*** Bella ***
Wstałam z łóżka. Od razu poszłam do łazienki. Musiałam się ogarnąć, bo nie wyglądałam dobrze. Podkrążone oczy, blada skóra. Nie wyspałam się. Ubrałam się w to i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się Niall. Hmmm… po kuchni to za wiele powiedziane. Tylko dupka wystawała mu z lodówki.
- Niall… - powiedziałam stając obok niego. Przestraszony podniósł się i uderzył głową o przeszkloną półkę w lodówce. Jajko poturlało się o niej i wylądowało na nodze chłopaka. Zaczęłam się śmiać. Niall popatrzył na mnie złowrogo.
Wyjęłam z szafki miseczkę i nasypałam płatków czekoladowych. Zalałam je zimnym mlekiem i usiadłam do stołu. Przeglądając gazetę łyżka machinalnie kursowała od miski do moich ust.
Zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Z biurka wyjęłam kartkę i zaczęłam bazgrolić. I tak, nie miałam nic innego do roboty.
Zarysowałam dwadzieścia kartek. Dwadzieścia! Sama nie wierzyłam, że jestem do tego zdolna. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje dookoła. I to był mój błąd.
- Masz wielki talent! – Harry oparł podbródek o moją głowę. Wziął do ręki jeden z obrazków i zaczął go oglądać.
- Wcale, że nie! – Próbowałam wyrwać mu z dłoni kawałek papieru, ale jednak był silniejszy, szybszy i… wyższy. Mruczałam przekleństwa pod nosem.
Zarzuciłam mu ręce na szyję. Zdziwił się, ale nie zareagował. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam mówić słodkim głosikiem.
- Harry… oddaj
- Co ja z tego będę miał – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No wi…
Nie zdążyłam dokończyć. Wpił się w moje usta wpychając język między wargi. Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co robić. Tak nie miało być, ale przyznam – przyjemnie. Całował nieziemsko. Nogi się pode mną ugięły. Stałam się wiotka i uległa.
- Masz może jeszcze… u lala… - gwizdnął Zayn. Odskoczyłam od Hazzy. Poczułam, jak fala gorąca zalewa moje policzki. Zayn patrzył raz na mnie, raz na Stylsa. – To ja może nie będę przeszkadzał.
Wycofał się z pokoju. Usiadłam przy biurku i wbiłam wzrok w ostatnią, pusta kartkę papieru. Harry wyszedł z pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą.
***Zayn***
Ale miałem nerwa! Jeśli ktoś się mnie zapyta, jak to jest zobaczyć swoją miłość całującą się z najlepszym przyjecielem, to opisze mu to całą gamą przymiotników. Poszedłem do swojego do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Bella podoba się nie tylko mi, ale też Liamowi, Harremu i Niallowi.
Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa. Zacząłem przeglądać serwisy plotkarskie. Miałem ochotę rozwalić ten przeklęty komputer.
„ Nowa dziewczyna Harrego Stylsa?! Czyżby, piękna blondynka była wybranką jego serca?!”
Zdjęcia przyprawiły mnie o ból głowy. Nie miałem ochoty ich oglądać! Nie chodziło mi wyłącznie o zdjęcia.
Ubrałem się i wyszedłem z domu. Po ci miałem tam siedzieć?! Żeby ciągle o niej myśleć?! Nie dziękuję!
Poszedłem do parku. Niby oklepany scenariusz, ale gdzie miałem iść. Usiadłem na ławce przy fontannie i patrzyłem, jak krystalicznie czysta woda wytryskuje z rzeźby syreny. Uspokoiłem się nieco, ale nadal nie mogłem zapomnieć.
Siedziałem w tym parku dopóki ciemność nie ogarnęła wszechobecnej zieleni. Ruszyłem w drogę powrotną do domu. Nie miałem ochoty na spotkanie z fankami. Nie teraz!
***W domu***
- Ja chcę Harrego Pottera! – wrzeszczał Hazza.
- Oglądamy „Zieloną Milę”! – sprzeczał się z nim Louis.
Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Gdzie ty byłeś?! – krzyknął Liam – Martwiliśmy się!
- No i co w związku?! – zapytałem.
- Mogłeś chociaż powiedzieć dokąd idziesz! – krzyknął Harry.
- Akurat ciebie nie powinno to obchodzić! Masz Bellę?! Nią się zajmij! Ode mnie wara!
- Zaraz! Jak to ma Bellę?! – krzyknął Louis – Jeśli tknąłeś ją jednym palcem, to urwę ci łeb przy samej dupie! – odgrażał się Stylsowi.
- Spokojnie! – Hazza chciał załagodzić sytuację, ale kiepsko mu to szło.
- No tak! A to, że się z nią całowałeś, to nic nie znaczyło?! – zapytałem.
- Dajcie spokój! Nie jest małą dziewczynką, a ja nie zrobiłem jej krzywdy!
- Zabiję! Uduszę! Urwę przyrodzenie! – wściekał się Lou
- Tylko ją pocałowałem! Nie poszedłem z nią do łóżka!
- DOŚĆ! – zakończył nasz spór Liam – Jeśli Bella się na to zgodziła, to nie macie o co się wściekać! Dajcie spokój. Harry ma racje – nie jest dzieckiem i może decydować o sobie.
Zadudniły kroki na schodach. Do salony wpadła rozwścieczona Jess.
- Rozumiem, że źli jesteście za moje kawały, ale żeby mi takie cos robić – warknęła.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Nie wiem, który to, ale mnie to nie bawi!
- No powiedz wreszcie! – ponaglił ją Niall.
- O to! – rzuciła nam pod nogi czerwony gorset i pończochy samonośne. Myślałem, że udławię się własną śliną. Zagotowało się we mnie. – Rozumiem, że to taki wiek. Same zboczone myśli, ale żeby takie coś?!
- Bella, to nie my. – powiedział poważnie Liam. Mina jej na chwilę zrzedła. Po chwili ciszy wybuchła śmiechem.
- Prawie się wam udało mnie nabrać! – powiedziała rozbawiona.
- My nie żartujemy – powiedziałem.
- Jaki nie wy to kto? – zapytała przerażona – Nikogo więcej tutaj nie było!
- Skąd to masz?! – zapytał Liam z nie mniejszym przerażeniem
- Było… w paczce… na moim łóżku – rozpłakała się – Razem z czerwoną karteczką.
Louis pobiegł na górę. Ruszyłem za nim potykając się o własne stopy. Serce waliło mi, jak oszalałe. Ktoś był u nas w domu. Chce czegoś od Belli.
Louis wpadł do pokoju i czekoladowych ścianach. Na łóżku leżało pudło. Białe z czerwoną kokardą. Obok niego leżała karteczka. Louis rozejrzał się po pokoju. Nic nie wzbudzało większych podejrzeń. Podszedłem do łóżka i przeczytałem napis na karteczce.
„Ubierz to dla mnie!” Ścisnęło mi gardło. Myślałem, że się uduszę.
- Balkon – powiedział cicho Louis. Oszklone drzwi były otwarte. Śnieżno biała firanka powiewała niesiona podmuchami letniego wiatru.
- Myślisz, że ktoś wszedł tu przez balkon – Spojrzałem na ślady błota przy wejściu.
- Jakiś zboczeniec pcha się do mojej kuzynki – jęknął Tomilson – Oskalpuje gnoja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz