czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 4. Ale laska

Stałam na przystanku becząc, jak małe dziecko. Nikt nie potrafił mnie pocieszyć. Maciek też nie mógł potrzymać łez. Ostatni pocałunek przed długą rozłąką. Kubson wiedział co Maciek do mnie czuje. Jestem na niego wściekła, że nic mi nie powiedział, ale obiecał, a Kubson nigdy nie łamie danego słowa. Umówiłam się z Maćkiem, że każde z nas będzie żyć swoim życiem. Nie będziemy patrzeć na drugie. Londyn jest zbyt daleko, żeby pielęgnować naszą miłość.
- Kocham cię – szepnęłam mu na ucho.
- Ja ciebie też, będę tęsknić za twoją buźką – uśmiechnęłam się i wsiadłam do autobusu. Maciek płakał, ja też. Wszyscy płakali. Autobus ruszył, machałam moim znajomym, dopóki nie zniknęli mi z pola widzenia. Łzy ciekły mi po policzkach. Musiałam być silna. Muszę zapomnieć o tym życiu. Z zadowoleniem myślałam o koce schowanej w jednej ze skarpetek, która jest w bocznej kieszeni walizki.


***Louis***


Byłem zestresowany. Nie widziałem jej ponad jedenaście lat. Mam jej zdjęcia, ale jednak to nie to samo. Wyładniała.
- Ale laska! – gwizdnął Harry patrząc na zdjęcie Bells. – To jest ta twoja kuzynka?
- Taaa.
- Nareszcie ktoś ładny w tym domu! Będzie się do kogo przytulać – zaśmiał się.
- Głodny jestem! – jęknął Niall włażąc do kuchni – Harry wiesz, jak cię kocham…
- Nie zrobię naleśników!
- A..,
- Ani racuchów! – krzyknął patrząc przenikliwie na Nialla.
- Wredna jesteś – Horan pokazał mu język i otworzył lodówkę. Grzebał w niej i grzebał, aż w końcu wygrzebał! Kawałek wczorajszej pizzy. – Będę musiał zadowolić się tym.
- Oj biedaku! – zaśmiał się Hazza.
- Ty się tak nie śmiej, bo rano możesz wstać łysy, no ewentualnie będziesz miał burzę prostych włosów na głowie! – odgrażał się Niall machając kawałkiem pepperoni.
- Eee, ty! Groźby są karalne! – krzyknął Harry łapiąc się za włosy. Hazza i jego włosy! Prędzej dałby sobie uciąć nogę niż włosy. Do kuchni wszedł skacowany Zayn w samych bokserkach.
- Jak przyjedzie Bella będziecie musieli się opanować . – powiedziałem patrząc znacząco na Zayna.
- Coś ze mną nie tak? – Zayn patrzył po wszystkich, jakby nie rozumiał o co chodzi.
- Jesteś w samych bokserkach! Belli może to przeszkadzać!
- To ona będzie u nas, nie my u niej! Dopasuje się! A tak w ogóle, ładna jest? – zapytał Zayn unosząc śmiesznie brwi.
- Laska jakich mało – westchnął Harry. – Zresztą Lou ma zdjęcia – wyrwał mi zdjęcie z ręki. Zaczną się głupie komentarze. Hazza pokazał je Malikowi.
- Śliczna, mam nadzieję, że pokój będzie mieć koło mojego – mruknął mulat. Baran! Wstałem i poszedłem sprawdzić, czy wszystko jest gotowe na przyjazd Belli. Jej pokój był obok pokoju Liama. Uznałem, że tak będzie najlepiej. Ciężko było stamtąd wywalić Nialla, ale jakoś się udało. Był wolny pokój obok Harrego, ale ta koncepcja była absurdalna. Wszedłem do jasnego pomieszczenia o ścianach w kolorze mlecznej czekolady. Zmieniłem pościel. Nigdy tego nie robiłem, ale dla mojej kuzynki wszystko. Miała przyjechać wieczorem. Już nie mogłem się doczekać. kiedy znów ją zobaczę.


***Ranek***Isabella***


Jechaliśmy długo, bardzo długo, ale wolałam to niż lecieć samolotem. Chyba nigdy już do żadnego nie wsiądę. Większość drogi przespałam. Miałam mnóstwo przesiadek. Musiałam pilnować swojego bagażu. Nie chciałam żeby mój „skarb” zaginął. Kurwa! Zaczynam wyrażać się o koce, jak Golum o pierścieniu. Nie miałam czasu wyjść nawet na fajkę. Chamstwo! Cały dzień bez szluga. Dostałam sms-a od Maćka. Musi o mnie zapomnieć. Niech skupi się na własnym życiu. Telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go z kieszeni. Była godzina 6:32 pm. Odebrałam połączenie
- Jak podróż?
- Może być. Nogi mi ścierpły i głodna jestem.
- O jedzenie się nie martw – w tle słyszałam wrzaski coś w stylu „Idioto oddawaj moje żelki”. Zdziwiło mnie to odrobinę, ale nie wnikałam – Niall jest tak podekscytowany, że przyjeżdżasz, że zamówił już chińszczyznę.
- Miło z jego strony. Z jakąś godzinę powinnam być na miejscu.
- Dobra, już po ciebie wyjeżdżam
- Ja jadę z tobą! – wrzasnął ktoś w tle. Nie miałam zamiaru protestować, bo co mi do tego kto przyjedzie. Może sobie nawet przyjechać Dawid Kwiatkowski, byleby nie siedział koło mnie.
- Nie pojedziesz! – warknął Louis.
- Ale ja chcę!
- Gówno mnie to obch…
- Ja tu nadal jestem! – powiedziałam dobitnie.
- Przepraszam już jadę! Sam! – Podkreślił ostatnie słowo i rozłączył się. No to pięknie zapowiada się dzień. Podziałam widoki za oknem. Z czasem pojawiało się coraz więcej i więcej budynków.


***

Wyjęłam torby z bagażnika i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Louisa. Gdzie on do cholery jest? Wściekła usiadłam na czerwonej ławeczce. Wyjęłam słuchawki z torby podręcznej i włączyłam muzykę.. Nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się dookoła. Nuciłam sobie pod nosem słowa mojej ulubionej piosenki, gdy ktoś uniósł jeden z nauszników.
- Hej! – przede mną stał Louis, chociaż minęło jedenaście lat, on nadal uśmiechał się tak samo.
- Cześć! – wstałam i podałam mu rękę. On roześmiał się i przytulił mnie mocno. Odwzajemniłam ten czuły uśmiech. Wziął moje torby i ruszył w stronę czarnego BMW. Posłusznie poszłam za nim. Nie odzywałam się. Włożył toboły do bagażnika.
- Wsiadaj – powiedział radośnie. Usiadłam na siedzeniu obok kierowcy. W samochodzie unosił się delikatny zapach prażonego jabłka i cynamonu. – Jak minęła podróż?
- Nie najgorzej. Głodna jestem. – powiedziałam czując, jak burczy mi w brzuchu.
- Musimy się śpieszyć, to może coś dla nas zostanie. Poznasz chłopaków, oni już nie mogą się doczekać spotkania. No właśnie dzwonią. – wyjął z kieszeni telefon i odebrał. Włączyła na głośnik, bo w Anglii srogie kary za łamanie prawa. – Czego Zayn?
- Już odebrałeś laskę z dworca? Chciałbym obczaić jej cycki na żywca! – powiedział podekscytowany. Spiorunowałam Louisa wzrokiem. - Tak, odebrałem. Siedzi koło mnie i słucha, bo włączyłem cię na głośnik. – powiedział zakłopotany Louis.
- Ale ona jest z Polski, nic nie rozumie po angielsku! – powiedział pewny siebie. Przegiął!
- Słuchaj palancie! To, że jestem blondynką, nie oznacza, że jestem idiotką! – warknęłam.
- O cześć! – powiedział cicho – To ja może nie przeszkadzam.
- Masz racje! – zaśmiał się Louis. Chłopak nazwany Zayn'em rozłączył się.
- On zawsze tak?! – zapytałam Louisa biorąc jego komórkę, nie zaprotestował.
- Zazwyczaj. - Zaczęłam przeglądać sms-y w telefonie swojego kuzyna. Wiem „złaa jestem”, ale taki już mój wredny charakter. Pełno ich było od Amber. Otworzyłam pierwszego, nic specjalnego : „Koteczku tęsknię już. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy xoxo”. Kilka następnych też żadnych rewelacji: „Wyjdziemy gdzieś? Xoxox” „Masz chwilkę? Xxx” „Leżę w wannie i strasznie się nudzę”. No ten ostatni już był nietypowy, ale następne wprowadziły mnie w osłupienie : „Pragnę cie, tu i teraz”, „Mój ogierze, jak tam poranek? xoxo”, „Kociaku mam chcicę!”?! - Osz kurwa! – wyrwało mi się, na szczęście po polsku.
- Co ty tam robisz?! – zainteresował się w końcu Louis.
- A nie, nic! Tylko tak… przeglądam… sobie… twoje… gry na telefonie – wymyśliłam na poczekaniu i już miałam mu oddać telefon, gdy rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Kto to? – zapytał mnie.
- Liam – powiedziałam, krótko.
- Przeczytaj na głos.
- Loui pośpiesz się i przywieź tą Isabellę, bo Niall zaraz zniesie jajko na miękko! – przeczytałam wiadomość, zastanawiając się, czy nie pomyliłam jakiegoś słowa. – PS. Chcą wyprostować Hazz'ie włosy!
- No to trzeba się pospieszyć.


***


Po godzinnym gapieniu się w krajobraz za oknem dojechaliśmy do wielkiej willi. Myślałam, że to ja miałam wypasiony dom, ale grubo się myliłam. Wyjęłam torbę z bagażnika, Louis wziął drugą i weszliśmy do środka posiadłości. Już w drzwiach słyszałam głośne śmiechy i krzyki.
- Gwałcą! Gwałcą! Do tego prostownicą! – ktoś darł się w niebo głosy.
- Hazza morda! – Byłam pewna, że to powiedział Zayn!
- Nikt cię nie uratuje! Twoje loki to przeszłość! Dawaj tą głowę! – ten głos słyszałam po raz pierwszy.
- Jak dzieci! Jak dzieci! Zamknąć się, co sobie o was pomyśli Bella, jak wejdzie do domu i zastanie was w takiej pozycji? – I ten głos był dla mnie zagadką.
- No co sobie o was pomyśli? – ten głos należał chyba do Harrego, albo do Nialla.
- No pomyśli, że Niall jest gejem, bo kroczem prawie dotyka twojej twarz, że ty jesteś zboczeńcem, bo trzymasz moją głowę między swoimi nogami i wygląda to dwuznacznie. No i pomyśli, że Liam to sztywniak, bo nie bawi się z nami! – śmiechów nie było końca.
- Ale zabawne! – burknął Liam.
- Chodź do nich – Louis pociągnął mnie za rękę. Bałam się co tam zastanę. Z opisu Zayna wynikało, że nie wygląda to dobrze. Weszliślimy cicho do pokoju. Nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Blondyn siedział na twarzy chłopaka z dłuższymi włosami. W ręce trzymał prostownicę. Między zaciśniętymi udami loczka był głowa mulata. Zaiste wyglądało to dwuznacznie. Liam siedział spokojnie w fotelu przeglądając cos na laptopie.
- Pięknie się zaprezentowaliście! – powiedział głośno Louis.
- Ooo Louis! – blondyn spadł z sofy, a razem z nim Zayan i jak mniemam Hazza, czy jak mu tam!
- Noo i Bella. - burknął mój kuzyn. - Część Bella! Jestem Zayn – wstał z ziemi i poprawił ubranie. Podszedł do mnie i pocałował szarmancko moją wyciągniętą dłoń. Zdziwiło mnie to, ale pewnie chciał się podlizać za to co mu się wymsknęło przez telefon.
- Ja jestem Harry – wstał gwałtownie aż mu loki na głowie zafalowały.
- Harry, rozporek! – powiedział spokojnie Liam nie odrywając się od ekranu komputera. Harry szybko zapiął suwak w spodniach i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno, może nawet trochę z mocno.
- Jestem Niall, albo Nialler, jak wolisz – cmoknął mnie delikatnie w policzek. Był niższy ode mnie. Liam nareszcie odstawił laptopa i spojrzał na mnie. Wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie w oba policzki.
- Miło mi cię poznać, jestem Liam. Ten nudziarz – podkreślił.
- Mi też miło cię poznać.
- Bella nie pogniewasz się? – zapytał Niall.
- Ale o co? – zapytałam zdziwiona.
- Zjadłem twoją porcję chińszczyzny. – podrapał się w potylice i spuścił wzrok.
- Spoko! Nic się nie stało. Właściwie nie jestem głodna, mogłabym się położyć? - z tym, że nie jestem głodna skłamałam, ale nie chciałam siedzieć z nimi dłużej.
- Zaprowadzę cię do pokoju – zaoferował się Harry.
- Dzięki. - Weszliśmy schodami na górę. Harry puścił mnie przodem. Nie wiem czemu, przecież nie wiedziałam dokąd mam iść. Weszliśmy na pierwsze piętro. - W prawo, te czarne drzwi – otworzyłam je i weszłam do pięknego pokoju. Nie powiem, Louis się postarał. Miałam telewizor, biurko, a nawet balkon. – W razie czegoś, Liam ma pokój obok. Łazienka jest naprzeciwko. Rozgość się.
- Dzięki Harry.
- Nie ma sprawy. - Rozpakowałam się w pośpiechu i wśród powywracanych rzeczy odnalazłam czysta bieliznę. Wyjęłam kosmetyczkę z torby i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, porządnie wyszorowałam włosy. Chciałam się ubrać, ale zdałam sobie sprawę, że mam tylko bieliznę! Kurwa! I jeszcze musiałam wziąć te majtki z napisem „Fuck Me” na tyłku. Nosz kurwa! Ubrałam się w to co miałam i wbiegłam na korytarz.
- Mogę spełnić twoje marzenia kocie – mruknął Zayn za moimi plecami. Przestraszona podskoczyłam i obróciłam się do niego przodem. – Z przodu też niczego sobie – poruszył śmiesznie brwiami. Odwróciłam się do niego tyłem i dumnym krokiem ruszyłam w stronę swojego pokoju. – A może odwiedzić cię dzisiaj, tak w nocy?! – powiedział za mną.
- Palant!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz