”
- To jest „ó” – powiedziała uśmiechając się szeroko, jej oczy jednak były smutne.
- Śmieszny jest ten język, pełno nieznanych mi literek – zaśmiałem się – nauczyłabyś mnie Polskiego?
- Ale on jest całkowicie nie przydatny – powiedziała zaskoczona.
- No i co! Ale ja chcę i koniec!
- Jesteś jak dziecko – zaśmiała się, a jej oczy się rozpromieniły. Wyglądała tak słodko. Lekko rozczochrane słomiane włosy, błękitne oczy. Cudowna dziewczyna.
- Idę się przebrać – powiedziała, wstała i po prostu wyszła.
 Niall siedział w ciszy i patrzył na wyłączony telewizor. Wyglądał na niewyspanego. Jego powieki opadały i unosiły się lekko. Patrzyłem, jak zmaga się z własnym pragnieniem snów. Ostateczną bitwę przegrał. Zasnął pochrapując cicho. Wyszedłem z salonu i skierowałem się do swojego lokum.

*** Bella  ***

Słońce świeciło za oknem i zapraszało do wyjścia na zewnątrz. Postanowiłam nie ignorować jego zachęty. Weszłam do pokoju i ubrałam mój strój kąpielowy w gwiazdki. Wyciągnęłam ręcznik i postanowiłam zrobić użytek z basenu chłopaków. Owinięta ręcznikiem ze Skalmar'em i wyszłam na podwórko. Około dużego basenu ustawione było pięć leżaków. Podeszłam do jednego z nich i rzuciłam na niego żółty ręcznik plażowy. Usiadłam wygodnie i ubrałam okulary przeciwsłoneczne. Za te Ray Bany zapłaciłam kupę kasy, ale nie żałuję. Były wygodne i dobrze chroniły oczy przed wścibskimi promieniami słońca.
Wygrzewałam się zapominając o wszelakich zmartwieniach.
- Można się dołączyć – Zayn usiadł na leżaku tuż obok. W samych kąpielówkach położył się na leżaku.  Ręce skrzyżował za głową. Mimowolnie przyglądałam się jego umięśnionym ramionom, klacie, wyrzeźbionemu brzuchowi. Imponujący widok. Wyglądał tak męsko. Kuźwa, o czym ja myślę?! – brudny gdzieś jestem?
- Nie, nie! Sorry! – powiedziałam zażenowana, że przyłapał mnie na tym jak się na niego patrzyłam. Obróciłam się na brzuch wystawiając plecy na działanie promieni słonecznych.
- Nasmarować ci je olejkiem? – zapytał niepewnie.
- Jeśli możesz – odparłam uśmiechnięta. Wylał mi na plecy nieco olejku i zaczął go wcierać kolistymi ruchami. Najpierw ramiona, następnie kark. Z każdą chwilą czułam, jak przyjemne ciepło rozchodzi się w moim wnętrzu. Jego silne dłonie gładziły skórę wzdłuż kręgosłupa. Delikatnie dociskał dłonie do łopatek. Zjeżdżał coraz niżej pokrywając moje ciało tłustym olejkiem o zapachu Świerzych pomarańczy i brzoskwiń. Westchnęłam głośno.
- Już – powiedział zadowolony z siebie.
- Dziękuję, jesteś dobry w masażu – wyszczerzyłam się.
- Wiesz praktyka czyni mistrza. – odsłonił śnieżno białe zęby uśmiechając się uroczo. – Może przejdziemy się gdzieś?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz