poniedziałek, 30 czerwca 2014

Przepraszam :(

Teraz gdy jest lato mam więcej czasu wolnego, więc postaram dodawać rozdziały co tydzień lub dwa. Na lato jestem jeszcze bardziej leniwa niż normalnie więc jeszcze raz przepraszam.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział. 18. Widzę, że jest coś nie tak.

Obudziłam się przez koszmary.. Byłam cała obolała. Nie wyspałam się. Co ja mam teraz zrobić z Liam'em i resztą. Czy w moim życiu wszystko musi się chrzanić?! Mam dość. Obróciłam głowę w bok i ujrzałam czarną czuprynę. Zayn. A no tak, wczoraj przyszedł do mnie żądając wyjaśnień co się ze mną stało. Uśmiechnęłam się na jego widok. Położyłam się z powrotem i próbowałam zasnąć. Udało się.

***

Obudziłam się prze straszona i... całą mokra. Krzyknęłam na całe gardło i spojrzałam na szkodnika, który wybudził mnie z zimowego snu. A był nim...
- Ona żyje! - krzykną na całe gardło Zayn.
Wszyscy zaprzestali swojego myszkowania po moim pokoju. Spojrzałam na nich zdezorientowana.
- O co chodzi? I jakim prawem budzisz mnie w tak okrutny sposób?!
- Ja... yyy... no... - jąkał się murzynek.
- Nie dało się ciebie obudzić ze więc Zayn zawołał każdego po kolei. Próbowaliśmy cię obudzić na każdy możliwy sposób. Tylko wodą dało radę cię obudzić. - odpowiedział za niego Liam.
Przeszły po moim ciele ciarki na dźwięk jego głosu. Wszystko powróciło. Potrząsnęłam delikatnie głową i spytałam.
- Możecie wyjść, bo chcę się przebrać?
Wszyscy opuścili moje królestwo. Wszyscy z wyjątkiem Liama. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem.
- Przecież widziałem cię już beż ubrania, to po co mam wychodzić.
Znowu przeszły mnie ciarki. Zmroziło mnie. Nie mogłam nic zrobić.
- A tak na serio, chciałem spytać się czy wszystko w porządku. Wczoraj uciekłaś ode mnie. Chciałem się spytać dlaczego.
Opanowałam się i usiadłam na łóżku. Spuściłam wzrok. Podszedł do mnie i uklęknął przede mną. Podniósł mój podbródek tak bym mogła spojrzeć w jego oczy. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Kilkakrotnie otwierałam i zamykałam usta.
- Bella wszystko w porządku?
Pokiwałam twierdząco głową. Nie uwierzył.
- Kochanie możesz nie kłamać? Widzę, że coś jest nie tak.
Przełknęłam głośno ślinę i nabrałam powietrza.
- Nie nazywaj mnie tak... proszę. - wydusiłam w końcu.
Spojrzał na mnie dezorientowany. Nie wiedział co ma mi odpowiedzieć.
- Ale... dlaczego?
- My nie jesteśmy razem. - powiedziałam cicho. - To był błąd ja... ty.... my... nie powinnyśmy.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlaczego? Żałujesz tego co się stało?
Nic nie odpowiedziałam, nic nie zrobiłam.
- Aha. Ale dlaczego?
- Ja nie jestem pewna co do ciebie czuję. A to co się wtedy stało było wspaniałe. - uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie powinno mieć miejsca. Ja cię lubię i to bardzo, ale nie wiem czy to miłość. - powiedziałam smutna.
Czułam łzy w moich oczach.
- Proszę cię nie płacz. Rozumiem cię. To jak? Przyjaciele?
Pokiwałam energicznie głową. Zaśmiał się ale i tak widać było, że nie cieszy go to.

***Liam***

Co prawda nie ucieszyła mnie ta wiadomość. Ale wolę żebyśmy byli przyjaciółmi niż nikim. Może kiedyś przekona się do mnie. Przytuliliśmy się i musiałem już iść do pokoju, bo Bella musiała się przebrać.

*** Bella ***

Ubrałam to i zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było. Skierowałam się do kuchni. Bingo. Byli tam. No może nie wszyscy, bo brakowało Liama. Ale byli. Nikt mnie nie zauważył. Ale gdy tylko otworzyłam lodówkę wszystkie pary oczu skierowały się na moją osobę. Uśmiechnęłam się do nich promiennie. Od razu odwzajemnili. Wyciągnęłam jogurt truskawkowy. Z szuflady łyżkę i  zaczęłam jeść. Zapatrzyłam się w martwy punkt na ścianie. Myślałam o niebieskich migdałach. Przeniosłam wzrok ze ściany na kalendarz. 27 czerwiec. Koniec roku szkolnego w Nysie. Z jednej strony cieszę się, że nie muszę kończyć roku szkolnego. Ale z drugiej okropnie brakuje mi moich przyjaciół. Ile ja bym dała za to żeby ich zobaczyć. Szybko starłam łzę, która wydostała się spod moich powiek. Po zjedzeniu udałam się do pokoju i zaczęłam coś bazgrolić.


Wow. Nie sądziłam, że aż tak ładnie wyjdzie. Dobra, przyznaje się bez bicia, że nie wiedziałam, że w ogóle będzie można ich rozróżnić.

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział. 17. Co ja zrobiłam.

Stałam na schodach patrząc Liamowi w oczy. Poczułam, jak czerwienieją mi policzki. Nie powinnam była tego robić. Co mną kierowało? Nie wiem.
- Przepraszam… - zaczęłam cicho, odsuwając się od niego.  Nie wiedziałam co powiedzieć . Poczułam się podle. Zrobiłam w tył zwrot i uciekłam do swojego pokoju. Nie zwracałam uwagi na nawoływania chłopaka.


******


Leżałam na łóżku wciskając twarz w poduszkę. No i szczerze to nie wiedziałam co robić.  Całowałam się Liamem, któremu jeszcze wczoraj miałam ochotę wydrapać oczy. Mam dziwne zmiany nastroju. Trzeba coś z tym zrobić.
Rozległo się nieśmiałe pukanie. Drzwi otworzyły się nim zdążyłam powiedzieć proszę. Stanął w nich Liam.
- Musimy porozmawiać! – powiedział stanowczo – Po prostu musimy!
- Ja przepraszam! Nie powinnam… - wstałam z łóżka. Podszedł do mnie szybko i zamknął usta pocałunkiem. Byłam tak zaskoczona, że odwzajemniłam. Jego dłoń wsunęła się pod koszulkę i gładziła rozgrzane plecy. Nie umiałam, a nawet nie chciałam się sprzeciwić.
- Liam…
- Cicho, kocham cię… - pocałował mnie znowu kładąc na miękkie posłanie. Byłam tak spragniona czyjejś bliskości.
Liam zdejmował ze mnie powoli bluzkę. Patrzył mi w oczy z taką czułością… od tego wzroku przeszył mnie zimny dreszcz. Obsypywał mnie pocałunkami. Czułam się tak cudownie.
Kolorowa bluzka wylądowała w kącie pokoju.
Całowaliśmy się tak zachłannie ze zwierzęcym pożądaniem. Nim się obejrzałam, byłam już bez ubrania. Liam zdjął z siebie bokserki.
Było bosko! No bo, jak mogło być inaczej?! Czułam się taka kochana. Płytki oddech, przyśpieszone bicie serca. Dawno w moim sercu nie gościły takie uczucia. Było prawie jak… prawie jak…. Było prawie, jak z Maćkiem. Ehh, tak, przed wyjazdem byłam z Maćkiem w łóżku. Jednak to nie było to samo.
Zasnęłam przytulona do Liama.

***Zayn***

Stałem w otwartej lodówce szukając tego zasranego piwa. Nie mogło przecież uciec! Sprawdzałem za sałatą, nawet w szufladzie z kiełbasą sprawdzałem! No nie ma!!!
- Widział ktoś moje piwo?! – krzyknąłem w stronę otwartych drzwi. Tak jak się spodziewałem. Nikt nie odpowiedział! Trudno. Złożą się na nowe. Pewnie Bella je wychlała. Jak ja ją dorwę!

Wszedłem do salonu i rozłożyłem się na fotelu. Włączyłem telewizor, ale żaden z programów mnie nie satysfakcjonował. Talk show, serial, serial, talk show… CZY JEST COŚ KONKRETNEGO W TYM PUDLE?! Nie ma piwa, nie ma co oglądać! Co ja mam ze sobą zrobić?
Do pokoju weszła Bella. Opatuliła się szczelnie kocem. Policzki miała rumiane, oczy zmęczone. Wyglądała dziwnie, jak nie ona. Coś mi nie grało, poczułem się nieswojo.
- Coś ci jest? – zapytałem prostują się w fotelu. Pokręciła głową zaprzeczając. Jej ruchy były spowolnione, melancholijne. Nie patrzyła na mnie. Co jej się, do jasnej cholery, stało?! – Bella – Brak odpowiedzi, nawet na mnie nie spojrzała. – Bella!
Popatrzyła na mnie pustym wzrokiem. Co jej się stało?
Liam wszedł do salonu pogwizdując radośnie. Objął Bella i starał się cmoknąć ją w policzek. Odwróciła głowę. Liam zmarszczył brwi. O co chodziło?! Z jakiej racji on sobie na to pozwala?
- Liam, nie pozwalaj sobie! – warknąłem.
- Nic nie wiesz – burknął. Bella wyrwała się z jego objęć. Biegiem ruszyła ku schodom. Liam złapał ją za ramię.
- Zostaw! – krzyknęła wyrywając się.

***Bella***

Dopiero rano zdałam sobie sprawę z błędu jaki popełniłam. Poszłam do łóżka z Liamem. Nawet nie wiem co do niego czuję! Miałam mentlik w głowie. Harry prał się z Li o mnie. Ja się przespałam z Liamem… szkoda gadać. Gorzej już być nie może!
Wbiegłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka. Z furią rzuciłam się na nie i zaczęłam wrzeszczeć słowa, których nie można powtórzyć nawet w najbardziej nieprzyzwoitym towarzystwie. Wściekłość zaczęła ustępować rozgoryczeniu. Znów jestem sama.
Drzwi stęknęły. Podniosłam głowę ponad poduszkę. Spod ciężkich powiek obserwowałam ciemny kształt stojący w drzwiach.
- Bella… - Zayn. Czego on chce?! – Co się dzieje?
Co mam odpowiedzieć. „ No wiesz Zayn, wskoczyłam do łóżka z Paynem, było ostro, ale teraz wiem, że to był błąd”?! Super. Nie wiem co by było gorsze. To, że Zayn pomyślałby, że jestem dziwką, czy to że poleciałby, jak na skrzydłach pegaza, żeby obić Liamowi mordę.
- Nic, zostaw mnie – To była chyba najbardziej neutralna odpowiedz jaką znalazłam. Niestety nie prawdziwa. Coś mi było, a nie „NIC”. A tym bardziej nie chciałam, żeby odszedł. Nie chciałam zostać znowu sam.
- Nie odejdę – O Boże! Dobrze, że mnie nie posłuchał. – Widzę, że coś się dzieje. Mam zawołać Louisa?
- NIE! – krzyknęłam
- Spokojnie! Nie zawołam go jeśli nie chcesz. – Usiadł koło mnie. Ręką przygładził włosy, a mi zachciało się płakać. – Nie płacz. Nic nie musisz mówić.
Wślizgnął się pod kołdrę. Zmroziło mnie. Objął mnie i mruczał kołysankę pod nosem. Zasnęłam

***Zayn***

Zatłukę, powyrzynam, poćwiartuję! Nie wiem co jeszcze zrobię, ale coś mu zrobię. Niech no ja się dowiem co on jej zrobił. Może to do mnie nie pasuje, ale nie dam krzywdzić dziewczyny! Zmieniła się tak diametralnie, coś się musiało stać, a ja się dowiem co.

Rozdział 16. Widocznie tak miało być.


Do pokoju wszedł Liam.
-Ej, Harry wiesz gdzie są moje.....  - Chłopak zrobił wielkie oczy! - Harry co ty jej robisz? Nie zauważyłeś, że ona się mi podoba?
-A ty, że mi też? - Poczułem jak dziewczyna powoli sie budzi. - Chodźmy na dół, bo zaraz ją obudzimy.
Zeszliśmy na dół. Liam poszedł do kuchni, wyjął z lodówki piwo.
-Liam, piwo?
-Zabronione?
-Przecież jesteś chory.
-To nie znaczy, że nie mogę pić. A poza tym co Cię moje zdrowie interesuje? - Czułem w jego głosie wrogość. Te okropne spojrzenia. Wierciło w mnie dziurę.
-Liam, dlaczego taki jesteś?
-Jaki? – zapytał szorstko robiąc łyk piwa, które należało do Zayna. Będzie się chłopak potem pieklił.
-Szorstki! Kurwa, wkurwiasz mnie! Myślisz, że jak się zakochałeś w dziewczynie to będziesz ją miał bez przeszkód?  Dzisiaj paliła, a ja ją przyłapałem i powiedziałem całą prawdę. Nie wiem czy ją kocham, ale wiem, że każdemu ona się podoba.
-Harry  - Liam już się uspokoił - Wszyscy wiemy, że Isabella jest piękna, ale także wredna. Ona tylko taką udaje, a ja wiem, że w głębi serca jest miłą dziewczyną. Ja chce jej dobra. Chce, aby przy mnie odzyskała to swoje ciepło. Jak ją zobaczyłem to się zakochałem. Poczułem coś innego, nigdy takiego czegoś nie czułem. To co ją smuci to mnie też smuci, ale dwa razy mocniej. Nawet jak ktoś mi ją odbierze to będę o Nią walczył! Kocham ją, a jak ją stracę to się zabije.
-Liam, ale ona jest piękna…
-To co, że piękna, ale czujesz się przy niej jak w niebie?
-Ja...  - Nie wiedziałem co powiedzieć. Może Liam ma rację. Czy ja ją kocham? Ma piękne ciało, ale czy to miłość? Wiele dziewczyn mi się podoba. Ale ten jej błysk w oczach. Te iskierki radości.
Staliśmy w długiej ciszy, którą przerwał Liam.
-Musisz przyznać, że ja jej nie skrzywdzę. Bo ja to nie ty!
-Ahh tak... Ja?! Dlaczego?!
-Nie może mieć chłopaka, który codziennie bzyka się z inną.
-Zamknij się?! - wrknąłem
-Co prawda boli? Ale to prawda! - Poczułem się tak, jak dzisiaj Bella. Osaczony i zraniony. Ja nigdy bym jej nie skrzywdził.
-Zamknij się.
-Bo co? Bo chcę jej dobra? Bo ją kocham?
Nie wytrzymałem i zacząłem bójkę. Wszechogarniająca wściekłość dodała mi sił. Liam nie miał szans. Uderzył o ścianę, później dostał pięścią w brzuch. Zakaszlał głośno i złapał się za obolałą część ciała. Nie miał już sił. Wziąłem go za koszulkę i rzuciłem nim o komodę, która się rozpadła i narobiła dużo chałasu.
Zbliżyłem sie do lekko zakrwawionej twarzy mojego "przyjaciela" i z pięści przywaliłem mu. Z nosa pociekła mu krew.
-Możesz mnie pobić, ale ja i tak będę kochał Belle.
Nic nie powiedziałem tylko zamachnąłem się i już miałem zostawić kolejne blizny na jego twarzy gdy usłyszałem ją.
-Idioto! Zostaw go! - Bella szybko do nas podbiegła i odepchnęła mnie od Liam'a. Odpuściłem już sobie.
Stałem i patrzyłem na nich. Oni naprawdę do siebie pasują. Teraz mi głupio.
-Harry co ty sobie myślałeś? Dlaczego to zrobiłeś?
Nic nie powiedziałem tylko poszedłem do swojego pokoju. Piekły mnie oczy. Pasują do siebie… Jasna kurwa!
Obok drzwi Bella spotkałem Louisa.
-Harry ty też to słyszałeś?
-Chodzi Ci o te hałasy z dołu?
-Tak.
-To tylko ja szklankę zbiłem.
-Aha.
Co innego miałem powiedzieć? Lou wrócił do siebie, a ja wreszcie położyłem się na swoim łóżku.

*Oczami Belli*

- Liam, nic Ci nie jest?
- Nie, wszystko okey.
- Nie kłam! Możesz się ruszyć?
-Tak. Chyba tak - jęknął
Pomogłam Liam'owi dotrzeć do krzesła. Usiadł na nim, a ja poszłam  po apteczkę.
-O co w ogóle się pobiliście? - Zapytałam wycierając zaschniętą krew z jego twarzy. Chłopaka to chyba zabolało, bo lekko syknął. -No to o co?
-O … ciebie. - Liam powiedział niepewnie. Bardzo mnie to zdziwiło. Dlaczego o mnie?
-Jak to?! O mnie? – zapytałam odsuwając się o krok
-Tak. Bo Harry chciałby się z tobą przespać, a ja...
-A ty? - Przerwałam dezynfekować jego twarz, bo ta rozmowa robiła się coraz dziwniejsza i coraz bardziej krępująca.
-Ja Cię kocham. Kocham Cie Bella. Chciałbym abyś była szczęśliwa. – powiedział cicho patrząc na umazane krwią kafelki.
Jego słowa mnie zatkały. Chłopak coś jeszcze mówił o balkonie itd. Ale go nie słuchałam. Wolałam to sobie przemyśleć.
Bo co ja takiego czuję do Liam'a.
Czy go kocham, chyba..... Chyba??? Nie wiem! A Zayn???? Czy Zayn wyznał mi miłość?
-Bella, czyli nie? - Nie wiedziałam o co mu chodzi, bo się zamyśliłam.
-Liam przepraszam, ale po twoich KOCHAM CIĘ przestałam słuchać.
-Czy zostaniesz moją dziewczyną.
I super! Co mam mu powiedzieć.
-Liam... Muszę to przemyśleć.
Liam wstał od stołu i poszedł, zapewne do swojego pokoju.
Co ja narobiłam?
-Liam czekaj! - Krzyknęłam. Chłopak zatrzymał się na schodach i obrócił w moją stronę.
Szybko do niego podbiegłam i zawisłam na jego szyji. Popatrzyłam w jego piękne, brązowe oczy i namiętnie Go pocałowałam.
Nie wiem co mną kierowało. Widocznie tak miało być.

Rozdział 15. Przestań!!


Nudził mnie horror, w którym krew lała się i lała. Boże! Już nawet porządnego, strasznego horroru stworzyć nie potrafią! Zrezygnowana poszłam do kuchni.
Nie wiecie nawet, jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam paczkę fajek leżącą na stole. O kurde, jak ja dawno nie paliłam! Ręce zaczęły mi się trząść. Rozejrzałam się czy nie ma żadnego z chłopaków. Ostrożnie wyjęłam jedną fajkę z paczki. Jak Zayn się dowie to… no nie będzie za zabawnie.
Wyszłam na taras i odpaliłam jojnt’a. Zaciągnęłam się gęstym, ciemnym dymem. Błogi spokój wypełnił umysł i ciało. Przymknęłam oczy i delektowałam się cudowną chwilą.
- Co ty robisz?! – Za mną stał Harry. Patrzył na mnie nie dowierzając w to co widzi. Rozchylił lekko usta i wybałuszył oczy.
- Palę – powiedziałam cicho. Poszedł  do mnie i wyrwał mi z ręki papierosa.
- Oszalałaś! Wszystko powiem Louisowi! Rozumiem, że masz teraz sporo stresu, ale nie upoważnia cię to do tego, by jarać faje na baloknie!
- Tarasie – poprawiłam go.
- Nie pyskuj! Jestem starszy! – Jaaa! On jest starszy!
- Co z tego że starszy, skoro jesteś głupszy!
- Masz szczęście, że jesteś dziewczyną, bo kiepsko by się to dla ciebie skończyło! – warknął przez zaciśnięte zęby. – Co się z tobą dzieje?
- Jestem po prostu sobą! – krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Sobą? A może osobą, która upodobniła się do znajomych by tuszować swój ból! – wysyczał, a ja poczułam jak łzy zbierają się w kącikach oczu. – Chcesz, żeby wszyscy myśleli, że jesteś twardzielką. Swój strach chcesz przenieść na innych!
- Przestań – jęknęłam cicho chowając twarz w dłoniach.
- Cierpisz, bo twoi rodzice nigdy nie mieli dla ciebie czasu, a teraz nie żyją i już więcej ich nie zobaczysz, nie przytulisz. Zamykasz się w sobie, a tak być nie powinno.
- Przestań! – wrzasnęłam do niego. To zaskakujące, jak prawda potrafi ranić. Poczułam, jak Harry obejmuje mnie silnymi rękoma i przyciska do swojego torsu. Odwzajemniłam ten pocieszający gest.
- Przestań z nami walczyć, błagam. Pozwól sobie pomóc – szepnął mi do ucha.
Pomoczyłam jego koszulkę słonymi łzami. Właśnie prawdy się bałam.

***Oczami Harrego***

Bella płakała przeze mnie. Czasem jednak terapia szokowa się przydaje. Może pozwoli mi pomóc sobie. Nich mi tylko zaufa.
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Na początku chciałem ją zaprowadzić do jej siedziby, ale zaprotestowała.
- Źle się tam czuję – powiedziała.
Nie dziwiłem jej się. Po tym co się stało to było logiczne. Położyła się na moim łóżku i wtuliła się w poduszkę. Chyba nie miała ochoty na rozmowę. Usiadłem cicho przy biurku i patrzyłem na jej jasne włosy. Teoretycznie wolę brunetki, ale Bella nie mogła mi się nie podobać. Długie włosy, zielone oczy, lekko zadarty nosek. Szczupłe ciało, spore piersi… no co?! W końcu facet jestem!
Wstałem i położyłem się koło niej. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Nie chciałem, żeby pomyślała sobie, że chcę ją wykorzystać czy coś. To ona przysunęła się do mnie i wtuliła się we mnie. Nie powiem, spodobało mi się to. Zanurzyłem twarz w jej włosach i wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Zasnęła.
Gładziłem ją po włosach mając nadzieję, że nie zbudzę śpiącej. Miałem ochotę ją pocałować, ale się bałem. Nawet nie samej Bella. Bardziej bałem się chłopaków. A najbardziej Zayna. Widziałem, jak na nią patrzy. Liamowi też podoba się Bella. Niall… on jest jakby obojętny. Znaczy bardzo ją lubi, ale raczej jak siostrę.
Drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł…

Rozdział 14. W policzek.

***Oczami Niall'a***

Siedziała skulona na kanapie szarpiąc za frędzelki małej poduszki. Wyglądała, jak mała dziewczynka, której zginął ulubiony pluszak. Słone stróżki łez płynęły po jej rumianych policzkach.
Siedziałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem co zrobić. Jak pocieszyć dziewczynę, która przeszła tak wiele?! Byłem bezradny. Dopiero co zaczęło się układać, a już się wszystko spieprzyło. Ona znowu płacze. Louis biegał z telefonem w ręku i chciał dzwonić na policję. Zayn i Liam starali się go powstrzymać. Bella wyraźnie powiedziała, że nie chce glin. Wszyscy uszanowaliśmy jej decyzję… no może nie wszyscy. Louis nadal obstawał przy swoim.
Harry przeszukiwał podwórko. Bawił się CSI, ale rozumiem go. Czuje się bezradnie więc robi co może. A przyznajmy się – nie wiele może.
- Na co niby mamy czekać?! – krzyczał Louis
- Ona nie chce! – Liam też był po denerwowany.
- Louis uspokój się! Krzykiem niczego nie wskórasz! Idź do Belli, ona potrzebuje wsparcia – Zayn po raz pierwszy gadał do rzeczy. Zazwyczaj olewał poważne sprawy i żartował z nich. Tym razem wziął wszystko na poważnie.
- Ja… nie mam już siły
- Rozumiemy to – pocieszał Liam Louisa.
- Podjąłem decyzję. Zabieram Isabellę do Polski. W Londynie spotkały ją same złe rzeczy. Nie pozwolę by dalej cierpiała – powiedział cicho Louis.
- A co z zespołem?! – zapytał Zayn.
- To koniec. Jak mam być w zespole, skoro będzie nas dzielić morze?
- Może jeszcze się wszystko ułoży – Liam był po denerwowany.
- Co się ułoży?

***Oczami Liam'a***

On chciał ją zabrać. Już pieprzyć ten cholerny zespół! Nie pozwolę zabrać sobie Belle. Zrozumiałem, że ja kocham. Chyba od początku tak było. Pomimo tego, że się nie dogadaliśmy czułem, że jest mi bliska.
Wiem, że Zayn czuje podobnie. To widać i nie podoba mi się to. Nie dam się spławić. Zrobię wszystko, żeby została. Jeśli się nie uda, wyjeżdżam z nią.
- Nie możesz tak po prostu wyjechać! Zostawisz nas?! – zapytał Harry stając w drzwiach kuchennych.
- Ona jest najważniejsza.
- Skoro jestem najważniejsza, to powinieneś spytać mnie o zdanie – za Harrym stała Bella. Była blada. Oczy miała podkrążone. Nialler był tak samo zmartwiony, jak my.
Bella! Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać, a ja cię do tego zmusiłem… - Zaczął Lou, ale nie pozwoliła mu skończyć.
- A teraz ja nie chcę stąd wyjeżdżać! – powiedziała zaskakując nas wszystkich.  – Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Nie chce przyzwyczajać się od nowa, w której szufladzie są widelce i w której szafce jest mąka.
Łza spłynęła po jej gładkim policzku zostawiaj mokry ślad. Niall przytulił ją, a ona odwzajemniła gest. Coś zakuło mnie w okolicy serca. Przytulił ją i to niby nic nie znaczy, ale… nie ważne.
- Idę spać – oznajmiła cicho – Jestem zmęczona.
- Odprowadzę cię – powiedział Niall.
Odeszli.
Ja również poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dzisiaj tak wiele się wydarzyło. Miałem dość, padałem na pysk.
Zadzwonił telefon. Niechętnie odebrałem.
- Cześć Liam – Bożee, akurat w takiej chwili musiała dzwonić Daniell.
- No… - na żadną inną odpowiedź nie było mnie stać.
- Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć…
- Czekam…
- To koniec – może gdyby sytuacja była inna to bym się przejął. Niestety ja już też miałem dość tego związku. Dan mnie olewała.
- Ok. Spoko. To wszystko? – powiedziałem zmęczony kładąc się i wciskając głowę w poduszkę.
- Nie przejąłeś się?! – krzyknęła do słuchawki.
- Nie dziś, powodzenia w dalszym życiu – rozłączyłem się.                        
Jakoś nie miałem ochoty na dalszą rozmowę. Kochałem ją, ale to już przeszłość. Od dawna wszystko się psuło. W końcu musiało się skończyć.
Wstałem nie spiesznie i wyszedłem na balkon. Siedziała tam Bella. Usiadłem obok niej.
- Nie śpisz? – zapytałem. Pokiwała przecząco głową.
- Jakoś nie mogę. A ty? Wyglądasz na przemęczonego
- Dziewczyna ze mną zerwała – powiedziałem obojętnie.
- Przykro mi
- A mi nie. Czułem, że już długo razem nie będziemy. Daniell zaczęła mnie ignorować. – czułem, że mogę jej powiedzieć wszystko. Ona mnie wysłucha i nie wyśmieje. Bella była inna niż wszystkie. – Nasze kontakty ochłodziły się.
- Czasem tak jest. Para myśli, że to miłość na zawsze, a tak naprawdę – spojrzała na mnie zielonymi oczyma – powinni się cieszyć, że wytrzymali aż tak długo.
Między nami zapanowała cisza. Nie była krępująca, przynosiła ukojenie. Siedziałem patrząc na jej spokojną twarz.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do Polski?
- Bo nie chce kończyć Louisa kariery. Bądźmy szczerzy – on nie chce stąd wyjeżdżać.
- Ale chce twojego dobra …
- Wiem – przytuliła się do mnie, głowę przyciskając do mojego torsu. – Ale ja nie będę szczęśliwa, kiedy on będzie się smucił.
- Jesteś taka inteligenta. – powiedziałem z podziwem.
- Dzięki za komplement. Czasem myślę, że nikt nie widzi tego jaka jestem, tylko to jak wyglądam. Nawet nie wiesz, jak to denerwuje – powiedziała cicho – To, że jestem blondynką nie znaczy, że jestem głupia. Nienawidzę stereotypów. One potrafią zrujnować życie.
- Zgadzam się z tobą. Też mnie denerwuje, gdy ludzie patrzą na to, że jestem sławny. Dziewczyny lecą na moją kasę. – westchnąłem – Z Daniell nie martwiłem się o to, że jest łakoma na pieniądze. Jej ich nie brakowało.
- Jesteś porządnym chłopakiem, znajdziesz kogoś, kto to doceni. – uśmiechnęła się do mnie blado.
- Mam nadzieję.
Lekki wiatr delikatnie owiewał nasze twarze. Czułem błogi spokój. Zasnąłem.

*** Oczami Belli ***

Obudziłam się o brzasku przytulona do Liama. Wstałam po cichutku i zostawiłam go samego na balkonie. Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam wziąć prysznic. Odkręciłam wodę i weszłam pod natrysk. Namoczyłam włosy i namydliłam ciało kokosowym płynem. Uwielbiam kokos i cynamon.
Drzwi do łazienki otworzyły się. Stanął w nich zaspany Harry.
- Aa aa! – krzyknęłam.
- Sorry! – wrzasnął Harry potykając się i upadając na płytki. Prędko wyczołgał się z łazienki i zatrzasnął drzwi. Po chwili zaczęłam się śmiać.
Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Ubrałam się w to.
Zeszłam na dół. Przy stole siedział Harry. Spojrzał na mnie i zarumienił się.
- Cześć Harry. Coś ty taki czerwoniutki? – zapytałam rozbawiona.
- Sorry, że wlazłem ci do łazienki, jak się kąpałaś…
- E tam! – machnęłam ręką – Bardzo boli dupa po upadku?
- A jeśli powiem, że bardzo to dostanę buziaczka?! – zapytał rozbawiony.
- W dupę?! – zapytałam zdziwiona.
- Nieee! W policzek – nastawił policzek.
- No dobra. – cmoknęłam go delikatnie i poszłam do salonu oglądać nudny film.

Rozdział 13. Oskalpuje gnoja.

*** Bella ***

Wstałam z łóżka. Od razu poszłam do łazienki. Musiałam się ogarnąć, bo nie wyglądałam dobrze. Podkrążone oczy, blada skóra. Nie wyspałam się. Ubrałam się w to i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się Niall. Hmmm… po kuchni to za wiele powiedziane. Tylko dupka wystawała mu z lodówki.
- Niall… - powiedziałam stając obok niego. Przestraszony podniósł się i uderzył głową o przeszkloną półkę w lodówce. Jajko poturlało się o niej i wylądowało na nodze chłopaka. Zaczęłam się śmiać. Niall popatrzył na mnie złowrogo.
Wyjęłam z szafki miseczkę i nasypałam płatków czekoladowych. Zalałam je zimnym mlekiem i usiadłam do stołu. Przeglądając gazetę łyżka machinalnie kursowała od miski do moich ust.
Zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Z biurka wyjęłam kartkę i zaczęłam bazgrolić. I tak, nie miałam nic innego do roboty.
Zarysowałam dwadzieścia kartek. Dwadzieścia! Sama nie wierzyłam, że jestem do tego zdolna. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje dookoła. I to był mój błąd.
- Masz wielki talent! – Harry oparł podbródek o moją głowę. Wziął do ręki jeden z obrazków i zaczął go oglądać.
- Wcale, że nie! – Próbowałam wyrwać mu z dłoni kawałek papieru, ale jednak był silniejszy, szybszy i… wyższy. Mruczałam przekleństwa pod nosem.
Zarzuciłam mu ręce na szyję. Zdziwił się, ale nie zareagował. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam mówić słodkim głosikiem.
- Harry… oddaj
- Co ja z tego będę miał – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No wi…
Nie zdążyłam dokończyć. Wpił się w moje usta wpychając język między wargi. Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co robić. Tak nie miało być, ale przyznam – przyjemnie. Całował nieziemsko. Nogi się pode mną ugięły. Stałam się wiotka i uległa.
- Masz może jeszcze… u lala… - gwizdnął Zayn. Odskoczyłam od Hazzy. Poczułam, jak fala gorąca zalewa moje policzki. Zayn patrzył raz na mnie, raz na Stylsa. – To ja może nie będę przeszkadzał.
Wycofał się z pokoju. Usiadłam przy biurku i wbiłam wzrok w ostatnią, pusta kartkę papieru. Harry wyszedł z pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą.

***Zayn***

Ale miałem nerwa! Jeśli ktoś się mnie zapyta, jak to jest zobaczyć swoją miłość całującą się z najlepszym przyjecielem, to opisze mu to całą gamą przymiotników. Poszedłem do swojego do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Bella podoba się nie tylko mi, ale też Liamowi, Harremu i Niallowi.
Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa. Zacząłem przeglądać serwisy plotkarskie. Miałem ochotę rozwalić ten przeklęty komputer.
„ Nowa dziewczyna Harrego Stylsa?! Czyżby, piękna blondynka była wybranką jego serca?!”
Zdjęcia przyprawiły mnie o ból głowy. Nie miałem ochoty ich oglądać! Nie chodziło mi wyłącznie o zdjęcia.
Ubrałem się i wyszedłem z domu. Po ci miałem tam siedzieć?! Żeby ciągle o niej myśleć?! Nie dziękuję!
Poszedłem do parku. Niby oklepany scenariusz, ale gdzie miałem iść. Usiadłem na ławce przy fontannie i patrzyłem, jak krystalicznie czysta woda wytryskuje z rzeźby syreny. Uspokoiłem się nieco, ale nadal nie mogłem zapomnieć.
Siedziałem w tym parku dopóki ciemność nie ogarnęła wszechobecnej zieleni. Ruszyłem w drogę powrotną do domu. Nie miałem ochoty na spotkanie z fankami. Nie teraz!

***W domu***

- Ja chcę Harrego Pottera! – wrzeszczał Hazza.
- Oglądamy „Zieloną Milę”! – sprzeczał się z nim Louis.
Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Gdzie ty byłeś?! – krzyknął Liam – Martwiliśmy się!
- No i co w związku?! – zapytałem.
- Mogłeś chociaż powiedzieć dokąd idziesz! – krzyknął Harry.
- Akurat ciebie nie powinno to obchodzić! Masz Bellę?! Nią się zajmij! Ode mnie wara!
- Zaraz! Jak to ma Bellę?! – krzyknął Louis – Jeśli tknąłeś ją jednym palcem, to urwę ci łeb przy samej dupie! – odgrażał się Stylsowi.
- Spokojnie! – Hazza chciał załagodzić sytuację, ale kiepsko mu to szło.
- No tak! A to, że się z nią całowałeś, to nic nie znaczyło?! – zapytałem.
- Dajcie spokój! Nie jest małą dziewczynką, a ja nie zrobiłem jej krzywdy!
- Zabiję! Uduszę! Urwę przyrodzenie! – wściekał się Lou
- Tylko ją pocałowałem! Nie poszedłem z nią do łóżka!
- DOŚĆ! – zakończył nasz spór Liam – Jeśli Bella się na to zgodziła, to nie macie o co się wściekać! Dajcie spokój. Harry ma racje – nie jest dzieckiem i może decydować o sobie.
Zadudniły kroki na schodach. Do salony wpadła rozwścieczona Jess.
- Rozumiem, że źli jesteście za moje kawały, ale żeby mi takie cos robić – warknęła.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Nie wiem, który to, ale mnie to nie bawi!
- No powiedz wreszcie! – ponaglił ją Niall.
- O to! – rzuciła nam pod nogi czerwony gorset i pończochy samonośne. Myślałem, że udławię się własną śliną. Zagotowało się we mnie. – Rozumiem, że to taki wiek. Same zboczone myśli, ale żeby takie coś?!
- Bella, to nie my. – powiedział poważnie Liam. Mina jej na chwilę zrzedła. Po chwili ciszy wybuchła śmiechem.
- Prawie się wam udało mnie nabrać! – powiedziała rozbawiona.
- My nie żartujemy – powiedziałem.
- Jaki nie wy to kto? – zapytała przerażona – Nikogo więcej tutaj nie było!
- Skąd to masz?! – zapytał Liam z nie mniejszym przerażeniem
- Było… w paczce… na moim łóżku – rozpłakała się – Razem z czerwoną karteczką.
Louis pobiegł na górę. Ruszyłem za nim potykając się o własne stopy. Serce waliło mi, jak oszalałe. Ktoś był u nas w domu. Chce czegoś od Belli.
Louis wpadł do pokoju i czekoladowych ścianach. Na łóżku leżało pudło. Białe z czerwoną kokardą. Obok niego leżała karteczka. Louis rozejrzał się po pokoju. Nic nie wzbudzało większych podejrzeń. Podszedłem do łóżka i przeczytałem napis na karteczce.
„Ubierz to dla mnie!” Ścisnęło mi gardło. Myślałem, że się uduszę.
- Balkon – powiedział cicho Louis. Oszklone drzwi były otwarte. Śnieżno biała firanka powiewała niesiona podmuchami letniego wiatru.
- Myślisz, że ktoś wszedł tu przez balkon – Spojrzałem na ślady błota przy wejściu.
- Jakiś zboczeniec pcha się do mojej kuzynki – jęknął Tomilson – Oskalpuje gnoja!

Rozdział 12. Dobranoc.


Szliśmy w ciszy. Obcasy stukały o Londyński bruk. Co chwilę zerkałam na Liama, który szedł zamyślony. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Cisza stawała się krępująca, a ja nie umiałam jej przerwać.  Właściwie nie wiem, czemu poszliśmy na ten spacer.
- Piękna pogoda – zaczął patrząc w niebo.
- Serio?! – zaśmiałam się – Będziemy o pogodzie rozmawiać! – zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- O czym mam z tobą rozmawiać, skoro nawet mnie nie lubisz?
- Liam, może nasza znajomość zaczęła się burzliwie, ale nie jest tak, że cię nie lubię. – powiedziałam zażenowana – Zdenerwowały mnie twoje wywody. Palę i nie przestanę palić.
- Ale dlaczego? – zapytał.
- Bo palenie mnie odpręża. Palę od dobrych paru lat. Nie potrafiłabym przestać. A tak w ogóle – zrobiłam maślane oczka – Kupisz mi fajki?
- Pojebało cię! – burknął.
- O jaaa! – krzyknęłam – Liam… Liam… jak ty masz na nazwisko?
Przystanął i uderzył się z otwartej dłoni w czoło.
- No co?! Nie mam pamięci do nazwisk!
- Payne! – krzyknął śmiejąc się.
- No właśnie! – zaśmiałam się.
Szliśmy śmiejąc się i rozmawiając. Zapomniałam o tym, że nie darzyłam go sympatią. Jak się wyluzował, to przypominał po części Kubsona. Był zabawny, ale patrzył dorośle na świat.
Spacerowaliśmy ulicami miasta. Spojrzałam na London Eye. Wyglądało tak majestatycznie, że na samą myśl o nim zrobiło mi się niedobrze. Liam to zauważył.
- Boisz się? Masz lęk wysokości?
- Mam – powiedziałam wpatrując w kapsuły.
- Idziemy. Zobaczysz Londyn z góry.
Nie zdążyłam zaprotestować, a już siedziałam w jednej z kapsuł. Liam stał na krawędzi patrzył przez szybę. Wbijałam paznokcie w plastikowe siedzenie pozostawiając na nim ślady czerwonego lakieru.
- No podejdź – zachęcił mnie gestem Payne. Pokiwałam przecząco głową. – No chodź – Odsunęłam się od niego.
Podszedł do mnie i siłą podprowadził do szyby. Plecami przywarłam do jego torsu. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie spojrzałam w dół. Za bardzo się bałam.
- Liam, puść mnie! – prosiłam.
- Spójrz tylko! Ja cię trzymam. Nigdy cię nie puszczę!
Po jego słowach poczułam się jakby… bezpieczniejsza. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Spojrzałam na cudownie miasto. Zaparło mi dech w piersiach. Tym razem jednak nie ze strachu, a z zachwytu. Polska też jest piękna. Kocham Nysę. Ten rynek i skatepark, ale to nie jest to samo co Londyn. Patrzyłam na Big Ben. Zegar na wieży wskazywał 16:30.  Popatrzyłam na Liama. Wyglądał na smutnego.
- Cos się stało? – zapytałam
- Nie układa mi się z dziewczyną – zwierzył się. Westchnął ciężko. Obróciłam się przodem do niego, a on wtulił się we mnie. Dziwnie się poczułam. Tak nieswojo, a jednak przyjemnie. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Nie potrafię doradzać! Kiepska w tym jestem. Trwaliśmy tak chwilę. W końcu kapsuła znalazła się na dole. Wysiedliśmy z niej.
- Wracamy już? – zapytałam biorąc go pod rękę. Często tak chodziłam z Kubą po mieście. Liamowi widać to nie przeszkadzało.
- Tak, wracamy – uśmiechnął się.

***Zayn****

-Gdzie oni są? – zdenerwowałem się.
- No powili! Zaraz wrócą! – powiedział Niall. Ja nie mogłem czekać. Byłem cholernie ciekaw co oni robią. Jeśli Liam sprzątnie mi ją z przed nosa, to urwę mu jaj… ucho! Tak, UCHO!
Siedziałem w salonie i oglądałem, jaką durną komedię. Harry cieszył się jak głupi. Nie lubię komedii.  Horrory lepsze.
- Haha… Wcale, że się nie boję! – Usłyszałem śmiech Isabelli.
- No to dzięki mnie! – Liam śmiał się równie głośno.
Do salonu weszła Bella. Usiadła koło mnie. Wzięła do ręki gazetę.
- Co tam czytasz? – zapytałem.
- Artykuł o zdrowych włosach – powiedziała uśmiechając się.
- Nauczysz mnie czegoś po polsku? – zapytałem.
- Polski jest nie przydatnym językiem. I bardzo trudnym.
- Ale bardzo ciekawym.
- No dobrze może na oczątek powiedz: KUKUŁKA!
- KU…Ku..Kukclka! – o mało nie połamałem sobie języka! Wredna! – A coś łatwiejszego?
- No to może: Mam na imię Zayn.
- Mam na imiel Zayn – powtórzyłem najdokładniej jak umiałem. Domyśliłem się co to zdanie oznacza.
- Ładnie – pochwaliła mnie uśmiechając się – Mieszkam w Londynie!
- Mieśkam…. Miskam… fuck! – zakląłem. Ona roześmiała się i odłożyła gazetę na stolik. Obróciła się do mnie przodem i powtórzyła powoli.
- Mie- szkam
- Mie-szkam? – powiedziałem nie pewnie.
- Dobrze.
- Mieszkam w Londyni
- No prawie idealnie – zaśmiała się – trochę poćwiczysz i może dogadasz się kiedyś z polakiem.
- Mam wspaniałą i piękną nauczycielkę – puściłem do niej oczko.
Uśmiechnęła się i wyszła. Ja zostałem i zacząłem powtarzać pod nosem dwa zdania, których się nauczyłem. Polski jest trudnym językiem, ale bardzo ładnym. Słowa są takie dźwięczne. Wziąłem laptopa i wyszukałem, jakieś polskie piosenki. Nikt chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem nazwisko Belli pod jednym utworów. Miała śliczny głos. Grała na gitarze i śpiewała. Nie rozumiałem słów, ale czułem, że to piosenka o miłości. Takiej nie spełnionej.
- Co słuchasz? – zapytał Niall z gębą wypełnioną żelkami.
- Belli – powiedziałem obojętnie.
Niall wypluł żelki i zaczął kasłać. Poklepałem go po plecach.
- Pokaż!
Wspólnie wysłuchaliśmy piosenki raz, drugi i trzeci.
Przerwał nam telefon. Poszedłem odebrać.
- Halo
- Witaj Zayn – w słuchawce rozbrzmiał głos Paula. To wróżyło kłopoty, albo robotę.
- Cześć Paul. Czy coś się stało? – zapytałem się niepewnie. Bałem się, że potwierdzi.
- Ależ skąd! Macie galę. Wypadało by, żebyście wyglądali, jak ludzie.
- Idzie z nami kuzynka Lou – powiedziałem i szybko dodałem – nie przyjmujemy odmowy! Pójdzie z nami, albo nie idziemy w ogóle!
- Niech idzie! Ale ma się ładnie ubrać! Jeszcze tylko plotek o jakimś ochlaptusie nam potrzeba!
- Nie mów tak o niej! – warknąłem. Rzuciłem słuchawką i poszedłem się przebrać.
Po godzinie wszyscy byli gotowi, tylko Bella miała opory, żeby iść. Próbowała się wykręcić na miliony różnych sposobów. Na szczęście Niall użył jakiś genialnych argumentów. Zgodziła się!
Majestatycznym krokiem zeszła na dół! Wybałuszyłem oczy! Wyglądała nieziemsko! Harry otworzył usta. Liam podrapał się po głowie patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Nie gapcie się tak, bo się rozmyślę. – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Wyglądasz, jak bogini – wyrwało się Harr'emu. Podzielałem jego zdanie. Na policzkach Belli pojawiły się słodkie rumieńce. Wbiła wzrok w podłogę.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do limuzyny. Bella siadła naprzeciwko mnie. Wstyd się przyznać, ale co chwilę zapuszczałem żurawia w dekolt dziewczyny, a nawet pod rąbek sukienki.
- Przestań! – upomniał mnie Louis.
Limuzyna stanęła. Pierwszy z samochodu wyszedł Niall, za nim Liam. Louis wyszedł tuż za nim. W limuzynie zostałem z zestresowaną Isabellą. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z limuzyny. Stanąłem przed drzwiami i wyciągnąłem rękę w stronę przerażonej dziewczyny.
- Pani pozwoli – podałem jej rękę. Niepewnie wysiała z pojazdu i stanęła obok mnie. Nastawiłem ramię, a ona wzięła mnie pod rękę. Szliśmy powoli. Dziennikarze fotografowali nas i zadawali masę pytań. Ignorowałem to, ale Bella cały czas rozglądała się z przestraszoną miną. Podeszliśmy do Harrego.
Ktoś odciągnął mnie na bok. Jakaś mała dziewczynka poprosiła mnie o autograf. Podpisałem się na kartce. Gdy spojrzałem w stronę Belli zobaczyłem ją z Harry. Stali razem i pozowali do zdjęć. Nie powiem, zdenerwowałem się, ale starałem się tego nie okazywać.
Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Bella była już zrelaksowana. Rozmawiała z nami swobodnie. Weszliśmy do domu. Byliśmy zmęczeni.
- Idę spać! Dobranoc! – krzyknąłem.

Pomieszane rozdziały!

Uwaga rozdział 11 i 10 są na odwrót. Sory ale mój komputer jest taki stary, że ho ho. :(

Rozdział 10. Reakcji...


-Może przejdziemy się gdzieś? - spytał z tym jego typowym blaskiem w oczach
-Wiesz wolę tu jakoś zostać, nie mam ochoty nigdzie wychodzić - powiedziałam korzystając ze słońca
-Okey - powiedział rozczarowany, ale nie zamierzał się poddać. Po tej jego minie można było wyczytać ,że podoba mu się moja niedostępność ale jakoś się tym nie przejmowałam wolałam cieszyć się pogodą i pogrążyć się w marzeniach, nie myśleć o niczym innym ale, niestety to nie koncert życzeń. Po chwili Zayn się odezwał.
-Pamiętasz ten obrazek który narysowałaś?
-Pamiętam ,takie tam bazgroły. Do czego zmierzasz?
-Uważam, że po prostu powinnaś rozwinąć ten talent.
-Proszę Cię, zapomnij - powiedziałam równocześnie zamykając oczy i opalając się nadal nie zmieniając pozycji, w której byłam cały czas odkąd Zayn nasmarował mnie olejkiem
-Dobra, ja idę zapalić – powiedział, a mi automatycznie otworzyły się oczy i moje ciało samo zsunęło się z leżaka, a Zayn wybuchł śmiechem patrząc się na mnie leżącą na ziemi.
-Z czego się rechoczesz pacanie - powiedziałam lekko wkurzona podnosząc się z ziemi.
-Spokojnie idę tylko zapalić. Nie wiedziałem, że aż tak będziesz tęsknić - powiedział
robiąc ta seksowną minę i splatając ręce na piersi
-Debil, oczywiście ,że nie. Idę z tobą zapalić
-Słucham !? - powiedział zdziwiony, krztusząc się własną śliną a ja nie myśląc zaśmiałam się. Kolejny?!
-To słuchaj dalej, rusz dupę, idziemy! Jarać mi się chce!
-Przecież Louis Cię zabiję a co gorsza odetnie mi jaja łyżką!
-Nie przesadzaj, nie będzie tak źle, zresztą się nie dowie. Przecież ja nie powiem, ty też. To co, idziemy? Zrobiłam najsłodszą i zarazem najseksowniejszą minkę jaką potrafiłam.
-Nie, nie ma mowy – pokręcił przecząco głową, krzyżując ręce na piersi.
-Frajer!
-Jak mnie nazwałaś?! – krzyknął z łobuzerskim uśmieszkiem podchodząc do mnie coraz bliżej
-Słyszałeś, bałwanie - podszedł jeszcze bliżej - Trzymaj dystans napaleńcu! - w tym samym momencie Zayn złapał mnie za biodra i podniósł do góry przybliżył się do basenu i wystawił swoje ręce, na których się znajdywałam nad basenem
-Przeproś albo będzie nurkować - zagroził
-Haha frajer, puszczaj bo nauczę Louisa posługiwać się kijem – zaśmiał się, a ja nadal trzymałam się swojej poważnej postawy
-Daje Ci ostatnią szanse! Przepraszasz, czy nurkujesz?
-Pojebało Cię chłopczyku już do reszty puszczaj albo będę krzyczeć. I to ty będziesz się tłumaczył Louisowi, a ja mogę pokręcić coś w swojej wypowiedzi! Wiesz zdarza się - uśmiechnęłam się triumfalnie. Gdy miał mnie puszczać pojawili się nagle Niall , Harry i Liam. Biegli rozpędzeni w naszą stronę by wskoczyć do basenu i nie zważając na nas wskoczyli do basenu. Tym samym potrącając Zayna. Skoro on wpadł to ja też. Postanowiłam trochę ich wystraszyć
-Nie umiem pływać! - zaczęłam krzyczeć i udając, że się topie, miałam niezły ubaw z ich min.
Niall - wyglądał jak by był sparaliżowany
Zayn - podpływał do mnie z tak przerażoną miną jak nigdy, naprawdę nikogo nie widziałam, aż tak rozdygotanego.
Harry - wyglądał podobnie do Zayna
Liam - a on nie wiedział co ma zrobić czy ma się śmiać czy mi pomóc po krótkiej chwili cała czwórka zaczęła do mnie płynąc i usiłując ratować. W tedy postanowiłam, że za chwilę się ujawnię.
Zayn próbował mnie wyciągnąć i ku jego zdziwieniu on wylądował pod wodą, a reszta zaczęła się śmiać lecz im też się nie upiekło. Zaczęłam chlapać ich wodą, ale co to było, w porównaniu z moją prawdziwą zemstą. Nie wiedziałam czy ich ostrzec czy nie. Postanowiłam ich ostrzec. Dam im się bronićZastanawiałam się nad tym, czy mam ich ostrzec przed moją zemstą, czy to a być niespodzianka. Ale co tam będzie zabawa, dam im się bronić!
-Powiem tak, to nie była zemsta. Ona was dopiero czeka, każdego po kolei. Trzymajcie się na baczność bo żaden z was nigdy jeszcze nie widział mnie, jak ja się mszczę, a jak chcecie się dowiedzieć to podam wam namiary, do tych którzy spotkali się z moją zemstą - spojrzałam na nich, a oni zaczęli się śmiać oprócz Niall'a, który ciężko przełknął ślinę. Nie tylko ja to zauważyłam, chłopcy też.
-Horan, co ty boisz się jej. Przecież to baba?! –zaśmiał się Zayn
-Wiesz Zayn zobaczymy co powiesz jak moja zemsta Cię spotka i wiesz, ty
będziesz pierwszy, który się o tym przekona! - uśmiechnęłam się złowieszczo po czym zorientowałam się, że nadal jestem w wodzie, cała mokra! Na szczęście miałam kostium kąpielowy.
Poszłam do pokoju nie zwracając na uwagi chłopaków, którzy zachwycali się tym, że jestem w stroju dwu-częściowym.
- Bo wam gały wypadną! – rzuciłam na odchodne, patrząc na rozanielone miny chłopaków
Poszłam do pokoju, tylko po to by wymyślić plan na nich na początku nie udawało mi się to ale potem już
miałam plan w głowie na Zayna uwezmę się najbardziej, a pozostałym trochę odpuszczę i będę łagodniejsza. Nie traciłam na czasie. Postanowiłam, że się przebiorę i zacznę wprowadzać w życie mój plan .
Najpierw poszłam do pokoju Zayna i zabrałam mu fajki. Przy sobie miałam farbę do włosów, kolor jaskrawo różowy, ehh czasem takie rzeczy się przydają! Podmieniłam jego szampon z odżywką i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni. Postanowiłam zemścić się teraz na Niall'u, bo to będzie
najprostsze. Wzięłam wszystkie paczki chipsów, żelków i  jedzenia które, lubi i poszłam do jego pokoju. Wyszukałam u niego jeszcze więcej jedzenia. Nie dziwiło mnie, że je miał WSZĘDZIE nawet w szufladzie z BIELIZNĄ! Tak właśnie, Horan ma jedzenie w szufladzie z bielizną. Przysięgam, że znajdę mu dobrego psychologa. Postanowiłam, że całe jedzenie dam do worka i zaniosę do piwnicy. Jak myślałam, tak zrobiłam! Była już godzina 23:00 tak szybko czas leci no ale cóż ,takie życie
Teraz przyszedł czas na Harr'ego. Jemu zamierzałam wyprostować włosy. Poszłam do jego pokoju i o dziwo spał jak niemowlak. Wzięłam nagrzaną prostownice i delikatnie zaczęłam prostować mu włosy
 -Ale będzie się działo - powiedziałam szeptem sama do siebie. Trudno było powstrzymać mi się od śmiechu, naprawdę. Po chwili skończyłam wyglądał tak śmiesznie, aż zrobiłam zdjęcie swoim telefonem no więc tak:
Zayn - prawie skończony jeszcze mam taki jeden pomysł na niego
Harry - zrobione
Niall - zrobione
-Aha czyli jeszcze tylko Liam. Myśl, myśl co on lubi a czego nie - powiedziałam do samej siebie
-no tak ale ty głupia jesteś! – skarciłam się w myślach
On często płacze na filmach obejrzę z nim jakiś film lub bajkę, zrobię zdjęcie i ponabijam się z niego... hmmm chociaż nie
Jemu odpuszczę w końcu on mi nic takiego nie zrobił no to świetnie ostatni cel to dokończyć zemstę dla Zayna, no ale to już nie dzisiaj, bo jest już północ. Nie mogę doczekać się ich reakcji...

Rozdział 11. Zapnij mi ten stanik!

 Wstałam rano i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam laptopa z półki i zaczęłam przeglądać jakieś bzdury. Mój spokój zakłócił głośny krzyk. Drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich rozjuszony Zayn! Włosy miał różowe. Zaśmiałam się głośno.
- Zabiję! – krzyknął i rzucił się na mnie. Zrobiłam szybki unik i uciekłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach uważając, żeby się nie potknąć. Patrzyłam za siebie i z impetem wpadłam na rozjuszonego Harr'ego. Śmiałam się jeszcze głośniej widząc jego oklapłe włosy. Louis stojący w drzwiach salonu również tarzał się po ziemi śmiejąc się głośno.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie z biodra i unosi ponad podłogę. To był Zayn, przewiesił mnie sobie przez ramię. Próbowałam się wyrwać, ale nie za bardzo mi to szło.
- No puszczaj! – wrzeszczałam, gdy wyniósł mnie na zewnątrz.
- Kara ci się należy! – warknął.  Stanął nad basenem.
- Czekaj  Zayn! Bells, gdzie są moje żelki?! – krzyczał Niall.
- W piwnicy – odparłam szczypiąc mulata po plecach. Syknął z bólu, ale nie puścił mnie.
Wziął mały rozbieg i wskoczył do basenu. Chłodna woda dostała się do nosa i oczu. Wynurzyłam głowę z wody i posłałam zdenerwowanemu Malikowi pełne wyrzutu spojrzenie. Jasna koszulka przykleiła się do ciała. Zayn wybałuszył oczy. Przez przemoczony materiał prześwitywały piersi. Nie lubię spać w staniku!
- No i co się tak gapisz?! Cycków nie widziałeś?! – krzyknąłem uderzając otwartą dłonią w taflę przeźroczystej wody.
- No widziałem. Nie raz, nie raz – uśmiechną się kpiarsko – Widziałem większe!
Zagotowało się we mnie. Żałowałam, że farba zmyje się po dwóch dniach. Nagle niesforne krople wody zrosiły moją twarz. Harry wskoczył do basenu. Nie miał już takich prostych włosów. Pod wpływem wody -pofalowały się i skręciły.
Zbulwersowana podpłynęłam do drabinki w drapałam się na trawę okalającą basen. Liam siedzący na tarasie otworzył szerzej oczy.
- Dorośli faceci cycków nie widzieli ! – krzyknęłam patrząc to na chłopaków w basenie, to na zawstydzonego i zmieszanego Liam’a.
Weszłam do domu mijając Liama, który zaczął nerwowo skubać pasek od swoich kąpielówek. Zaśmiałam się widząc, jak się czerwieni.
Poszłam się przebrać w strój kąpielowy. Wybrałam ten z flagą amerykańską. Bardzo go lubię. Maciek pomagał mi go wybierać. Wzięłam ręcznik, olejek do opalania, moje ukochane okularki i wyszłam do chłopaków. Szkoda marnować takiego pięknego dnia.

Wszyscy leżeli na leżakach, przy basenie. Jedyny wolny leżak był między Harrym, a Malikiem. Mało uśmiechało mi się leżenie pomiędzy tymi debilami, ale no trudno!

Rozłożyłam ręcznik na siedzisku. Włożyłam okulary i położyłam się na plecach. Zayn uśmiechnął się pod nosem. Wydawało mi się, że patrzy się na mnie, ale nie mogłam tego stwierdzić jednoznacznie. Miał zbyt ciemne okulary.
Olałam to i pozwalałam, żeby słońce pieściło moją skórę. Wzięłam olejek i natarłam nim brzuch, ramiona dekolt, uda, łydki. Sporo uwagi poświęciłam rękom.
- Cynamon… - westchnął rozmarzony Zayn wciągając powietrze nosem. Zmarszczyłam brwi i powąchałam swoją dłoń.  Miał nosa! Zaiste, cynamon! Położyłam się powrotem i zamknęłam oczy. Odprężałam się słuchając śpiewu ptaków.
- Leci bomba! – krzyknął Louis i wskoczył do basenu podkurczając nogi. Za nim pobiegł Niall. Patrzyłam, jak beztrosko chlapią się w wodzie.
- Zapozujesz mi do zdjęcia? – zapytał Styles robiąc maślane oczęta. I jak tu takiemu odmówić?!
- No dobra!
- Stań tam pod ścianą i przyjmij seksowną pozę! –powiedział przesyłając mi perskie oczko. Westchnęłam głośno i zrobiłam co kazał. Harry cyknął mi fotkę.
- Ej! Czy mi się wydaje, czy cyknąłeś zdjęcie mojemu ciału, a nie mnie?! – krzyknęłam do niego.
- Nie wydaje ci się! – uśmiechną się cwaniacko
- Idiota! – powiedziałam do niego i położyłam się z powrotem na leżaku. Tym razem na brzuchu.
- Liam – powiedziałam biorąc do ręki olejek do opalania. Patrzyłam na zdziwioną minę Malika – Posmarujesz mi plecy? Proszęęę!
Liam bez słowa podszedł to mnie i zaczął nacierać moje plecy. Mulat patrzył na nas z uniesionymi brwiami. Boże, ale on śmiesznie wyglądał, taki naburmuszony! Chciało mi się śmiać, ale ostatkiem się powstrzymałam.
Dłonie Liama gładziły delikatnie skórę. Niestety poszło mu szybko i wrócił na swój leżak. Zayn burczał coś pod nosem, ale nic nie zrozumiałam.
- Co tam jęczysz? – zapytał Liam.
- Jestem lepszym masażystą – warknął do nas, a my zaczęliśmy się śmiać, bo co innego mamy robić. Usłyszałam dzwonek telefonu dochodzący z domu. Wstałam z leżaka i chciałam odebrać. Poczułam, jak górna część bikini zsuwa mi się z ciała. Zasłoniłam swoje wdzięki i spojrzałam za siebie. Malik uśmiechał się kpiarsko trzymając sznureczek od zapięcia.
- Zawiąż mi to teraz! – wrzeszczałam
- Poproś!
- Szybko! – wrzeszczałam. Czułam, jak policzki czerwienieją mi ze złości.
- Magiczne słówko!
- No proszę!
- Grzeczniej – droczył się ze mną, Liam leżał spokojnie ze słuchawkami w uszach.
- Zayn, bardzo cię proszę, zapnij mi ten stanik. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ależ proszę, kotku – Jak to powiedział to w mojej głowie zawrzało. O mały włos, a dostał by z kolanka w krocze. Na szczęście byłam tak ciekawa kto dzwonił, że poszłam do domu zobaczyć kto i do kogo dzwoni.
Telefon leżał na komodzie. Jedno nieodebrane połączenie. Telefon Louisa. Miałam ochotę oddzwonić, ale nie będę aż taka chamska.
Wyszłam na taras i krzyknęłam
- Louis! Ktoś do ciebie dzwonił!!
- Idę! – krzyknął przez śmiech. Położyłam telefon na stole w kuchni i poszłam na górę pograć w CS’a. Miałam ochotę na zabicie paru przeciwników. Wbiłam na pierwszego lepszego serwa. Zaczęłam zabawę.
- Head shot! – głos w komputerze mnie drażnił, ale dzisiaj właściwie wszystko mnie drażniło.
Grałam ponad półtorej godziny. Zegarek wskazywał 14:51. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Chłopaki zjadali pizze. Usiadłam koło Louisa i zabrałam jeden kawałek.
- Ten był mój! – krzyknął Niall. Odłożyłam kawałek i wzięłam inny. – Ten też! I tamten! I dwa pozostałe!
- Niall, ja też jestem głodna! – powiedziałam zawiedziona.
- No to weź sobie jeden! Ale tylko jeden!
Wzięłam i jadłam powoli. Patrzyłam tempo w telewizor i myślałam o niebieskich migdałach. Strasznie bolała mnie głowa.  Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś, co uśmierzy dokuczliwy ból.
- Czego szukasz? – do pomieszczenia wszedł Liam.
- Coś na ból głowy, jeśli można tatusiu. – powiedziałam uśmiechając się.
Otworzył szafkę i wyjął z niej jakiś pojemniczek z pastylkami. Podał mi je razem ze szklanką pełną wody truskawkowej. Łyknęłam tabletkę i wypiłam zawartość szklanki jednym haustem.
- Dzięki
- Proszę, zawsze do usług – uśmiechnął się. Jak się nie wydzierał, to można z nim było w miarę normalnie pogadać. – Przejdziesz się ze mną?
Zaskoczył mnie.
- No dobrze.
Pobiegłam na górę się przebrać. Wygrzebałam z szafy to i ubrałam się. Wzięłam telefon i portfel pieniędzmi. Zeszłam na dół. Liam był już ubrany.
- Idziemy? – zapytał.
- No jasne – uśmiechnęłam się. 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 9. Oni spadali.


Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez otwarte drzwi balkonowe. Uniosłem głowę z poduszki i rozejrzałem się po pokoju. Czyli to nie był sen. Ona naprawdę w nocy płakała, a ja zostałem z nią i utuliłem do snu jak małą dziewczynkę . Tylko… gdzie ona teraz do jasnej cholery jest? Miejsce obok mnie było puste. Materac był zimny, więc już długo jej nie ma. Nerwowo rozejrzałem się po pokoju. Nie było jej. Wstałem z materaca zrzucając kołdrę na podłogę.
Wyszedłem na balkon. Siedziała tam. Skulona pod ścianą, kolanami dotykała brody i patrzyłam się w panoramę rozciągniętą przed nią. Wyglądała tak... niewinnie, bezbronnie i... uroczo. Stary o czym ty myślisz?! Masz dziewczynę.
- Hej – zacząłem niepewnie. Spojrzała na mnie oczyma pozbawionymi blasku. Wyglądałam na zmęczoną. Zmęczoną życiem.
- Krzyczeli – jej głos był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Wyglądała okropnie. Tak bardzo chciałem ją pocieszyć, ale jak? – Samolot spadał, oni wszyscy wiedzieli, że zginą. Ci posrani piloci się poddali, nie walczyli o życie moich rodziców.
- Bella posłuchaj…
- Ja nie mogłam nic zrobić! Wołali mnie! – łzy ciekły po jej rumianych policzkach zostawiając ślady. Usiadłem koło niej i przytuliłem Bella mocno. Nie potrzebowała słów, one nie przyniosły by jej ukojenia. Potrzebowała czuć, że nie jest sama.
Długo nie mogła się uspokoić. Dziwiło mnie, że jeszcze nie sięgnęła po papierosa. Pewnie wypaliła wszystkie i nie wie, gdzie pójść, żeby jej je sprzedali.
- Liam, kupisz mi fajki? – o mało nie udławiłem się własną śliną. Nadal płakała, ale zaczynała myśleć o używkach.
- Nigdy w życiu, zapomnij. Koniec z paleniem – powiedziałem stanowczo.
- Nie zabronisz mi – odparła spokojnie ocierając łzy.
- Nie, ale wszystko powiem Louisowi. Jesteś niepełnoletnia…
- Ale nie jestem już dzieckiem i mogę decydować o sobie! – warknęła odsuwając się ode mnie.
Wstała i weszła do pokoju. Ja siedziałem nadal delektując się przyjemnymi promieniami słońca.

***Harry***

Wstałem z łóżka prawą nogą i wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do łazienki. Pech chciał, że Zayn był szybszy.
- Zayn wyłaź stamtąd! – wrzeszczałem tłukąc pięściami w drzwi.
- Kochaniutki, jeszcze chwilę! Jeden kosmyk nie chce się ułożyć!
Wściekły zszedłem piętro niżej i wszedłem do drugiej łazienki. Ubrałem spodnie i koszulkę. Właśnie czesałem włosy, gdy drzwi od łazienki otworzyły się na oścież. Zaskoczony obróciłem się przodem do nich. Bella z dużą prędkością weszła w mnie. Dla zachowania równowagi zarzuciła mi ręce naszyję, pociągając przy tym delikatnie za włosy. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Przepraszam – bąknęła zawstydzona. Uśmiechnąłem się tylko na widok jej rumianych policzków.
- Nie ma sprawy – wyrwała się z mojego uścisku i wyszła z łazienki zostawiając swoje rzeczy porozrzucane na podłodze.
Szybko pozbierałem się do kupy i szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Krzyknąłem tylko, że łazienka wolna i zszedłem na dół. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu wystawiając nogi na stół.
- Harry zabierz te nogi ze stołu! – warknął Niall.
- No dobra! – powiedziałem markotnie.
- Co robimy? – zapytał.
- Wydawało mi się, że siedzimy. Wiesz, mogę się mylić – powiedziałem uszczypliwie. Horan popatrzył na mnie z pod byka.
Wziąłem jakiś magazyn leżący na stoliku. Otworzyłem go na przypadkowej stronie. Ze zdziwieniem patrzyłem na dziwnie poukładane litery. Z dziwną miną przyglądałem się literce „o” z kreseczką u góry. Polski jest dziwnym językiem. Jedyne do z niego zrozumiałem to… Rihanna! No to by było na tyle. Przeglądałem kolorowe zdjęcia. Nic nie rozumiałem z treści, ale pooglądać nie zaszkodzi. Nawet nie zauważyłem, że Bella usiadła koło mnie.
- Po co to oglądasz? Przecież i tak nic nie rozumiesz – wyrwała mnie z czytania. Nie, to złe słowo. Wyrwała mnie z oglądania obrazków.
- Jak się czyta tą literę – wskazałem na śmieszne „ó”
- To jest „ó” – powiedziała uśmiechając się szeroko, jej oczy jednak były smutne.
- Śmieszny jest ten język, pełno nieznanych mi literek – zaśmiałem się – nauczyłabyś mnie Polskiego?
- Ale on jest całkowicie nie przydatny – powiedziała zaskoczona.
- No i co! Ale ja chcę i koniec!
- Jesteś jak dziecko – zaśmiała się, a jej oczy się rozpromieniły. Wyglądała tak słodko. Lekko rozczochrane słomiane włosy, błękitne oczy. Cudowna dziewczyna.
- Idę się przebrać – powiedziała, wstała i po prostu wyszła.
 Niall siedział w ciszy i patrzył na wyłączony telewizor. Wyglądał na niewyspanego. Jego powieki opadały i unosiły się lekko. Patrzyłem, jak zmaga się z własnym pragnieniem snów. Ostateczną bitwę przegrał. Zasnął pochrapując cicho. Wyszedłem z salonu i skierowałem się do swojego lokum.

*** Bella  ***

Słońce świeciło za oknem i zapraszało do wyjścia na zewnątrz. Postanowiłam nie ignorować jego zachęty. Weszłam do pokoju i ubrałam mój strój kąpielowy w gwiazdki. Wyciągnęłam ręcznik i postanowiłam zrobić użytek z basenu chłopaków. Owinięta ręcznikiem ze Skalmar'em i wyszłam na podwórko. Około dużego basenu ustawione było pięć leżaków. Podeszłam do jednego z nich i rzuciłam na niego żółty ręcznik plażowy. Usiadłam wygodnie i ubrałam okulary przeciwsłoneczne. Za te Ray Bany zapłaciłam kupę kasy, ale nie żałuję. Były wygodne i dobrze chroniły oczy przed wścibskimi promieniami słońca.
Wygrzewałam się zapominając o wszelakich zmartwieniach.
- Można się dołączyć – Zayn usiadł na leżaku tuż obok. W samych kąpielówkach położył się na leżaku.  Ręce skrzyżował za głową. Mimowolnie przyglądałam się jego umięśnionym ramionom, klacie, wyrzeźbionemu brzuchowi. Imponujący widok. Wyglądał tak męsko. Kuźwa, o czym ja myślę?! – brudny gdzieś jestem?
- Nie, nie! Sorry! – powiedziałam zażenowana, że przyłapał mnie na tym jak się na niego patrzyłam. Obróciłam się na brzuch wystawiając plecy na działanie promieni słonecznych.
- Nasmarować ci je olejkiem? – zapytał niepewnie.
- Jeśli możesz – odparłam uśmiechnięta. Wylał mi na plecy nieco olejku i zaczął go wcierać kolistymi ruchami. Najpierw ramiona, następnie kark. Z każdą chwilą czułam, jak przyjemne ciepło rozchodzi się w moim wnętrzu. Jego silne dłonie gładziły skórę wzdłuż kręgosłupa. Delikatnie dociskał dłonie do łopatek. Zjeżdżał coraz niżej pokrywając moje ciało tłustym olejkiem o zapachu Świerzych pomarańczy i brzoskwiń. Westchnęłam głośno.
- Już – powiedział zadowolony z siebie.
- Dziękuję, jesteś dobry w masażu – wyszczerzyłam się.
- Wiesz praktyka czyni mistrza. – odsłonił śnieżno białe zęby uśmiechając się uroczo. – Może przejdziemy się gdzieś?...

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 8.Zostaniesz ze mną?

***Louis***


Bella nie chciała mi nic powiedzieć. Zdradziła mi tylko tyle, że Niall jest świetny. Czyli, że oni razem, ten tego, no…?! Jeśli tak, to urwę Horanowi jaja! Łaziłem za nią i starałem się wyciągnąć od niej jakieś informacje. Niestety na próżno.
Weszła do swojego pokoju i usiadła do biurka. Wyjęła z teczki kartkę i zaczęła coś rysować.
- Bello co cię łączy z Niallem? – zapytałem kładąc się na łóżku. Położyłem głowę na poduszce i poczułem nocny zapach męskich perfum. Dokładniej Harrego. – I co, do jasnej cholery, robiłaś ze Stylesem w łóżku?!
- Jejuu, ale ty jesteś zboczony! Ty tylko o jednym! Skoro chcesz wiedzieć, to Harry potrafi zadowolić kobietę, a Niall – westchnęła – jest taki delikatny!
- Spałaś z nimi?! – krzyknąłem podnosząc się z miękkiej pościeli. Wybiegłem z pokoju z zamiarem urwania Harremu i Niallowi jaj.
Obaj siedzieli w salonie, Zayn spał na kanapie mamrocząc coś o cyckach.
- Zabiję was obu! Jak matkę kocham, zginiecie marnie! – warknąłem podchodząc do Hazzy.
- Ale o co chodzi?! – wrzasnął wstając i uciekając, jak najdalej ode mnie.
- Nie udawaj głupa!
- Ja na serio nie wiem o co ci chodzi! – z przerażoną miną cofał się w stronę schodów.
- Takk?! A co robiłeś u Belli w pokoju?!
- Leżałem na łóżku i przeglądałem jej SMS-y! Jeśli chodzi ci o ten, tego, to nic takiego nie było! – Czyli kłamała, a to podła kuzyneczka. Żebym dał jej spokój, nagadała na chłopaków. Z Niallem pewnie też kłamała.
- No chodź do mnie mała! – mruknął przez sen Zayn.
Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni po sobie. Podeszliśmy do niego bliżej i słuchaliśmy co mówi.
- Pokarz co tam masz. Och Bells, jesteś taka…
- Zayn! – wrzasnął Harry, a zdezorientowany mulat spadł na podłogę. Super! Mam czterech facetów, fantazjujących o mojej kuzynce. – Jak ty się wyrażasz o mojej Belli?!
- Twojej?! – wrzasnął zaspany masując obolały pośladek. – Ona nie jest jeszcze twoja!
- Dobrze to ująłeś, JESZCZE! – powiedział zadowolony Harry.
- Jak dzieci! – do pokoju wszedł Liam. Jemu to chyba nie zależy na uwadze dziewczyny. I dobrze, o jednego mniej! Chociaż wolałbym, żeby to on się nią interesował, a Zayn albo Harry byli obojętni co do niej.


*** Bella ***


No dobra! Skłamałam! Ale on nie dałby mi spokoju i musiałbym powiedzieć mu o prochach, i o tym że Niall je znalazł! Miałam chociaż spokój. W spokoju rysowałam twarz dziewczyny. Miała mieć w miejscu ust kości i zęby. Take miałam „widzi misie” i tak rysowałam.
- Mogę? – przez uchylone drzwi wystawałam głowa blondyna.
- Wchodź – odpowiedziałam obojętnie nie przestając rysować.
- Powiedziałaś Louisowi, że spałaś ze mną i Harrym – powiedział opierając podbródek na czubku mojej głowy.
- On tak myślał, a ja…
- A ty go w tym przekonaniu utwierdziłaś. – nastała chwila ciszy – To ty narysowałaś?!
Wyrwał mi kartkę i zaczął dokładnie oglądać szkic. Nie protestowałam, wyszedł nieźle, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Ja pokarzę chłopakom! – krzyknął uśmiechnięty Horan i pobiegł w stronę schodów.
- Nie! – krzyknęłam za nim – Niall wracaj!
Zbiegłam schodami na dół. W salonie siedział tylko Liam, który obrzucił mnie wrogim spojrzeniem. Jej! Czyli my nadal się nie tolerujemy?! Dobra, mi to nawet na rękę!
W kuchni wszyscy zebrali się wokół Zayna siedzącego na białym krześle. Przed nim leżał rysunek. Gdy weszłam wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
- Masz talent dziewczyno, powinnaś go rozwijać! – powiedział Harry.
- Wcale, że nie. Rysuję, bo lubię. To nie ma nic wspólnego z talentem. – zarumieniłam się.
- Zgadzam się z Harrym. Umiesz coś jeszcze, o czym nie wiemy? – zapytał Zayn.
- Nie! – powiedziałam szybko. Nie chciałam mówić im o tym, że tańczę. Nie muszą wiedzieć. Jeszcze Louis by mnie wysłał na jakieś lekcje. Niestety moje kłamstwo wyszło najaw. A przez kogo?! Oczywiście przez Liama!
- Możesz nie kłamać?! – spytał z wyrzutem. Wszyscy spojrzeli na mnie smutnym wzrokiem, a zwłaszcza Niall i Louis.
- No dobra. – powiedziałam. - Lubię jeszcze tańczyć i śpiewać. – Mruknęłam tak cicho, że nikt tego nie usłyszał. Kazali mi powtórzyć. Tak też zrobiłam. Powtórzyłam niewiele głośniej i wyraźniej. Tym razem usłyszał to Niall. Uśmiechnął się szeroko. Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem, który mówił "Co?! Powtórz proszę."
- Lubi jeszcze tańczyć i śpiewać. – ostatni wyraz szczególnie zaakcentował. Wszyscy spojrzeli na mnie z wielkimi bananami na twarzy.
Usiadłam na przeciwko Harrego.
- Głodny jestem! – jęknął Niall.
- Dzisiaj obiadu nie będzie! – wrzasną uśmiechnięty Louis.
- Co?! – blondynowi oczy się zaszkliły.
- Taki żarcik ! Zamawiamy pizze! – wybiegli z kuchni. Zostałam z Zaynem sam na sam.
Nastała cisza. Krępująca i długa.
- Wybacz, że na ciebie tak naskoczyłem. Tak wyszło. Byłem wściekły za twoje zachowanie – zaczął niepewnie palcem wskazującym marząc po konturze twarzy kobiety z obrazka.
- Nie, to ja przepraszam. Głupio się zachowałam, od początku. Jestem dla was wredna, ale nie potrafię inaczej – powiedziałam uśmiechając się do niego blado. Odwzajemnił uśmiech.
- Jak zadzwonił telefon i Louis się dowiedział o tej katastrofie – powiedział spoglądając na mnie – to nie wiedział co zrobić. Jest twoją jedyną rodziną, która może się tobą zaopiekować. Martwił się o ciebie i twoją przyszłość. Chciał rzucić karierę i lecieć do ciebie, do Polski. Ledwo co udało się nam go namówić, żeby sprowadzić ciebie do nas. Uważał, że odciągnięcie cię od znajomych, szkoły i znanych ci miejsc pogorszy sprawę. I miał rację. Z opisu wynikał, że jesteś wesoła, grzeczna i nieuciążliwa. Ale ciągle się z nami kłócisz, bo nas nie znasz. Nie ufasz nam. Boli mnie tylko jedna rzecz… - zrobił pałze i wziął głęboki oddech – Nawet nie chcesz nam dać szansy, żebyśmy się poznali.
Chciał wyjść, ale odezwałam się łamiącym się głosem.
- Ja nigdy nie miałam rodziny – zatrzymał się i spojrzał na mnie przez ramię – rodzice zawsze zaganiani, nie mieli dla mnie czasu. Cały czas radziłam sobie sama. Miałam tylko przyjaciół, z którymi spędzałam czas. Teraz kiedy ich nie ma… ja nie… - po policzkach pociekły mi łzy. Bolesne wspomnienia wracały. Katastrofa, przeprowadzka. Zayn podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Nic nie mówił. Wiedział, że nie chcę litości. Potrzebowałam czuć, że nie jestem sama. Łkałam wtulona w jego ramię. Teraz potrzebna mi była dawka koki, ale Niall wszystko wypieprzył. Nawet fajek nie mam.
- Już dobrze – mulat pogładził mnie po głowie – Chodź! Idziemy obejrzeć film – powiedział radośnie łapiąc mnie za przedramię. Weszliśmy do salonu. Liam wściekłym wzrokiem spojrzał na mnie, ale zaraz złagodniał. Musiałam wyglądać strasznie. Usiadłam koło Nialla. On objął mnie ramieniem nic nie mówiąc.
Horror, znowu! Tym razem film „Trzydzieści dni mroku”. Wampiry. Ale nie takie zakochane wampirzątka, całujące się po kątach i walczące z innymi wampirządkami. Krwawe sceny. Królowa kąpiąca się z metalowej misce z krwią. Nawet, nawet film. Uśmiechnęłam się lekko.
Dzwonek do drzwi. Niall wstał gwałtownie, zostawiając mnie samą.
- Pizza! – wrzeszczał biegnąc do drzwi. Po mojej prawej siedział Liam.
- Mogę się oprzeć – zapytałam nie patrząc na niego.
- Eee… noo… czemu by nie – odparł zakłopotany. Oparłam się o jego ramię i dalej oglądałam film. Liam nie ruszał się, jakby się bał, że sieknę go prądem, gdy to zrobi. Ludzie! Uwierzcie! Ja nie jestem „baba jagą”!
Horan wrócił do salonu z trzema wielkimi pizzami. Postawił dwie z nich na stole, a jedną zagarnął dla siebie. Ja nie byłam głodna. Harry kłócił się z Zaynem o to czyj będzie największy kawałek. Szybko rozwiązałam spór.
- Niall, patrz jaki wielki kawał pizzy!
- Moje! – krzyknął i zabrał trójkątny kawałek, a Malik i Stylese patrzyli na mnie zdziwieni.
- Rozwiązałam spór! – powiedziałam radośnie.
- Jesteś w tym świetna – powiedział Horan przełknąwszy kęs ciasta z sosem pomidorowym i dodatkami.
Film się skończył. Wstałam i bez słowa poszłam na górę. Miałam ochotę na spacer. Przebrałam się więc, zabrałam telefon z półki i zeszłam na dół.
- Idę się przejść! – krzyknęłam do chłopaków.
Szłam powoli zatłoczonymi uliczkami. Ze słuchawek płynęła uspokajająca muzyka. Czasem warto jest pobyć samemu i przemyśleć parę spraw. Szłam w nieznanym mi kierunku, patrząc na nazwy ulic. Londyn, piękne miasto, ale czuję się tu obco.
Doszłam do Big Bena. Piękna, strzelista budowla. Niby nic, zegar na wieży, ale jednak kawał historii i sztuki. Pożałowałam, że nie wzięłam portfela. Mogłabym pójść na London Eye. No trudno następnym razem. I tak mam lęk wysokości, więc nie pooglądałabym Londynu z góry.
Robiło się późno. Szarość zaczęła ogarniać coraz bardziej spokojne ulice. Ruszyłam w drogę do domu, a moim towarzyszem był wiatr i muzyka.


***Liam***

Zaskoczyłam mnie, gdy zapytała mnie czy może się oprzeć o moje ramię. Nie darzyliśmy się sympatią, ale coś się stało. Miała całe oczy czerwone od płaczu. Policzki rumiane i usta spuchnięte. Wyglądała mizernie, tak biednie.
Z Dan mi się nie układa, jest coraz gorzej. Naskakujemy na siebie i kłócimy się o byle co. Wszystko się psuje. Ale nic na to nie poradzę.
Przeleżałem  resztę dnia w łóżku użalając się nad sobą. Do chłopaków zszedłem dopiero wieczorem. Usiadłem z nimi przed telewizorem.
Do domu weszła Bella. Miała twarz zarumienioną od dującego wiatru, włosy rozczochrane, ale była jakby uśmiechnięta.
- Hej– powiedziała krótko.
- Cześć, oglądasz z nami? – zapytał z nadzieją Harry.
- Nie, pójdę się położyć, ale dzięki za propozycje Harry. Dobranoc! – pobiegła na górę.


***


Spać położyłem się późno, nawet bardzo. Coś koło godziny drugiej nad ranem. Może trochę po. Wierciłem się strasznie nie mogą znaleźć dogodnej pozycji, by odpłynąć w krainę snów. Nuciłem sobie jakieś bzdury pod nosem. Z każdą chwilą moje powieki stawały się coraz cięższe.
- Mamooo! – usłyszałem płaczliwy krzyk w pokoju obok.
Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju Izy. Leżała na łóżku wierzgając i mamrocząc coś pod nosem. Podszedłem do niej i usiadłem na skraju posłania.
- Bella?
- Mamo, nie! Samolot! – płakała przez sen.
- Bella?! – powiedziałem głośno. Niemal krzycząc.
Obudziła się wstała gwałtownie, rzucając mi się na szyję. Wtuliła się we mnie. Płakała. Była mokra od potu, a jej skóra kleiła się do mojej.
- Bella, to tylko koszmar, już dobrze. – szepnąłem jej do ucha.
- Oni spadali, a ja nie mogła im pomóc. Mama płakała, ona wiedziała, że już więcej mnie nie zobaczy. Dlaczego akurat oni?! – wtuliła twarz w moją szyję. Gorące łzy stykały się z moją skórą.
- Idź spać, to był tylko koszmar.
- Zostaniesz ze mną? Proszę, ja nie chcę zasypiać sama – spojrzała na mnie oczyma zaczerwienionymi od słonych łez. Nie mogłem jej tak po prostu zostawić. Położyła się kładąc głowę na białej poduszce. Wślizgnąłem się pod kołdrę i przytuliłem ją do siebie. Mogło to dwuznacznie wyglądać, ale trudno. Nie mogłem zostawić ją samej sobie. Jej obecność dobrze na mnie podziała. Zasnąłem w mgnieniu oka. 

Rozdział 7. Jesteś piękna, inteligentna i rezolutna!

Rano nie mogłam podnieść głowy z poduszki. Okropny ból rozdzierający skronie przypominał o wczorajszym wieczorze. Kurde, nic nie pamiętam. Zwlokłam się z łóżka i szurając nogami wlazłam do łazienki. Długa kąpiel nieco ukoiła mój umysł. Wyszłam z wanny i ubrałam się. Włosy spięłam w niesfornego koka. Zatuszowałam sine wory pod oczami. Wyszłam z łazienki. Pech chciał, że wpadłam na Liama.
- I co? Trzeźwa? – burknął.
- Taa.
- A może małe wyjaśnienia? Albo chociaż przepraszam? – powiedział kręcąc głową.
- Niby za co mam przepraszać? – podrapałam się po głowie, a długa grzywka opadła mi na oczy.
- Ooo! Tak się schlałaś, że nic nie pamiętasz? – zapytał sarkastycznie.
- Daruj sobie! – warknęłam i zeszłam na dół.
W kuchni siedział Zayn. Popatrzył na mnie i spuścił wzrok wbijając go w ziemię. Nie rozumiałam co się dzieje. Co ja wczoraj robiłam?!
- Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego dnia? – zapytał mnie.
- Eee… nie! Czyli wszystko jest poszło po mojej myśli! – powiedziałam wyciągając jogurt pitny z lodówki.
- Taki był twój plan?! – wrzasnął – Całować się z Harrym w klubie, tańczyć z Niall'em i ciągnąć mnie do łóżka?!
- Co?! – nie wiedziałam czy on mówi poważnie, czy tylko sobie żartuje, żeby mnie wkurzyć. Minę miał poważną, ale skoro umie śpiewać, to może też ma talent aktorski.
- Jajco! Traktujesz nas podle, a jak się schlejesz okazujesz czułości! – mówił z wyrzutem. Nie chciałam go więcej słuchać. Wyszłam szybko z kuchni i pobiegłam schodami na górę. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wszystko jest nie tak! Ja chcę wrócić! Do domu, do Polski! Wzięłam paczkę fajek i wyszłam na balkon. Odpaliłam jednego z nich i zaciągnęłam się dymem, delektując się jego mocnym, miętowym smakiem. Zayn mnie zdenerwował, ale miał prawo, żeby na mnie wrzeszczeć. Już nieraz Monia opowiadała mi, co robiłam po pijaku. Raz podobno próbowałam wleźć na kasztanowca stojącego koło domu Kubsona. Szło mi tak dobrze, że wlazłam do połowy iglaka i Dziadzia leciał po drabinę, żeby mnie stamtąd zdjąć.
Trudno, i tak ich nie lubię, więc co się będę przejmować?! Zmartwił mnie tylko ten pocałunek z Hazzą. Nie wyglądało to dobrze. Jak ja się wytłumaczę ze swojego zachowania?
Skończył mi się papieros, a ja czułam niedosyt. Odpaliłam kolejnego.
Wypaliłam całą paczkę i nadal miałam niedosyt. Głowa mnie okropnie bolała, a nie miałam nic na kaca. Postanowiłam się położyć. Włożyłam słuchawki do uszu i usnęłam.


***


Obudziłam się w okropnym humorze. Głowa nadal bolała. Niechętnie rozchyliłam ociężałe powieki. Na moim łóżku siedziała postać. Tak jasne włosy w tym domu miał tylko Niall. Uniosłam się na łokciach i zaspanymi oczyma spojrzałam na niego. Miał dziwaczną minę, sama nie wiem co ona wyrażała.
- Cześć Niall – jęknęłam.
- Co to jest?! – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Pokazał mi przeźroczysty woreczek z koką. Popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Grzebałeś w moich rzeczach?! – wstałam gwałtownie i złapałam się za plecy czując przenikliwy ból.
- Coś ci jest? – zapytał zatroskany.
- Nie! Oddaj! – powiedziałam starając się wyrwać mu woreczek z ręki. Byłam od niego wyższa, ale nadal słabsza. Łzy napływały mi do oczu.
- Po co ci to? – zapytał wkurzony. Nie rozumiem o co się tak wściekał! To moja sprawa, co ja go obchodzę?! Jego błękitne oczy przepełnione były wstrętem i troską. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Proszę oddaj, ja bez tego nie przeżyję! – łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Bells, daj spokój! Po co ci to?! – zapytał przytulając mnie.
- J-ja nie d-dam rady… bez… tego żyć – szlochałam mu do ucha wtulając się w jego ciało. – tego wszystkiego jest już za dużo. Strata rodziców! Przeprowadzka, utrata przyjaciół. Ja nie daje rady!
- Spokojnie! – uciszał mnie Niall, delikatnie gładząc moje włosy – Masz Louisa i nas!
- Niall, ale tylko ty mnie lubisz! Reszta zachowuje się w stosunku do mnie chamsko. Nie chcę się z nimi przyjaźnić, ja nawet nie chcę ich znać! Jedyne czego pragnę, to wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim. Ale nie mogę.
- Spędziłaś z nami tylko dwa dni! Nawet nie całe. Proszę, ja cię lubię, nawet bardziej niż lubię! Jesteś moją przyjaciółką. Bello po co ci te wszystkie narkotyki. Nie jesteś ćpunem!
- Już za późno, ja już nim jestem i to od dawna. Nikt tego nie zmieni, nawet ty. Oddaj mi to, proszę! – błagałam go, ale on był nie ugięty.
- Dość! – wrzasnął i pobiegł w stronę łazienki. Oczywiście próbowałam go zatrzymać, ale moje prośby i błagania na nic się nie zdały. Podszedł do umywalki i otworzył woreczek. Chciałam mu przeszkodzić, ale nie potrafiłam, bo nie wiedziałam w jaki sposób. Wysypał całą jego zawartość do odpływu i odkręcił kurek. Strumień zimnej wody spłukał resztki narkotyku.
- Dlaczego? Gdybyś był moim przyjacielem nie zrobiłbyś tego! – wrzeszczałam.
- Nie! Ja jestem twoim przyjacielem i nie będę patrzeć, jak się trujesz!
Już nie byłam wściekła, byłam bezradna.
- Nie płacz, nie warto. Poradzisz sobie bez tego. Ja ci pomogę, nic nie powiem Louisowi, ale obiecaj, że więcej nie tkniesz tego świństwa. – przytulił mnie mocno. Przy nim czułam się bezpieczna. Był, ja starszy brat. Właśnie on był mi potrzebny.


***Niall***


Miałem wejść i wziąć słuchawki z szafki. Tylko tyle! To co znalazłem w szafce nocnej przeraziło mnie i jednocześnie zaniepokoiło. Popatrzyłem jak Bella śpi. Ona to bierze? Skąd w ogóle ona to ma?!
Zaczęła się budzić. Zaspanymi oczyma spojrzała na mnie. Nie mogłem, czułem do niej wstręt. Może nie wyglądała, jak ćpun, ale nim była. Po krótkiej wymianie zdań nie wytrzymałem. Pobiegłem do łazienki i pozbyłem się tego świństwa. Bella wpadła w histerie, nie wiedziałem, jak ją uspokoić. Dobrze, że byliśmy sami, bo zaraz zbiegła by się reszta i musiałbym im wszystko tłumaczyć. Przytuliłem ją mocno.  Chciałem, żeby obiecała mi, że nie będzie już ćpać.
- Obiecuję! – zaszlochała. Rozumiałem ją… po części. Branie było dla niej jak lek na uspokojenie. Pierwszy raz wyglądała, jak bezbronna siedemnastolatka, a nie, jak dwudziestolatka gotowa nawrzeszczeć na każdego, kto nadepnie jej na odcisk. – Niall nie zostawiaj mnie! Teraz mam tylko ciebie. Proszę.
- Nie zostawię cię, chodź do pokoju – poszliśmy do mojej sypialnie. Isabella położyła się na łóżku.
- Ja nie dam rady. Chciałabym umrzeć, zdechnąć, jak bezpański kundel! – warknęła cicho, chyba myślała, że tego nie usłyszę.
- Nawet tak nie mów! Jesteś piękna, inteligentna i rezolutna! – położyłem się koło niej. Przytuliłem Bellę mocno. Oboje zasnęliśmy.


***Harry***


Wróciliśmy do domu z zakupów. Kupiłem Niallowi trzydzieści paczek żelków i wielki worek cukierków. Ja nie wiem gdzie on to mieści! Wziąłem torby z zakupami Nialla i ruszyłem w stronę jego pokoju. Otworzyłem drzwi i… o ja pierdole! Uprzedził mnie! Horan leżał na łóżku z Bellą. Oboje spali wtuleni w swoje ciała. Pięknie! Horan poderwał dziewczynę szybciej niż Styles! Zayn i Liam też się wkurzą, oni też mieli na nią chrapkę. No może Liam się do tego nie przyznawał, ale było to po nim widać! Położyłem siatki na ziemi i wskoczyłem na łóżko!
- Wstawać! Wstawać śpiochy! – wrzeszczałem tak głośno, że Niall przestraszony spadł z łóżka. Isabella nie wiedziała co się dzieje.
- Harry! Przestań! – krzyczała. Skoczyłem i położyłem się koło niej, przyciągając Izę* bliżej siebie. Oparła wyciągnięte ręce o mój tors, żeby zachować dystans. – Nie pozwalaj sobie!
Do pokoju wpadł Louis.
- Hazza, nie dotykaj jej! – wrzasnął grożąc mi ogórkiem.
- Ej, Niall może ją dotykać?! – zapytałem z wyrzutem.
- Niall, może! – Bella wyrwała się z moich rąk i wstała z łóżka. – Przyjaciele zawsze mogą!
- Czy ktoś powie mi wreszcie o co chodzi?! – pytał wciąż podniesionym głosem Louis.
Bella wyszła z pokoju, jakby nigdy nic, a Louis poleciał za nią. Zostałem sam na sam z Horanem.
- Wiedziałeś, że mi się podoba! – powiedziałem.
- No to do niej startuj! Bronię ci?! – powiedział kładąc się powrotem na łóżku.
- Widzę, że wam się dobrze układa. Nie spodziewałbym się tego po tobie – Pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Daj spokój, ty się nie przytulasz ze swoją przyjaciółką. Styles, wiem, że ci się podoba i nie oddasz jej bez walki, ale walcz raczej z Zaynem i Liamem, a nie ze mną! – zaśmiał się. Wyszedłem z jego pokoju trzaskając drzwiami.
- Dzięki za żelki! – wrzasnął za mną. Może ma racje? Muszę o nią walczyć. Im szybciej tym lepiej.
Izę*- Zdrobnienie do imienia Isabella, jeśli ktoś nie pamięta.


poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 6. Obiecujesz? Obiecuję.

Postanowiłam, że pójdę na imprezę. Nie mam zamiaru siedzieć z nimi i udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. Jednak iść na imprezę o godzinie 15:00 to chyba kiepski pomysł. Wyjęłam telefon z kieszeni i wysłałam SMS-a do Louisa.
„Masz może kartki papieru i ołówek?” Szybko dostałam odpowiedź.
„Pewnie, zaraz ci je dostarczę”
Siedziałam na łóżku patrząc na zdjęcia moje i Maćka, zrobione w przeddzień wyjazdu. Przyjaciele zrobili nam taką "ala" sesję zdjęciową





Jakoś ciężko zrobiło mi się na duszy, gdy myślałam o tym, że teraz może siedzieć z jakąś lafiryndą w parku i wpychać sobie języki do gardła.
Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Do środka wszedł Harry z teczką w ręku i małym piórnikiem.
- Zgłosiłem się na ochotnika, żeby ci to przynieść. Zayn bał się, że go zabijesz.
- Jaki on męski. – burknęłam sarkastycznie
- Liam powiedział, że się nie lubicie i nie chce się znowu kłócić. A tak w ogóle o co się kłóciliście?- zapytał wręczając mi przybory.
- Nie ważne. Dzięki za kartki.
- Nie dziękuj mi, tylko Zayn'owi. To on jest, jak na razie, jedyny uzdolniony plastycznie. Ja narysuję najwyżej ludzika z patyków – uśmiechnął się, a w policzkach pojawiły mu się słodkie dołeczki, jak u małego dzidziusia.
Usiadłam do biurka i wyjęłam czystą kartkę. Styles położył się na moim łóżku. Zaczął coś sobie śpiewać pod nosem machając stopami. Raczej nie miał zamiaru mnie opuścić. Niech siedzi!
Zaczęłam rysować zarys postaci. Dwójka nastolatków całujących się. Taką miałam wizję. Wszystko w ołówku.
Po godzinie moje chaotyczne kreski zaczęły układać się w sensowną całość. Jednak nadal czegoś mi
Narysowany rysunek
brakowało. Niby nie najgorsi nastolatkowie, ale byli… pospolici! Jedna kreska tu, trzy kreski tam. Linia falowana. Pokoloruję włosy. Poprawię kontur. Po ponad półtorej godziny i moje „dzieło” było skończone. Zaczęłam szukać telefonu. Chciałam zrobić zdjęcie i wysłać Maćkowi, Dadze, Moni i Kubsonowi. I jeszcze Dziadzi. Zabiłby mnie gdybym mu tego nie wysłała. Bowiem to jemu najbardziej podobały się moje prace. Nigdzie jednak nie mogłam go znaleźć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wielkie było moje zaskoczenie i zdenerwowanie, gdy zobaczyłam Hazzę z moim telefonem w ręku. Obok niego stał włączony komputer.
- Co ty robisz? – zapytałam wstając energicznie.
- Wiesz chciałem przeczytać twoje SMS-y, ale nic z nich nie rozumiałem, więc wziąłem tłumacza. – uśmiechnął się do mnie.
- Co?! – wrzasnęłam
- A kto to jest Maciek? Bardzo ciekawe rzeczy do siebie piszecie. – zaśmiał się. Tego było za wiele. Rzuciłam się na niego. On tylko się śmiał.
- „Tęsknie misiaczku!”, „Chcę poczuć znowu twoje gorące usta!” – cytował wiadomości, które dostałam od Maćka. – A dobrze całujesz? – zapytał przygniatając mnie do materaca. Szarpałam się i wierzgałam nogami, ale był zbyt silny. Usiadł mi na brzuchu i zaczął dalej przeglądać SMS-y.Wkurzył mnie jeszcze bardziej niż Liam!
Tapeta Belli
- Fajną masz tapetę – burknął już mniej radośnie.
- Złaź ze mnie i oddaj mi telefon! – zaczęłam wrzeszczeć.
- A krzycz! Louis poszedł do sklepu, Zayn i Niall siedzą na dole i na pewno się z ciebie śmieją. Tylko Liam może ci przyjść z pomocą! – zamyślił się chwilę – Nie, chociaż nie. Wy się przecież nie lubicie.
Czyli co? Miałam wołać Zayna, albo Nialla, którzy siedzą na dole i się mnie boją? Czemu oni się mnie boją? Aż taka straszna jestem?! Wychodziło na to, że muszę schować dumę do kieszeni i zawołać Liama. Tylko on mógł mi pomóc. Nie! Chociażbym miała tak siedzieć do jutra to nie poproszę go o pomoc! Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i staną w nich Niall.
- O! Niall! Ja cię proszę, zabierz stąd swojego kumpla-psychopatę i zamknij go w klatce! – wrzeszczałam starając się zrzucić natręta.
- Ona lubi takie gry wstępne! – powiedział Hazza.
- To ja może nie będę wam przeszkadzał! – zaśmiał się Nialler.
- Błagam! Nie zostawiaj mnie z nim. Zgniata mi żołądek. Ma strasznie kościstą dupę! – krzyczałam. Na nic.
Horan wyszedł. Super!
- Mam kościstą dupę? Wszystkie moje dziewczyny lubią moje pośladki! – powiedział, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- No złaź!
Drzwi do pokoju znowu się otworzyły. Do pokoju wlazł Zayn.
- Harry pokarz telefon! Ja też chcę popatrzeć! – Harry wstał ze mnie i wybiegł z Zayn'em z sypialni. Oczywiście pobiegłam za nimi. Byli jednak cwani i zamknęli się w jednym z pokoi. Waliłam w te drzwi, ale na marne. Nie otworzyli mi. Zauważyłam, że stanie pod tymi cholernymi drzwiami nie ma sensu. Przypomniałam sobie, że bateria była słaba, więc telefon zaraz się rozładuje. Wróciłam do swojego pokoju. Z szauflady wyjęłam paczkę papierosów. Wzięłam jednego z nich i wyszłam na balkon. Przyjemny, chłodny wiaterek schładzał moją rozgrzaną twarz. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się szarym dymem. Oparta o barierkę patrzyłam na duży ogród z basenem. Oni to mają dobrze. Mają wszystko.
- Liiiaaaśśś! – na korytarzu słyszałam krzyki Harrego. – Jaki masz telefon?!
- I Phone`a – wrzasnął Liam. Zgasiłam szybko papierosa i wybiegłam na korytarz. Liam stał przy schodach w samych spodenkach.
- Pożycz ładowarkę! – krzyknął Malik.
- Nie! – Podbiegłam do Liama. – Nie dawaj im!
- Bo co? – zapytał sarkastycznie. – Nakrzyczysz na mnie?!
- Oni czytają moje prywatne rozmowy. Jesteś inteligentny i uczciwy. Proszę cię, jak przyjaciela – Sama  nie wiem, dlaczego tak powiedziałam.
- Haroldzie! Dawaj ten telefon! Naładujemy go! – krzyknął i ruszył do swojego pokoju. Pobiegam za nim. Złapałam go za ramię.
- Dlaczego mnie tak nie lubisz? – zapytałam.
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie! – burknął.
- Bo nie cierpię, jak ktoś mówi mi, co mi wolno, a co nie. - mruknęłam pod nosem. Myślałam, że nie usłyszał, ale niestety przeliczyłam się.
 Do pokoju wpadł Styles z moim telefonem. Dał go Liamowi. Miałam ochotę po wyrywać kłaki obydwóm! – Masz i nie jęcz mi tak nad uchem, mam większe zmartwienia! – podał mi telefon. Harry spiorunował go wzrokiem.
- Dlaczego?! – wrzasnął.
- Bo on jest bardziej normalniejszy od ciebie! - powiedziałam do Hazzy.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać się na imprezę. Miałam ochotę Napić się do nieprzytomności. Tak dla odreagowania. Przekopywałam szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego.  Znalazłam wreszcie to, czego szukałam. Przebrałam się szybko, uczesałam długie, aż do tyłka, włosy. Byłam gotowa. Była godzina 17:57. Za wcześniej, żeby gdziekolwiek wychodzić. Usiadłam na łóżku i włączyłam LOL'a. Od razu zauważyłam, że Kubson i Daga są Online. Nie gadaliśmy, tylko od razu zaczęliśmy grać. Na początek starcie z Botami. Tak dla rozgrzewki. Wybrałam Kayle, niby nieszkodliwa postać, ale potrafi narobić szumu, jeśli umie się nią grać.
Oczywiście z Botami wygraliśmy. Przyszła pora na walkę z żywym przeciwnikiem. Siedząc przy komputerze minęły mi półtorej godzinki. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na półkę. Ubrałam dżinsową kurtkę i zeszłam na dół.
- A ty dokąd? – drogę do wyjścia zatarasował mi Zayn.
- Wychodzę. – powiedziałam beznamiętnie i spróbowałam przecisnął się koło niego.
- Ciekawe gdzie o takiej porze. - Spytał się podejrzliwie.
- A na imprezę. A co nie można? - odparłam lekko zdenerwowanym tonem.
- W takim stroju?! A Lou wie? – zapytał zdziwiony i zlustrował mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Nie musi wszystkiego wiedzieć! Na przykład nie musi wiedzieć, że w czasie oglądania filmu macałeś mnie po udzie i swoje gałki oczne zamiast na telewizor, to ty na moje cycki wlepiałeś. No wiesz… ja mu mogę chętnie powiedzieć… - ostatnie zdanie powiedziałam jak mała dziewczynka.
- Dobra! Idź! – niechętnie zszedł mi z drogi. Od razu wybiegłam przed dom i ruszyłam chodnikiem do najbliższego nocnego klubu.


***Zayn***


I niby co ja miałem zrobić? Cholerna szantażystka! Jest ładna, nawet bardzo, ale przegięła. Nie mogłem siedzieć bezczynnie. Nie wiadomo co tej małolacie do łba strzeli. Poszedłem do chłopaków, którzy siedzieli w salonie i w błogiej nieświadomości oglądali film.
- Tommo! Twoja kuzyneczka właśnie poszła na dyskotekę. Ubrana w mega wyzywający strój! – powiedziałem stając przed Louisem i zasłaniając mu ekran telewizora.
- Co?! – niemal krzyknął wstając energicznie.
- To co słyszałeś!
- Dlaczego ją wypuściłeś? – warknął Harry.
- A co miałem zrobić?! Przykuć ją do krzesła? Litości, lepiej chodźcie ją znaleźć zanim upije się w trupa.
Wszyscy poszliśmy się przebrać. Byłem ciekaw, jak ją znajdziemy. Liam coś wymyśli. On jest mądry i jak w banku, wie co robić.
Zbiegłem na dół potykając się o własne nogi. Wszyscy byli już gotowi. Harry cieszył się, że idziemy do klubu potańczyć, ale Louis zaczął na niego krzyczeć, że Bells jest nieobliczalna i nigdy z nią nic nie wiadomo. Rozumiem o co mu chodzi. Widać to po niej.
Wsiedliśmy do samochodu Liama i ruszyliśmy.


***


Trzy godziny jeździliśmy od jednego klubu do drugiego. Niestety. Przepadła jak kamień w wodę. Traciliśmy już nadzieję, że się znajdzie. Harry narzekał, że chce mu się pić. Nie! On twierdzi, że chce się nachlać. Zrezygnowani odwieźliśmy Louisa do domu i pojechaliśmy odreagować. Liam zawiózł nas prosto do nowo otwartego klubu. Nawet niezły. Gdy weszliśmy na salę moje uszy zaatakowała głośna muzyka. Parę zarąbistych lasek wywijało na parkiecie. Kręciły powabnie biodrami kuszą chłopaków stojących przy barze. Jedna z nich przykuła moją uwagę. Wysoka blondynka w szpilkach tańcząca z jakimś pakerem.
- Ja pierdole! – zakląłem
- Co? – zapytał wrzeszcząc mi do ucha Harry.
- Znalazłem Isabellę! – palcem wskazałem dziewczynę wypinającą tyłek w stroną nieznanego nam gościa. Hazza dostał wytrzeszczu, a Liam zaniemówił. Chyba tylko ja miałem trzeźwe myśli. Wszedłem na parkiet i podszedłem do bawiącej się złośnicy.
- Odbijamy! – krzyknąłem zaskoczonemu chłopakowi prosto w twarz. Nie zareagował.
Teraz to dla mnie wywijała biodrami. Jej zalotny uśmiech powodował u mnie dreszcze. Była bardzo pijana. To widać.
- Postawisz mi drinka? – zamruczała mi do ucha.
- I tak już jesteś wstawiona! Jedziemy do domu! Lou wyrywa sobie kłaki z głowy.
W odpowiedzi odwróciła się do mnie plecami i przycisnęła swój tyłek do mojego krocza. Boże, co ona ze mną wyprawia?! Tańczyliśmy, a ja nie potrafiłem… nie! Ja nie chciałem tego przerwać! W końcu muzyka się skończyła i Bella jakby nigdy nic, poszła do baru i zamówiła sobie drinka. Poszedłem za nią.
- Idziemy do domu. – Liam złapał Isabellę za rękę.
- Nie tatusiu! Ja chcę zostać! – zaśmiała się. Wstała i pocałowała stojącego obok Liama Hazzę. Nic by nie było w tym dziwnego, tyle że pocałunek był długi i namiętny. Sam Styles nie wiedział co zrobić! Patrzyłem, jak pijana Bella podchodzi do Nialla i wyciąga go na parkiet. Popatrzył zdezorientowany i lekko przestraszony na nas. A my sami nie wiedzieliśmy co robić.
Po godzinie starań udało nam się wyciągnąć dziewczynę z klubu. Zmęczony tańcem Horan zadzwonił do Louisa. Ja w tym czasie prowadziłem pijaną Bellę do samochodu.
- Kochasz mnie?! – zapytała wieszając się na mojej szyi. Patrzyła na mnie tymi błękitnymi oczyma,  a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
- Eee… noo – burknąłem.
- Dobra Bells! Koniec tego! Do samochodu – rozkazał Liam.
- Ja prowadzę! – krzyknęła chwiejnym krokiem podchodząc do drzwi kierowcy. Boże, co ona brała?!
- Siadaj z tyłu! – Harry pociągnął ją za sobą i oboje wsiedli do samochodu. Usiadłem koło nich. Isabella kleiła się do Hazzy. Jemu to za bardzo nie przeszkadzało. Wręcz cieszył się z tego. Bus ruszył.
Pijana Bella włożyła Harr'emu rękę pod koszulkę, a on zamiast zwrócić jej uwagę, uśmiechnął się.
- Ej ty! Młoda! Zwolnij troszeczkę! – upomniał ją Liam.
- Tak wiem, też byś chciał, ale nie wypada rozpraszać kierowcy podczas jazdy. – mruknęła zalotnie. Mimowolnie się zaśmiałem. Była wygadana. Mistrzyni ciętej riposty!
Dojechaliśmy pod nasz dom. Dobrze, bo Belli mało brakowało, a rozebrałaby Stylesa. Szczerze mówiąc, trochę mi to przeszkadzało.
Wyciągnęliśmy dziewczynę z samochodu.
- Ja chcę zatrąbić! – wrzasnęła i zaczęła się wyrywać.
- Jutro! – powiedział Niall.
- Obiecujesz? – zapytała robiąc minę niewiniątka.
- Obiecuję.
Wprowadziliśmy ją do domu. Louis wybiegł z salonu na korytarz. Był czerwony ze złości. Normalnie jak Burak, albo nie jak pomidor.
- Co ci odpierdoliło?! – wrzeszczał.
- Nie nadymaj się tak, bo ci koszula na brzuchu pęknie – powiedziała spokojnie Bella. Louis, aż kipiał ze złości. Dziewczyna objęła mnie mocno – Śpisz dzisiaj ze mną, przystojniaku? – zamruczała. Kurde, nie wiedziałem co odpowiedzieć. Louis wytrzeszczył oczy.
- Ona tak cały czas – powiedział Liam.
- Liam zaprowadź ją do siebie, proszę. – Payne bez słowa zarzucił sobie rękę Belli na szyję i zaczął ją prowadzić w stronę schodów.
- Wiesz, jak ja cię kocham! – powiedziała do Liama, gdy zaczęli wspinać się po schodach – Ale mógłbyś się wykąpać, bo jebie od ciebie piwem! - Liam spojrzał na nią spod byka, a my wybuchliśmy śmiechem. Prawie wszyscy. Louis jeszcze bardziej zdenerwował się. Nagle Niall poszedł po coś do kuchni. Gdy wrócił w ręce trzymał szklankę wody. Podszedł do Louisa i wylał jej zawartość prosto na jego twarz. Ja z Harrym ponownie wybuchliśmy śmiechem, a Loui z mordem w oczach spojrzał na Niallerka, który swoją drogę miał ogromnego banana na twarzy.