sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 11. Zapnij mi ten stanik!

 Wstałam rano i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam laptopa z półki i zaczęłam przeglądać jakieś bzdury. Mój spokój zakłócił głośny krzyk. Drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich rozjuszony Zayn! Włosy miał różowe. Zaśmiałam się głośno.
- Zabiję! – krzyknął i rzucił się na mnie. Zrobiłam szybki unik i uciekłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach uważając, żeby się nie potknąć. Patrzyłam za siebie i z impetem wpadłam na rozjuszonego Harr'ego. Śmiałam się jeszcze głośniej widząc jego oklapłe włosy. Louis stojący w drzwiach salonu również tarzał się po ziemi śmiejąc się głośno.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie z biodra i unosi ponad podłogę. To był Zayn, przewiesił mnie sobie przez ramię. Próbowałam się wyrwać, ale nie za bardzo mi to szło.
- No puszczaj! – wrzeszczałam, gdy wyniósł mnie na zewnątrz.
- Kara ci się należy! – warknął.  Stanął nad basenem.
- Czekaj  Zayn! Bells, gdzie są moje żelki?! – krzyczał Niall.
- W piwnicy – odparłam szczypiąc mulata po plecach. Syknął z bólu, ale nie puścił mnie.
Wziął mały rozbieg i wskoczył do basenu. Chłodna woda dostała się do nosa i oczu. Wynurzyłam głowę z wody i posłałam zdenerwowanemu Malikowi pełne wyrzutu spojrzenie. Jasna koszulka przykleiła się do ciała. Zayn wybałuszył oczy. Przez przemoczony materiał prześwitywały piersi. Nie lubię spać w staniku!
- No i co się tak gapisz?! Cycków nie widziałeś?! – krzyknąłem uderzając otwartą dłonią w taflę przeźroczystej wody.
- No widziałem. Nie raz, nie raz – uśmiechną się kpiarsko – Widziałem większe!
Zagotowało się we mnie. Żałowałam, że farba zmyje się po dwóch dniach. Nagle niesforne krople wody zrosiły moją twarz. Harry wskoczył do basenu. Nie miał już takich prostych włosów. Pod wpływem wody -pofalowały się i skręciły.
Zbulwersowana podpłynęłam do drabinki w drapałam się na trawę okalającą basen. Liam siedzący na tarasie otworzył szerzej oczy.
- Dorośli faceci cycków nie widzieli ! – krzyknęłam patrząc to na chłopaków w basenie, to na zawstydzonego i zmieszanego Liam’a.
Weszłam do domu mijając Liama, który zaczął nerwowo skubać pasek od swoich kąpielówek. Zaśmiałam się widząc, jak się czerwieni.
Poszłam się przebrać w strój kąpielowy. Wybrałam ten z flagą amerykańską. Bardzo go lubię. Maciek pomagał mi go wybierać. Wzięłam ręcznik, olejek do opalania, moje ukochane okularki i wyszłam do chłopaków. Szkoda marnować takiego pięknego dnia.

Wszyscy leżeli na leżakach, przy basenie. Jedyny wolny leżak był między Harrym, a Malikiem. Mało uśmiechało mi się leżenie pomiędzy tymi debilami, ale no trudno!

Rozłożyłam ręcznik na siedzisku. Włożyłam okulary i położyłam się na plecach. Zayn uśmiechnął się pod nosem. Wydawało mi się, że patrzy się na mnie, ale nie mogłam tego stwierdzić jednoznacznie. Miał zbyt ciemne okulary.
Olałam to i pozwalałam, żeby słońce pieściło moją skórę. Wzięłam olejek i natarłam nim brzuch, ramiona dekolt, uda, łydki. Sporo uwagi poświęciłam rękom.
- Cynamon… - westchnął rozmarzony Zayn wciągając powietrze nosem. Zmarszczyłam brwi i powąchałam swoją dłoń.  Miał nosa! Zaiste, cynamon! Położyłam się powrotem i zamknęłam oczy. Odprężałam się słuchając śpiewu ptaków.
- Leci bomba! – krzyknął Louis i wskoczył do basenu podkurczając nogi. Za nim pobiegł Niall. Patrzyłam, jak beztrosko chlapią się w wodzie.
- Zapozujesz mi do zdjęcia? – zapytał Styles robiąc maślane oczęta. I jak tu takiemu odmówić?!
- No dobra!
- Stań tam pod ścianą i przyjmij seksowną pozę! –powiedział przesyłając mi perskie oczko. Westchnęłam głośno i zrobiłam co kazał. Harry cyknął mi fotkę.
- Ej! Czy mi się wydaje, czy cyknąłeś zdjęcie mojemu ciału, a nie mnie?! – krzyknęłam do niego.
- Nie wydaje ci się! – uśmiechną się cwaniacko
- Idiota! – powiedziałam do niego i położyłam się z powrotem na leżaku. Tym razem na brzuchu.
- Liam – powiedziałam biorąc do ręki olejek do opalania. Patrzyłam na zdziwioną minę Malika – Posmarujesz mi plecy? Proszęęę!
Liam bez słowa podszedł to mnie i zaczął nacierać moje plecy. Mulat patrzył na nas z uniesionymi brwiami. Boże, ale on śmiesznie wyglądał, taki naburmuszony! Chciało mi się śmiać, ale ostatkiem się powstrzymałam.
Dłonie Liama gładziły delikatnie skórę. Niestety poszło mu szybko i wrócił na swój leżak. Zayn burczał coś pod nosem, ale nic nie zrozumiałam.
- Co tam jęczysz? – zapytał Liam.
- Jestem lepszym masażystą – warknął do nas, a my zaczęliśmy się śmiać, bo co innego mamy robić. Usłyszałam dzwonek telefonu dochodzący z domu. Wstałam z leżaka i chciałam odebrać. Poczułam, jak górna część bikini zsuwa mi się z ciała. Zasłoniłam swoje wdzięki i spojrzałam za siebie. Malik uśmiechał się kpiarsko trzymając sznureczek od zapięcia.
- Zawiąż mi to teraz! – wrzeszczałam
- Poproś!
- Szybko! – wrzeszczałam. Czułam, jak policzki czerwienieją mi ze złości.
- Magiczne słówko!
- No proszę!
- Grzeczniej – droczył się ze mną, Liam leżał spokojnie ze słuchawkami w uszach.
- Zayn, bardzo cię proszę, zapnij mi ten stanik. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ależ proszę, kotku – Jak to powiedział to w mojej głowie zawrzało. O mały włos, a dostał by z kolanka w krocze. Na szczęście byłam tak ciekawa kto dzwonił, że poszłam do domu zobaczyć kto i do kogo dzwoni.
Telefon leżał na komodzie. Jedno nieodebrane połączenie. Telefon Louisa. Miałam ochotę oddzwonić, ale nie będę aż taka chamska.
Wyszłam na taras i krzyknęłam
- Louis! Ktoś do ciebie dzwonił!!
- Idę! – krzyknął przez śmiech. Położyłam telefon na stole w kuchni i poszłam na górę pograć w CS’a. Miałam ochotę na zabicie paru przeciwników. Wbiłam na pierwszego lepszego serwa. Zaczęłam zabawę.
- Head shot! – głos w komputerze mnie drażnił, ale dzisiaj właściwie wszystko mnie drażniło.
Grałam ponad półtorej godziny. Zegarek wskazywał 14:51. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Chłopaki zjadali pizze. Usiadłam koło Louisa i zabrałam jeden kawałek.
- Ten był mój! – krzyknął Niall. Odłożyłam kawałek i wzięłam inny. – Ten też! I tamten! I dwa pozostałe!
- Niall, ja też jestem głodna! – powiedziałam zawiedziona.
- No to weź sobie jeden! Ale tylko jeden!
Wzięłam i jadłam powoli. Patrzyłam tempo w telewizor i myślałam o niebieskich migdałach. Strasznie bolała mnie głowa.  Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś, co uśmierzy dokuczliwy ból.
- Czego szukasz? – do pomieszczenia wszedł Liam.
- Coś na ból głowy, jeśli można tatusiu. – powiedziałam uśmiechając się.
Otworzył szafkę i wyjął z niej jakiś pojemniczek z pastylkami. Podał mi je razem ze szklanką pełną wody truskawkowej. Łyknęłam tabletkę i wypiłam zawartość szklanki jednym haustem.
- Dzięki
- Proszę, zawsze do usług – uśmiechnął się. Jak się nie wydzierał, to można z nim było w miarę normalnie pogadać. – Przejdziesz się ze mną?
Zaskoczył mnie.
- No dobrze.
Pobiegłam na górę się przebrać. Wygrzebałam z szafy to i ubrałam się. Wzięłam telefon i portfel pieniędzmi. Zeszłam na dół. Liam był już ubrany.
- Idziemy? – zapytał.
- No jasne – uśmiechnęłam się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz