poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 20.

*** Niall ***
Zayn nie powinien się na nią tak wydzierać, ale rozumiem go. Sam nic nie mówiłem, żeby przypadkiem nie wybuchnąć. Kiedy Bella wybiegła Liam chciał za nią iść, ale zatrzymałem go i sam za nią pobiegłem. Nie wiedziałem kompletnie gdzie iść. Izabella mogła iść wszędzie. Zdecydowałem najpierw poszukać jej w parku. Tak była tam. Ale nie sama. Przestraszyłem się nie na żarty. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się stało mojej małej siostrzyczce. Cały czas podchodziłem do niej i nieznajomego. Siedzieli tyłem do mnie, więc mnie nie zauważyli. Gdy byłem wystarczająco blisko rozpoznałem po głosie osobę, z którą rozmawiała Bella. To był...

*** Nathan ***

Wracałem akurat z próby, gdy nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Była cała zapłakana. Wymamrotała tylko ciche przepraszam i pobiegła dalej. Mimo tego, że nie znam tej dziewczyny ruszyłem za nią. Dogoniłem ją w parku. Muszę przyznać szybka jest. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem, w wyniku czego wpadła na mnie. Nie wiedziałem co zrobić, gdy się do mnie przytuliła. Za wiele nie myśląc zrobiłem to samo. Gdy się trochę uspokoiła i odsunęła wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do najbliższej ławki. Przyjrzałem się jej się uważnie. Skądś ją kojarzę. Ale nie wiem skąd.
-Co się stało? - spytałem jak najdelikatniej potrafiłem. - A tak przy okazji jestem Nathan. A ty...
-Ehh... Jestem Isabella, dla przyjaciół Bella. - uśmiechnęła się słodko. A no tak, przecież to przyjaciółka One Direction. - Nie jestem pewna czy chcesz tego słuchać. - powiedziała
- Gdybym nie chciał to bym nie spytał, prawda? - odpowiedziałem.
- Oj no dobra. A więc tak. Wszystko zaczęło się... - opowiedziała mi całą historię. Muszę przyznać, że jak na swój wiek przeżyła bardzo dużo. Gdy tylko ujrzałem jej spochmurniałą minę zacząłem ją rozśmieszać. Udało mi się. Po chwili śmialiśmy się oboje opowiadając śmieszne historyjki z naszego dzieciństwa. Powoli się uspokajaliśmy. Nagle podszedł do nas Niall.
- Bella zbieraj się wracamy do domu. - powiedział wściekły.
- Jak chcesz to wracaj, ale ja się stąd nigdzie nie idę. - powiedziała najspokojniejszym tonem jakim chyba umiała.
- Nie dyskutuj ze mną! Wracamy! - warknął już nieźle wkurzony. W jej oczach widać było strach.
- Ehh okej już idę. No to do zobaczenia? - uśmiechnęła się do mnie.
- Tak, do zobaczenia. Aha masz tu mój numer, jakby co. - puściłem jej oczko, a ona zachichotała.
Pomachałem do niej jak już odchodziła i sam skierowałem się do swojego domu. Gdy byłem już w łóżku ostatnie co pamiętam, że mruknąłem, że to był wspaniały dzień.


*** Bella ***

Z Nathanem świetnie mi się rozmawiało. Szkoda tylko, że Niall przyszedł. Tak wiem, martwi się o mnie, ale nie do przesady. No przecież wróciłabym do domu. Prędzej czy później. Szczerze to się trochę go przestraszyłam. Pierwszy raz widzę go od takiej strony. Gdy byliśmy już w domu nikogo w salonie nie zastaliśmy. Spojrzałam pytająco na Nialla.
- Poszli spoć. - burknął od niechcenia.
Ja w odpowiedzi tylko westchnęłam. Udałam się na górę do mojego pokoju. Wzięłam za dużą męską koszulką sięgającą do połowy ud i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Ale jak na złość nie mogłam zasnąć. I tak mijały godziny. Chyba o około 3 w nocy poddałam się. Wiedziałam, że już nie zasnę. Wstałam i podeszłam do biurka. Z szuflady wyjęłam teczkę z moimi rysunkami. Zaczęłam przeglądać. Od zawsze lubiłam rysować. Pamiętam jak narysowałam mój pierwszy rysunek. Nawet go gdzieś chyba mam. O jest.



Może nie jest idealny, no ale przecież miałam ledwo 4 latka. Kontury poprawiłam jak byłam już większa miałam około 10 lat. Gwiazdki narysowała mi mama. Pamiętam tamte czasy. Były naprawdę super. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Zeszłam na dół z latarką w dłoni, bo nie chciałam nikogo obudzić. Od razu po wejściu do kuchni skierowałam się do lodówki. Wyciągnęłam jogurt truskawkowy. Z szuflady wzięłam jeszcze łyżkę i zaczęłam jeść. Puste opakowanie wyrzuciłam do śmieci, a łyżkę do zmywarki. Nie chciało mi się spać, a to dziwne. Jest dopiero 4:30, a ja nie chcę spać. Zastanowiłam się chwilkę, ale wpadł mi do głowy najgorszy pomysł ever. Ale wiedziałam, że na innego nie wymyślę. Postanowiłam go więc zrealizować. To dziwne, że jestem już tu tyle czasu, a nie widziałam jeszcze całego domu. Zaczęłam od dołu.  Aktualnie byłam w kuchni.  Z niej przeszłam do salonu minęłam schody i drzwi na taras. Dalej były tajemnicze drzwi. Jak się okazało była to ich mini siłownia. Na przeciwko też były jakieś drzwi. Po wejściu zobaczyłam lustra i wiele wolnej przestrzeni. Sala taneczna. Coś czuję, że będę tu częściej zaglądać. I ostatnie drzwi prowadziły do jeszcze jednego basenu?! Po co im dwa baseny?! Heh kto wie co siedzi w ich pięknych główkach. Co? Czekaj, stop. Jakich pięknych. Zwykłych. Dobra kogo ja oszukuję. Są naprawdę przystojni. Yyy po co ja tu przyszłam? A już pamiętam. Miałam "zwiedzać". Dobra to teraz na górę. Tutaj są sypialnie chłopaków, a tu moja, więc muszę przejść przez te ciężkie, wielkie drzwi. Nie było łatwo ale jednak się udało. Gdy tylko weszłam stanęłam jak wryta. Oni mieli własne mini studio nagraniowe. Gdybym tylko wiedziała wcześniej, że zaledwie na drugim końcu korytarza mogę śpiewać, grać i znowu zacząć komponować to byłabym tu codziennie. Dobra koniec. Trzeba iść dalej. Następne drzwi prowadzą do mini sali kinowej. Bosz oni mają tu chyba wszystko. A jeśli mają jeszcze tak zwany POKÓJ CISZY ja tu zwariuję. Następne drzwi z napisem SPOKÓJ! prowadziły do... Oniemiałam. Czy ja zawsze muszę wykrakać?! Drzwi prowadzą do całego białego pokoju. Nosz kuźwa mać. Ehe spokojnie Bello, spokojnie. Ja już na serio zwariowałam? Po jakiego grzyba ja gadam sama do siebie?! Następne drzwi, Które są obok moich ( jak one się tu w ogóle znalazły, ja się pytam! ) prowadzą do pustego dość obszernego pokoju. Rozmarzona rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Tutaj byłoby idealne miejsce na moją pracownię. Mogłabym się spytać o pozwolenie chłopaków, ale i tak by mi pewnie nie pozwolili. Bo przecież "ja ich niedługo opuszczę i wyjadę na zawsze". Zaśmiałam się cichutko. I w taki oto sposób skończyłam zwiedzanie. Poszłam do pokoju zerknęłam na zegarek, który wskazywał 6:50. Oj coś długo mi to zwiedzanie zeszło. Położyłam się wygodzie na łóżku i próbowałam zasnąć. Udało się po półgodzinie.

1 komentarz:

  1. Zostałaś nominowana do Libster Awards więcej info tutaj http://imnotafraidyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń